O sztucznym zapłodnieniu, otwieraniu furtki na zło i eurosierotach z biskupem Grzegorzem Kaszakiem rozmawia Szymon Babuchowski
A co jeśli uchwalenie projektu zakazującego in vitro okaże się niemożliwe? Czy katolik nie powinien wówczas poprzeć projektu, który ograniczy rozmiar istniejącego zła, np. zakaże niszczenia ludzkich zarodków?
– Jeśli raz otworzymy furtkę na zło, to później będzie bardzo ciężko ją zamknąć. Proszę zobaczyć, co stało się na Zachodzie, chociażby z legalizacją związków homoseksualnych. Doszliśmy już do tego, że mogą one adoptować dzieci. W sprawie in vitro jesteśmy dopiero na pierwszym etapie. Nie gdybajmy więc, tylko dajmy świadectwo i opowiedzmy się za prawem Bożym dla dobra całego społeczeństwa. Mamy już dosyć problemów i one będą się mnożyć wraz z rozwojem sztucznego zapłodnienia. Dlatego w tym momencie od katolika jasno i wyraźnie żądamy, w imię poszanowania prawa Bożego: głosuj przeciwko sztucznemu zapłodnieniu in vitro. Jan Paweł II mówił, że głosowanie nad kwestiami dotyczącymi życia ludzkiego jest jak papierek lakmusowy, który pokazuje, kto kim jest.
Jest jeszcze projekt Bolesława Piechy…
– Na obecnym etapie najważniejsze dla Polski jest zatrzymanie sztucznego zapłodnienia in vitro. Natomiast projekt byłego pana ministra jest bardzo szeroki i porusza różnego rodzaju kwestie. Uważam, że pośpiech jest tutaj niewskazany.
Ale ten projekt jako jedyny próbuje rozwiązać kwestię zamrożonych zarodków.
– I tu jest właśnie problem. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że człowiek skomplikował swoje życie, a teraz od Kościoła żąda szybkiego i jasnego rozwiązania. Tymczasem nie ma jakiegoś jasnego, szybkiego rozwiązania. Magisterium Kościoła też go nie podaje, choć w dokumencie Kongregacji Nauki Wiary „Dignitas personae” ta kwestia była poruszana.
Tylko że mamy do czynienia z dziećmi, które już istnieją. Czy nie jest pierwszym obowiązkiem człowieka wierzącego ratowanie ich życia?
– Nie za wszelką cenę. Kościół jest zawsze za życiem, ale życie to nie jest wartość absolutna. Człowieka oceniamy wedle jego powołania do wieczności. Istnieje prawo moralne, zamysł Pana Boga. Znaleźliśmy się w nowej, skomplikowanej sytuacji i według mnie nie nadszedł jeszcze czas, żeby to zagadnienie ująć w normy prawne. Natomiast widzę jego źródło: ludzie, którzy nie ponoszą za to żadnej konsekwencji, natworzyli nam mnóstwo problemów i teraz my mamy rozwiązywać te problemy. Mam na myśli naukowców, którzy powołali do istnienia dzieci poprzez sztuczne zapłodnienie, a potem je zamrozili.
Ale przecież rozwiązania oczekują nie tylko ci, którzy narobili problemów. Wielu ludzi po prostu chciałoby wiedzieć, jak do tej sprawy podejść.
– Trzeba czekać, oczywiście zastanawiając się cały czas, co zrobić. Ale najpierw zajmijmy się źródłem naszych problemów. Powstrzymajmy sztuczne zapłodnienie in vitro.
Czy jest jedność wśród biskupów w podejściu do tej sprawy? Boje toczą się wśród polityków, a głos episkopatu jest słabo słyszalny…
– Stoimy na stanowisku, że trzeba powiedzieć zapłodnieniu in vitro „nie”. I w tym wszyscy biskupi są zgodni.