Prymas Hlond był zwolennikiem głębokich reform społecznych, umiarkowanej nacjonalizacji oraz reformy rolnej. Dlatego wiele zmian ustrojowych, które nastąpiły po 1945 r., nie było dla niego wstrząsem.
Trudna lekcja wierności
Trudną próbą wierności papieżowi był kryzys, który nastąpił po tym, jak w marcu 1948 r. Pius XII wystosował list do biskupów niemieckich. W liście tym m.in. wyraził współczucie dla 12 mln Niemców wysiedlonych „ze swej starej Ojczyzny na Wschodzie (…) w sposób przymusowy i bez odszkodowania”. Wyraził także nadzieję, że to, co się stało, uda się „cofnąć w tej mierze, w jakiej da się jeszcze cofnąć”. Szkic listu przygotował prywatny sekretarz Piusa XII, niemiecki jezuita o. Robert Leiber. Jeszcze dzisiaj papieskie słowa budzą emocje, a dyskusja o sposobie upamiętnienia przez Niemców ofiar tamtego dramatu wywołuje ostre kontrowersje. Nietrudno więc sobie wyobrazić, jak przyjmowano je wówczas, kiedy świeże były wszystkie wojenne rany. Komunistyczna propaganda rozpętała przeciwko papieżowi kampanię w ogromnej skali, porównywalnej jedynie z tym, co działo się później, po liście biskupów polskich do niemieckich. Piusowi XII zarzucano, że kwestionuje polskie granice zachodnie i „godzi w najżywotniejsze interesy Polski”. Treścią listu poczuło się jednak dotkniętych także wielu katolików. Krytycznie o nim, choć rzecz jasna w zupełnie innej tonacji aniżeli gazety partyjne, pisała prasa katolicka.
Bulwersowała liczba rzekomo 12 mln wysiedlonych, gdy w rzeczywistości wysiedlono około 2 milionów, a pozostali uciekli przed zbliżającą się Armią Czerwoną bądź byli ewakuowani przez niemiecką administrację. Podkreślano, że papież w ogóle nie wypowiadał się na temat polskich granic, ale potępił wysiedlenie Niemców z punktu widzenia etyki i moralności chrześcijańskiej. Powracała jednak w tych rozważaniach myśl, że Pius XII nie odniósł się do losu milionów Polaków, zmuszonych do opuszczenia swych domów na Kresach Wschodnich, a litował się nad Niemcami, którzy wywołali wojnę, popełnili niezliczone zbrodnie, a wysiedlenie było tylko tego wszystkiego konsekwencją. Nikt w Polsce nie mógł się także zgodzić z tezą, że wysiedlenie Niemców było odwetem. Stanowczą krytykę listu Piusa XII zawarł w jezuickim „Przeglądzie Powszechnym” o. Wawryn. Tekst ukazał się za akceptacją prymasa Hlonda. Jego niemieccy współbracia chcieli go za to usunąć ze wszystkich funkcji w zakonie. Wreszcie w sierpniu 1948 r. głos zabrał sam prymas w orędziu do ludności ziem odzyskanych, w którym jednoznacznie stwierdził, ze Kościół nie kwestionuje polskiej przynależności Ziem Odzyskanych. Orędzie prymasa Hlonda uspokoiło nastroje w Polsce, a jednocześnie pokazało Kurii Rzymskiej, gdzie są nieprzekraczalne granice polskiej racji stanu.
Prymas Polski był po wojnie budowniczym nadziei, gdy wydawało się, że dla Polski pogasły wszystkie światła. Nową sytuację geopolityczną przyjął nie jako przekleństwo, ale szansę na nowy początek. Wiedział, że historyczna szansa Polski polega na zagospodarowaniu ziem zachodnich, których nie wahał się nazywać Ziemiami Odzyskanymi. Był symbolem suwerennej Polski, prawdziwym interreksem, sprawującym rząd dusz i broniącym suwerenności duchowej narodu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.