Ewę denerwuje, jak ktoś mówi o „posiadaniu dziecka”. - Ten zwrot nosi w sobie piętno konsumpcjonizmu - uważa.
Po drugie zdecydowanie wykluczała stosowanie hormonów. Przyznaje, że ten czas, kiedy jeszcze nie zdecydowali się na adopcję, a wykluczyli „medyczne” rozwiązanie problemu, nie był łatwy. – Pojawiła się myśl o rozstaniu, byliśmy swobodni, nie łączyło nas dziecko – wspomina. – Ale uświadomiłam sobie, że nie po to połączył nas Bóg, żebyśmy się rozstawali.
Urodziny w 9. dniu
Miał 9 dni, gdy zobaczyli go po raz pierwszy. „Proszę usiąść, kiedy weźmie go pani na ręce” – ostrzegała ordynatorka. – Nie mdleję, ale to było przeżycie – uśmiecha się Ewa. – Pamiętam swoje pierwsze słowa na jego widok: „Mój Boże, jaki on jest piękny!”. Miał czarne jak węgielki oczka i czarniutkie włoski. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Jeszcze trzeba było poczekać przepisowych 6 tygodni. W pewnym momencie biologiczni rodzice zaczęli się wahać, czy zatrzymać maleństwo, ale ostatecznie to oni zabrali je do domu. Nadali mu imię Błażej, bo sam je sobie przyniósł 3 lutego. Tych sygnałów, że nad ich synkiem czuwa Opatrzność, było według Ewy więcej. Kiedy go odbierali ze szpitala, przypadał dzień św. Józefa (takie imię dali mu na drugie). Rozprawa adopcyjna odbyła się w drugi dzień Zielonych Świąt.
Błażejek
– Mówię znajomym, że nauczyłam się wiary od swojego dziecka – opowiada Ewa. – Jak idziemy nawet na jak najkrótszy spacer, Błażejek ciągnie mnie do kościoła i woła „Bozi amen”. Raz poprosił, żeby wziąć go na rączki i pokazał na krzyżyk wiszący na ścianie. To był dla mnie szok, bo jak mu go podałam, to go pocałował. Nie wiedziałam, jak na to reagować, ze wzruszenia chciało mi się płakać. Jest bardzo samodzielny, sam je, biega, gdzie chce. Adam i Ewa mają liczną rodzinę. Podczas wigilii, kiedy przy stole siadło 13 osób, widzieli, jak wszyscy kochają Błażejka. – Jeszcze bardziej niż gdyby był naszym biologicznym dzieckiem – uważa Ewa. Maluch jest do nich bardzo podobny i wielu nie może uwierzyć, że go adoptowali. – Nie ukrywamy adopcji – mówi Ewa. – Nie ma się czego wstydzić. Każdy zna jakąś rodzinę, gdzie adoptowano dziecko. I zawsze są to pozytywne doświadczenia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).