Fragment książki "O duchowości inaczej" autorstwa Anselma Grüna. Wydawnictwo: WAM.
Duchowość autorytarna pojawia się zazwyczaj na początku naszej drogi duchowej. Jednak w którymś momencie nadchodzi chwila, w której powinniśmy zjednoczyć duchowość autorytarną z duchowością nieautorytarną, by móc zachować swą żywotność, w przeciwnym bowiem wypadku popadniemy w wewnętrzne rozdwojenie i chorobę. Powinno się potraktować serio istotę swojej osobowości i złączyć ją z własnymi ideałami w trwały związek. Tylko w taki sposób może nastąpić przemiana. W takich wypadkach chętniej mówimy o Boskich obietnicach niż o przykazaniach biblijnych. Bóg poprzez Biblię wskazuje nam, do czego będziemy zdolni, jeżeli Mu zaufamy. Ideały zawarte w Kazaniu na Górze są właśnie takimi obietnicami. Będziemy mogli je urzeczywistnić dopiero wtedy, gdy egzystencjalnie doświadczymy, iż jesteśmy synami i córkami Boga. Dzięki nim staniemy się wolni i otwarci, a to znów da nam szczęście. Dostrzeganie w Kazaniu na Górze wyłącznie ideałów, które musimy urzeczywistnić za wszelką cenę, doprowadzi do pojawienia się w nas rozdźwięku, ponieważ będziemy mieć świadomość, iż nie zawsze możemy ideałom tym sprostać. Kazanie na Górze opisuje konkretną postawę życiową, która odpowiada doświadczeniu zbawienia, dokonanego w Jezusie Chrystusie. W ten sposób owo Kazanie staje się dobrym kryterium tego, czy potrafimy pojąć Boże Miłosierdzie objawione w Osobie Chrystusa, czy nie.
Niebezpieczeństwo duchowości autorytarnej polega na tym, iż zaczynamy wierzyć w to, że uda się nam dotrzeć do Boga bez Jego pomocy. Lafrance tak opisuje owo fałszywe wyobrażenie o doskonałości: „Ludzie wyobrazili sobie doskonałość jako ciągłe wznoszenie się, jako mniej lub bardziej trudną wspinaczkę lub jako wynik ludzkich starań. Dlatego też posługują się ascezą lub określonymi technikami modlitwy, dostępnymi dla człowieka, jako metodami wspinaczki po stopniach doskonałości. Kiedy uczeń zwierza się mistrzowi z niemożności osiągnięcia swego celu, często słyszy słowa: «Należy się tylko postarać». Na ostatnim stopniu drabiny nasze starania mają rozkwitnąć same z siebie, jako poczucie wolności”. My jednak nie możemy dojść do Boga wyłącznie dzięki własnym staraniom.
Paradoks polega na tym, iż każda nasza walka kończy się przyznaniem do tego, że poprzez samą tę walkę nie staliśmy się ani trochę lepsi i że mimo naszych wysiłków, nie potrafimy dotrzeć do Niego. Nie możemy stworzyć siebie takimi, jakimi nie jesteśmy. W którymś momencie dojdziemy do kresu naszych możliwości, a wtedy nie pozostanie nam nic innego jak przyznać się do tego, iż wszelkie nasze wysiłki prowadzą nas niechybnie do klęski, gdyż tylko łaska Boża może nas przemienić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).