Bolączką Kościoła w USA jest spadek ilości kapłanów. Liczba katolików wzrosła z 46 milionów w roku 1965 do około 67 milionów w 2007, ale w tym samym czasie ilość księży zmalała o 17 tysięcy. – Zdarza się, że jeden proboszcz ma kilka parafii i objeżdża kilka kościołów w niedzielę. W diecezji Brooklyn około 100 księży w ciągu 5 lat może pójść na emeryturę. Mamy teraz 300 księży i 202 parafie. Nie wiem, co będzie w przyszłości. W naszym seminarium mamy 40 kleryków. W tym roku święconych będzie tylko 2. Do seminarium idą coraz starsze osoby i coraz więcej urodzonych poza USA, z Afryki, Azji, Ameryki Południowej. Oni często nie znają języka i kultury amerykańskiej – mówi ks. Strynkowski. W całym kraju w ponad 3000 parafii nie ma księdza.
Jeszcze gorzej jest z powołaniami do zakonów żeńskich. Ilość sióstr od roku 1965 zmniejszyła się prawie trzykrotnie. Tygodnik „Our Sunday Visitor”, wydawany przez Legionistów Chrystusa zwraca uwagę, że sporo amerykańskich zgromadzeń zagubiło lub rozmyło swoją katolicką tożsamość, a niektóre zaangażowały się w działalność jawnie sprzeczną z nauczaniem Kościoła (np. ruchu proaborcyjnego). Raport z roku 2007 na temat trendów w życiu religijnym pokazuje jednak, że zakony, które mocno akcentują wierność Kościołowi, rozwijają się i mają nowe powołania. Jezuicki Uniwersytet Georgetown opracował studium 142 nowych lub rozwijających się wspólnot zakonnych. Konkluzja tego studium brzmi optymistycznie: „Kościół katolicki w USA może być na progu kolejnego odrodzenia życia konsekrowanego”.
Odkrycie piękna ortodoksji We wnętrzu Kościoła katolickiego w USA począwszy od lat 70-tych sporo złego narobiła grupa katolików podążających śladem liberalnych trendów protestanckich. Georg Weigel pisze, że „cywilizacja buntu”, której symbolem są wydarzenia z roku 1968, przeniknęła do Kościoła i zaczęła zatruwać go od wewnątrz. Nazywa ironicznie to środowisko „brygadą wodniczą”, czyli rozwadniającą katolicką tożsamość. Kanon kwestionowania nauki Kościoła odpowiada dokładnie hasłom agresywnego sekularyzmu: etyka seksualna, aborcja, homoseksualizm, domaganie się kapłaństwa kobiet. Tego typu „otwarcie na współczesność” zadomowiło się na wielu katolickich uczelniach w Ameryce. Ks. Strynkowski uważa, że ta liberalna fala jest dziś w odwrocie. – Na uczelniach katolickich powoływane są osoby odpowiedzialne za misję i tożsamość uniwersytetu. Czeka nas jeszcze długa druga, ale jest coraz lepiej. Papież na pewno położy akcent na tożsamości katolickiej i wesprze ten kierunek zmian.
Wydaje się, że Kościół amerykański przeżywa punkt zwrotny. Coraz więcej duchownych i świeckich odkrywa siłę i piękno katolickiej ortodoksji. Symbolem tego nurtu są tacy katoliccy intelektualiści jak ks. Richard Neuhaus czy Georg Weigel. Wierność tradycyjnej pobożności i nauce Kościoła propaguje też charyzmatyczna zakonnica Matka Angelica, która zaczynając od kapitału 200 dolarów stworzyła potężną katolicką telewizję EWTN (Eternal Word Television Network). Biskup Bruskewitz z diecezji Lincoln akcentujący klarowność katolickich zasad stworzył w swojej diecezji seminarium oparte na tradycyjnym modelu. Ta diecezja ma dziś najwyższą ilość powołań w USA w przeliczeniu na katolika. Powstają uczelnie katolickie, które jasno stawiają wymagania związane z przymiotnikiem „katolicki”. Duszpasterze szukają nowych dróg docierania do młodych. Jedną z takich inicjatyw są spotkania pod hasłem „Theology On Tap” (Teologia przy barze). W barach czy restauracjach odbywają się wykłady i dyskusje poświęcone wierze. W takich spotkania bierze udział np. arcybiskup Waszyngtonu Donald Wuerl. W metrze waszyngtońskim widziałem reklamę zachęcającą do skorzystania ze spowiedzi świętej w Wielkim Poście.
– Kościół amerykański jest ciekawy, zróżnicowany i żywy. Żyjemy w czasach silnie sekularyzowanych. Musimy pokazać, że wiara daje radość i nadzieję, a nauka Kościoła wskazuje drogę do pełnego człowieczeństwa. Ankiety mówią, że 80 proc. Amerykanów uważa, że nasz kraj idzie w złą stronę. Ameryce potrzeba nadziei – podkreśla ks. Strynkowski.
Kiedy ten tekst dotrze do Czytelników (Gościa Niedzielnego - przyp. red) , pielgrzymka Benedykta XVI pod hasłem „Chrystus naszą nadzieją” będzie dobiegała końca. Praktykujący katolicy szczerze cieszą się na spotkanie z Papieżem i wiążą z tym wydarzeniem spore nadzieje. Benedykt XVI pewnie nas wszystkich zaskoczy. Wiara zawsze sięga głębiej niż medialne spekulacje i otwiera nowe horyzonty.