Słysząc o misjach myślimy o krajach afrykańskich. Przed oczami stają obrazy misjonarzy, którzy opuszczają swoją ojczyznę, by z narażeniem zdrowia i życia głosić Chrystusa tam, gdzie nikt o Nim jeszcze nie słyszał. Okazuje się jednak, że teren misyjny rozpoczyna się tuż za naszą zachodnią granicą.
Nie myślę o nawracaniu na chrześcijaństwo naszych zachodnich sąsiadów. Pragnę jednak zwrócić uwagę na pracę misyjną podejmowaną w celu zapewnienia opieki duszpasterskiej naszym Rodakom przebywającym za granicą. Od kilku lat przyglądam się i pomagam w Polskiej Misji Katolickiej we Freiburgu, gdzie od 1995 roku posługuje kapłan naszej archidiecezji – pochodzący z Wołowa – ks. Stanisław Stec. To najbardziej wysunięta na południe polska placówka duszpasterska w Niemczech.
Parafia, której nie da się zliczyć…
Ludzie, którzy przybyli tutaj z Polski rozproszeni są po wielu miejscowościach tego regionu. Stąd można powiedzieć, że „parafia” księdza Stanisława obejmuje teren o wiele większy niż niejedna diecezja w Polsce. Poza samym Freiburgiem zapewnia on bowiem duszpasterską opiekę Polakom w kilkunastu innych miastach. Są dni, kiedy opuszcza swoje mieszkanie wczesnym rankiem, by powrócić tu, po przejechaniu kilkuset kilometrów, późnym wieczorem. W Polsce trudno sobie wyobrazić, by kościół filialny był oddalony od plebanii ponad 100 kilometrów. Tutaj nikogo to nie dziwi.
– Trudno jednoznacznie stwierdzić ile osób należy do misji – mówi pytany o liczbę parafian ks. Stanisław. Oficjalne liczby są mocno zaniżone. Uwzględniają jedynie posiadających polskie obywatelstwo, tymczasem z posługi proboszcza korzystają także Polacy, którzy mają podwójne obywatelstwo. Ponadto w okresie wakacyjnym ilość „parafian” wzrasta. W tym czasie przybywają tu nasi rodacy, by pracować u miejscowych gospodarzy. Oni także nie mogą być pozostawieni bez niedzielnej Eucharystii. Ponieważ często muszą w niedzielę pracować, Msze św. dla nich sprawowane są w późnych godzinach wieczornych. To jest naprawdę parafia, której nie da się zliczyć.
Co na to parafianie?
Postanowiłem zapytać samych zainteresowanych co daje im polska misja? Wypowiedzi są o tyle cenne, że ukazują jak szeroki zakres obowiązków spoczywa na ich proboszczu. Kościół stał się dla nich malutkim obszarem na którym czują się jak w domu. Trudno im wyrazić radość, że w Wigilię Bożego Narodzenia o godzinie 24.00 mogą uczestniczyć w pasterce. Podobnie nie wyobrażają sobie, by w Wielką Sobotę ksiądz nie pobłogosławił im pokarmów na wigilijny stół. Niemal wszyscy kultywują polskie tradycje związane z przeżywaniem świąt.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).