Uroczystość Wszystkich Świętych

1 listopada kojarzy się nam z grobami, cmentarzem, śmiercią. Tymczasem jest to dzień pełni życia.

Reklama

Kult świętych a teologia katolicka


Jak wskazywała pierwotna nazwa tytułu świątyni, Kościół tego dnia ogarnia wspomnieniem i miłością wszystkie swoje dzieci, które z tego padołu płaczu przeszły do szczęśliwej wieczności; tych wszystkich, którzy przetrwali wszystkie próby życia doczesnego i znaleźli się w domu Ojca niebieskiego. A muszą to być zastępy nieprzeliczone, skoro liturgia dzisiejsza przypomina świadectwo św. Jana Apostoła: "Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojących przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy" (Ap 7,9).

Z biegiem lat Kościół ubogacił kult świętych swoich dzieci przez to, że ku ich czci ustanawiał święta, stawiał kościoły, czcił relikwie i pamiątki po nich, modlił się do ich wizerunków, ułożył ku ich chwale wiele pieśni i modlitw liturgicznych.

Jeżeli każdy naród czci swoich bohaterów, stawia im pomniki i mauzolea, pisze żywoty, ich imionami znaczy ulice i miasta, to dlaczego Kościół nie miałby się chlubić swoimi najlepszymi dziećmi i swoimi bohaterami? Dlaczego nie miałby wyrazić im podzięki, zachęcać synów ziemi pielgrzymujących do niebieskiej ojczyzny o polecanie się ich pomocy i wskazywać ich do naśladowania jako najpiękniejsze wzory? Tajemnica świętych obcowania należy do najpiękniejszych w wyznaniu wiary chrześcijańskiej. Podkreśla bowiem, że jesteśmy jedną, wielką rodziną. Śmierć nie przerywa bynajmniej więzi, ale ją umacnia. Ci, którzy przetrwali czas próby pomagają tym, którzy jeszcze są w drodze. Odrzucenie tej tajemnicy byłoby czymś nienaturalnym i okrutnym; byłoby wielkim zubożeniem religii. Jeśli Jezus Chrystus Apostołom swoim obiecuje, że zasiadać z Nim będą na dwunastu stolicach i sądzić będą dwanaście pokoleń Izraela (Mt 19,28-29); jeśli Apostoł Narodów ma odwagę twierdzić, że będziemy sędziami spraw doczesnych, nawet aniołów samych (1 Kor 6,2-3), oznacza to, że zbawieni będą w niebie z Bogiem współkrólować.

Kiedy wczytujemy się w dzieje kultu świętych Pańskich, to zauważamy, że był on kiedyś niezwykle ciepły i serdeczny. Każde miasto chciało mieć swojego szczególnego patrona, jego relikwie otaczano czcią niezwykłą. Bywało, że do sanktuarium niektórych świętych prowadziły całe szlaki pątnicze. Patronat taki traktowano serio, uciekając się do świętych orędowników w każdej potrzebie. Trzeba przyznać, że protestantyzm mocno ochłodził tę świętą, żywą więź. Ale też klimat się zmienił. Świętość przestała być dla wielu czymś atrakcyjnym i pożądanym. Osłabienie kultu świętych Pańskich zemściło się na ogólnym ostudzeniu pobożności i religijności.

Widać miła jest Panu Bogu cześć, jaką oddajemy świętym, skoro potwierdza to cudami. Do każdej beatyfikacji i kanonizacji wymaga się cudów zdziałanych za pośrednictwem sług Bożych. Wierni za wstawiennictwem świętych doznają wielu łask. Tak więc są oni najlepszymi i najgodniejszymi przed tronem Pana Boga przedstawicielami, rzecznikami i ambasadorami. Jeśli za życia niektórym Pan Bóg dał na ziemi moc czynienia cudów, to cóż dopiero po śmierci!

Więcej na następnej stronie
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama