Zaczęło się od ośmiu kapucynów. Zapragnęli odnowy: chcieli żyć prosto, pobożnie, ubogo. Zamieszkali na nowojorskim Bronksie, w samym środku świata przemocy i narkotyków. Inspirowali ich Matka Teresa i Jan Paweł II.
Zaczęło się od ósemki, a dziś jest 135 braci w szarych habitach (40 z nich ma święcenia) w 13 domach: kilka w USA, w Londynie, Hondurasie i Nikaragui. Jak trafił tutaj brat Albert? To temat na osobny tekst.
– Ćpałem od 14. roku życia. Byłem prawą ręką głównego dilera narkotyków w moim mieście, jeszcze w Polsce. Po przyjeździe tutaj wlazłem w to jeszcze bardziej. Pracowałem 12 godzin dziennie i wszystko wydawałem na narkotyki. Kiedyś naćpany spotkałem na ulicy moją mamę. Powiedziała mi wtedy: „Jesteś naćpany, ale i tak cię kocham”. To podziałało. Wieczorem uklęknąłem przed nią, złożyłem ręce jak
do pacierza i powiedziałem: „Wybacz mi.
Nie wiem, co robię, pomóż mi być wolnym”. Płakaliśmy długo oboje. Mama dała mi wtedy różaniec i obrazek Jezusa Miłosiernego, nauczyła mnie odmawiać Koronkę. Tej nocy zmówiłem ją 4 razy. Rano obciąłem włosy, miałem długie w dwóch kolorach. Byłem punkowcem, grałem na perkusji, wyrzuciłem wszystkie plakaty, zmieniłem pracę, zostawiłem dziewczynę, wszystko… Miałem jeszcze kłopot z Kościołem, który kojarzył mi się z zapachem naftaliny, ale znalazłem w Brooklynie grupę oazową „Przystań”. Dla mnie to była prawdziwa przystań. Zacząłem pracować z polskimi bezdomnymi na Geenpoincie. W 1999 r. spotkałem braci na pielgrzymce do amerykańskiej Częstochowy. Widziałem, jak Jezus patrzył im z oczu. Wiedziałem, że to jest dla mnie. Tak jakbym znalazł dziewczynę…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.