Pracują i czasem się modlą

Do niedawna łapano polskich złodziei samochodów. Dziś coraz więcej jest solidnych pracowników ekip budowlanych.

Reklama

Rafał też przychodzi do kaplicy w Domu Polskim. Bo tam cudowna Matka Boża, jak w Częstochowie. I swoi - Polacy. Co dzień o szóstej rano budzi go do pracy mama, wychodząca w Polsce na Mszę św. Nie odbiera komórki, bo połączenia są drogie, ale wie, że to ona. Mają bliski kontakt. Pracuje tu kilka lat w firmie budowlanej. Wygląda na dwadzieścia, ma już prawie trzydzieści lat. Uwielbia swoje zajęcie, mógłby o nim mówić godzinami. Opowiada, że Włosi mają do niego zaufanie, dają mu klucz i wyjeżdżają na wczasy, a on remontuje im domy. Stara się zmienić stereotyp Polaka. Często robi coś gratisowo, nie rywalizuje z kolegami o pierwszeństwo, opowiada im o swoim kraju, zachwyca się rodzinnym Tarnobrzegiem. Pomaga znaleźć rodakom pracę.

- Na początku radzili mi, żeby trzymać się daleko od swoich, bo fałszywi, podgryzą cię - opowiada. - Ale ja się nie boję, jak człowiek jest dla innych dobry, oni też kiedyś będą.

Chciałby zrobić jakąś pracę remontową w Domu Polskim, żeby została tam po nim jakaś pamiątka.

Żeby zrobić zdjęcie


Jarek i Andrzej, około czterdziestki, handlują w Rzymie patelniami. Nie chcą mówić o swoim zajęciu. Bardziej o zostawionych w kraju rodzinach, zwłaszcza dzieciach. Wracają do nich co kilka miesięcy.

- Za to możemy potem jechać na narty, wyobraź sobie, jakie kupię synowi buty - marzy Jarek. - Będę nadrabiał nieobecność.

Nie wie, jakie jego czternastoletni syn czyta książki, ogląda filmy, mylą mu się imiona jego kolegów.
- Coś za coś - tłumaczy zakłopotany. W weekend pije do upadłego.

- Co to jest, że Polak, którego wynajmuję do prac w ogrodzie, jak tylko ma wolne, to wraca kompletnie pijany - dziwi się Orsula, rzymianka z dziada pradziada, zatrudniająca Polaków, bo są uczciwi.

Jarek i Andrzej na różne sposoby zabiegali o osobiste podejście do Ojca Świętego po środowej audiencji generalnej.

- Żeby zrobić sobie zdjęcie i pokazać wszystkim. To przecież człowiek najlepszy na świecie, nigdy nie zrobił nic złego.

Po podejściu do Ojca Świętego, wzruszeni, nie mogli nic powiedzieć. Następnego dnia rano Jarek przed pracą poszedł na Mszę św.

- Pontyfikat Jana Pawła II odznacza się bezpośredniością kontaktu z wiernymi - mówi ks. prał. Stefan Wylężek, dyrektor Fundacji Jana Pawła II w Rzymie. - W 2002 r. podczas audiencji, „Aniołów Pańskich”, Mszy św. Ojciec Święty spotkał się z 2 800 000 ludzi. Nie jesteśmy w stanie sprawdzić, jak jego słowo, obecność wpłynęły na ich konkretne życie.

20 euro


W przedświątecznym autobusie do Polski tłok. Kierowcy nie pozwalają pasażerkom zabierać dodatkowego bagażu, bo nie ma się gdzie zmieścić. Kobiety wpychają go pod siedzenia, na kolana, mimo perspektywy kilkudziesięciogodzinnej jazdy. To wszystko, co mają dla najbliższych. Jadwiga pokazuje mi kieszonkę na pieniądze, wszytą od wewnętrznej strony spodni.

- Tutaj nikt nie sięgnie - tłumaczy. - Dla wszystkich mam po 20 euro, stale wysyłam im pieniądze na bieżąco.

Agnieszka podczas postoju opowiada, że do domu wraca po roku.

- W obcym miejscu to ten czas szybko leci, jakby był podwójnie przyspieszony. Aż się człowiek boi, że życie to chwilka. Musi być w życiu coś więcej, żeby miało sens.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama