„Nie wkurza cię, że biją naszych?” – takie podpisy na forach internetowych, są wśród internautów coraz częstsze. Jeśli prześladowania chrześcijan w Indiach wywołują bunt również i u Ciebie, możesz pomóc.
Ojciec Dariusz Michalski, jezuita, spędził pół roku w Indiach. Gdy wylatywał z Polski, w czerwcu ubiegłego roku, nic nie zapowiadało późniejszych dramatycznych wydarzeń. W wielokulturowych Indiach chrześcijanie czuli się bezpiecznie. Szanowano ich, tym bardziej że wiele instytucji pomocowych oraz szkół różnych szczebli jest prowadzonych przez chrześcijan różnych wyznań.
– Wyjechałem na formację zakonną – to ważne, żeby poznać inną kulturę, zupełnie inny świat – opowiada ks. Dariusz. – Przekonałem się na własne oczy, jak naprawdę wyglądają Indie... Doskonale pokazuje ten kraj film „Slumdog – milioner z ulicy”... Tylko niestety bez happy endu. Skrajnego ubóstwa doświadcza w Indiach ok. 80 proc. mieszkańców. Tym bardziej więc ważna jest wszelka pomoc: szpitale, szkoły czy hospicja, prowadzone przez chrześcijan.
Prześladowania zaczęły się pod koniec sierpnia, na północy kraju. – Właściwie nic tego nie zapowiadało – opowiada jezuita. – Mieszkałem na południu, gdzie do tej pory jest spokojnie. Z przerażeniem śledziłem doniesienia o mordach, podpaleniach w stanie Orissa. I braku właściwej reakcji władz. Ojciec Michalski wspomina, że atmosferze strachu i niepokoju wśród chrześcijan w Indiach zaczęło szybko towarzyszyć poczucie jedności. – Po pewnym czasie, jako formę protestu przyjęto nawet strajk instytucji kościelnych w Indiach. Zaczęły się wiece, a także specjalne spotkania, na których chrześcijanie dowiadywali się, jak się bronić i jak reagować na agresję – mówi jezuita.
Pomoc z Polski
Ks. Dariusz do Polski wrócił w listopadzie. Niedawno jego współbrat – jezuita mieszkający na stałe w Indiach, prowadzący szkołę katolicką, zwrócił się o pomoc dla swoich dwóch uczennic. Dziewczyny pochodzą z nizin społecznych, mieszkają w dżungli – są chore, niedożywione, ale to niestety tamtejszy standard: trzeba wiedzieć, że większość mieszkańców utrzymuje się w Indiach za ok. 2 zł dziennie! Chcemy więc zebrać pieniądze na leczenie, a także chcielibyśmy zapewnić dziewczynom dalsze wykształcenie. Dzięki temu w przyszłości będą mogły żyć lepiej. Jezuici postanowili zorganizować więc kiermasz – dochód z niego został przeznaczony dla sióstr Mary Gold Hansda i Rose Mary Hansda. Żeby mogły przez dwa lata chodzić do szkoły, leczyć się, potrzeba ok. 90 000 rupii, czyli 5 tys. zł.
– Jeśli udałoby się zebrać więcej – przekażemy pieniądze siostrom zakonnym prowadzącym dom dla dzieci ociemniałych. Siostry zbierają je z ulicy, sierocińców, slumsów. Każda rupia tam się liczy – zapewnia ks. Michalski.
***
Ojciec Michael Minj SJ: Kiedy byłem głodny, daliście mi jeść. Kiedy byłem chory, odwiedziliście mnie – mówi Pan. Chciałbym zwrócić się do Ciebie z pokorną prośbą w sprawie pomocy dwóm biednym dziewczynom. Mary Gold Hansda (20 lat) oraz Rose Mary Hansda (18 lat) są siostrami i dobrymi katoliczkami. W chwili obecnej uczą się w szkole. Mary Gold ma poważne problemy zdrowotne. Jest niedożywiona. Z powodu braku pieniędzy nie może korzystać z pomocy lekarskiej. Jej choroba nasila się. Jej rodzice żyją, ale są starzy i również chorują. Mają niewielki kawałek ziemi pod uprawę. Jednak zbiory są niewystarczające na utrzymanie się przez cały rok. Ponadto ojciec niedawno miał wypadek – został potrącony przez motor. Rodzice nie mogą więc udzielić wsparcia finansowego swoim córkom na studia i opiekę zdrowotną.
Obie dziewczyny uczyły się w szkole, w której byłem dyrektorem. Przyjąłem je do szkoły za darmo i opłacałem ich kształcenie do czasu ukończenia gimnazjum (w Indiach odpowiednik 10 klas). Nie mogę jednak zapewnić im dalszego wsparcia finansowego. Ich roczne wydatki na jedzenie i wynajem mieszkania, opłata za dalsze kształcenie oraz za lekarstwa wynosi 40 000 rupii rocznie (ok. 2000 zł). Stąd moja gorąca prośba, aby im pomóc w ich utrzymaniu przez okres dwóch lat.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.