Dziś mija 100. rocznica urodzin ks. Bronisława Bozowskiego – niezwykłego polskiego kapłana. Łączył wielką pokorę z inteligencją i postawą autentycznego świadka wiary, który z uwagą wsłuchiwał się w racje osób o różnych postawach i światopoglądach.
Ks. Bozowski przeciwstawiał się faryzeizmowi i ucieczce w łatwą, nie pogłębianą religijność. Obecnie trwają starania o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego „księdza Bronka”.
Urodził się w roku 1908 w Warszawie. Miał osiem lat, gdy zmarła mu matka. Wychowywany był przez ojca i babcię. Święcenia kapłańskie otrzymał 7 lutego 1931 r. Po ukończeniu seminarium studiował jeszcze prawo kanoniczne na Uniwersytecie Warszawskim. Pierwsze kroki jako ksiądz stawiał w Rabce i Zakopanem.
Okres II wojny spędził we Francji, pełniąc funkcje kapelana Czerwonego Krzyża, duszpasterza polskiego liceum w Villard, oraz francuskiej Ecole de Roches i Sacré-Coeur). Do 1947 r. pracował wśród Polonii we Francji.
Po powrocie do kraju przez rok mieszkał u sióstr nazaretanek w Rabce, a potem w Warszawie. Krótko pracował przy kościele Zbawiciela, a do końca życia był rezydentem przy kościele sióstr wizytek przy Krakowskim Przedmieściu. Mieszkał albo tam albo u sióstr urszulanek szarych na ul. Wiślanej. Zmarł 14 lutego 1987 roku w Warszawie.
Odznaczał się niezwykłą pokorą i każdego dnia starał się odczytać Bożą wolę. Żył bardzo skromnie. Jego kazania były przekazywaniem myśli usłyszanych od ludzi. Powoływał się w nich na autorytet uczonych, których poglądy starał się poznać. Cytował ulubionych, a czasem znanych mu osobiście pisarzy, ale nie wahał się tez przywołać słów francuskiej szwaczki czy polskiego stróża nocnego. Ta pokorna postawa pozwalała mu bez patosu, ale zawsze z wielką pasją odkrywać przed innymi obraz Boga zapisany w sercach ludzi. Zachęcał do własnych poszukiwań i do przyjmowania bez zbędnych uprzedzeń poglądów innych ludzi, do poszukania razem. Dlatego niejednokrotnie publicznie relacjonował swoje rozmowy z ludźmi o zupełnie odmiennych postawach i światopoglądach.
Jako kapłan nie wstydził się czerpać wiedzy o Nim od osób świeckich, był wręcz tej wiedzy spragniony. Wzywał do ciągłego intelektualnego niepokoju. Przeciwstawiał się faryzeizmowi i ucieczce w łatwą, niepogłębianą religijność. Przestrzegał przed zbyt rytualną i powierzchowną tradycją, która pozbawiona rozumu, może łatwo przekształcić się w zabobon. Ci którzy go znali podkreślają, że radość, z jaką sprawował Eucharystię w świątyni, w swoim pokoiku lub w innych miejscach, miały w sobie pociągającą moc. Jednak przede wszystkim uczył otwarcia się na Boga. Był dostępny dla wszystkich, którzy tego chcieli. Nie zostawił sobie miejsca na prywatne życie.
Miał tysiące przyjaciół. I, jak napisał w swoim testamencie, łączył ludzi między sobą. Wielu z jego przyjaciół może potwierdzić, że swoje liczne przyjaźnie zawdzięcza księdzu Bronkowi. Był osobą pełną uroku osobistego, łatwo nawiązywał kontakty i potrafił je podtrzymywać przez długie lata.
W przeddzień 100. rocznicy urodzin, w niedzielę 11 maja w warszawskim kościele sióstr wizytek bp Piotr Jarecki sprawował Mszę św. w intencji ks. Bronisława. Stowarzyszenie Przyjaciół ks. Bozowskiego modliło się o rozpoczęcie jego procesu beatyfikacyjnego, a po Mszy zbierano podpisy pod listem w tej sprawie do metropolity warszawskiego.
Z okazji rocznicy nakładem Wydawnictwa Bernardinum ukazała się książka pt. „Będę się do was zawsze uśmiechał. Ksiądz Bronek Bozowski w oczach przyjaciół po latach”. Zawiera ona kilkadziesiąt wspomnień zapisanych w różnym czasie na przestrzeni dwudziestu jeden lat, które upłynęły od śmierci księdza. Słowo Wstępne napisał abp Kazimierz Nycz.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.