Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej przebywa od wczoraj w Bydgoszczy. Dzisiaj rano spotkał się w bydgoskiej katedrze z klerykami oraz przedstawicielami różnych grup i stowarzyszeń.
Kardynała Tarcisio Bertone, bp. Jana Tyrawę oraz gości przywitał w katedrze jej kustosz ks. prałat Zbigniew Maruszewski. Po nim krótkie przemówienie wygłosił Edward Małachowski z Akcji Katolickiej. – Dla nas tu obecnych, te wydarzenia w młodym, pięcioletnim Kościele bydgoskim, po ludzku biorąc, pozostaną pierwszymi wyjątkowymi, niezapomnianymi. Księże Kardynale prosimy, abyś powiedział Ojcu Świętemu, że lud Boży Kościoła bydgoskiego jest z nim. Ze zrozumieniem jego nauczania, z synowskim zaufaniem do duszpasterskich decyzji – mówił.
Potem kardynał udał się przed ołtarz. Tam, przed wizerunkiem Matki Bożej Pięknej Miłości, oddał się krótkiej medytacji. Następnie kard. Bertone pozdrowił kapitułę, seminarzystów oraz wiernych. – Ogarnięci obecnością Maryi w tym pięknym obrazie, ogarnięci obecnością Jezusa eucharystycznego oraz – wierzę – duchową obecnością Jana Pawła II, chciałbym pozostawić wam trzy myśli na temat kapłanów, biskupów. Tych ludzi, którzy towarzyszyli mi w moim wzrastaniu – mówił purpurat.
Na pierwszym miejscu sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej wymienił osobistą pobożność i miłość do Eucharystii, która jest związana z realną obecnością Pana Jezusa. Przypomniał moment, w którym przyjął Pierwszą Komunię Świętą. Było to 1 kwietnia 1941 roku. – Od tamtej chwili nigdy nie zapomniałem, że Pan Jezus jest obecny pośród nas. Zostałem wychowany do tego, aby czcić rzeczywistą obecność Jezusa w Eucharystii. By przeżywać Eucharystię jako najważniejszy moment każdego dnia – dodał.
Na drugim miejscu kardynał Bertone wymienił pobożność maryjną, której – jak dodał – nauczył się w Sanktuarium Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych w Turynie, wybudowanym przez księdza Bosko. – Ta pobożność wyraża się na różny sposób, ale chciałbym przede wszystkim podkreślić modlitwę różańcową. Żadnego dnia jej nie pomijam. Nasi drodzy papieże – Jan Paweł II i Benedykt XVI, dają nam wspaniały przykład codziennej modlitwy maryjnej – stwierdził.
Jako trzeci punkt kardynał wymienił miłość do Ojca Świętego. Wspomniał o tym, że pamięta jeszcze Piusa XII. – Wy, drodzy seminarzyści, pamiętacie tylko dwóch Papieży – Jana Pawła II jako Ojca Świętego waszego dzieciństwa, młodości i Benedykta XVI jako papieża waszej dojrzałości – podkreślił. Kardynał Bertone dodał, że przed wylotem do Polski wraz z sekretarzem udał się na grób Jana Pawła II, prosząc o wstawiennictwo w intencji dobrych owoców podróży do jego ojczyzny. Nawiązał również do Benedykta XVI. – Ojciec Święty jest tak dobry, że zasługuje na to, by go kochać miłością spontaniczną. Kochajcie go, a nade wszystko wprowadzajcie w życie jego naukę – powiedział.
Po przemówieniu gościa klerycy Wyższego Seminarium Duchownego Diecezji Bydgoskiej mogli zadać mu trzy pytania. Pierwsze z nich brzmiało „Jaki znak ksiądz kardynał otrzymał od Boga, że wybrał drogę do kapłaństwa?”. – Jako mały chłopiec byłem uczniem szkoły salezjańskiej w Turynie. Jeden z profesorów – kapłan przedłożył mi taką propozycję. Więc zapytałem mojego spowiednika, co on na to. Powiedział mi, że to posłanie bardzo zobowiązujące, ale jeżeli Pan mnie wzywa, to dopomoże w jego wypełnieniu. Jestem księdzem od 60 lat i nigdy nie żałowałem tego, że zostałem kapłanem – mówił kardynał. Kolejne pytania brzmiały „Dlaczego ksiądz kardynał został salezjaninem?” oraz „Jakie elementy formacji do kapłaństwa uważa ksiądz kardynał za najważniejsze?”.
Sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej otrzymał w darze od seminarzystów mitrę wykonaną przez siostry karmelitanki z Tryszczyna. Po uroczystym błogosławieństwie udzielonym w imieniu Benedykta XVI kardynał wyszedł przed katedrę. Tam spotkał się z salezjanami oraz pielgrzymami, którzy wyruszyli w coroczną pieszą wędrówkę do sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej.
Z Bydgoszczy sekretarz Stanu Stolicy Apostolskiej udał się w dalszą podróż do Gdańska.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.