Wszystko zaczęło się od Sarajewa. Widok oblężonego miasta nikomu nie mógł być obojętny. Wydawało się, że pomoc była obowiązkiem wszystkich Polaków. Sami wychodziliśmy z kryzysu, choć każdy pamiętał jeszcze o naszych kłopotach. Mieliśmy też nadzieję na rychłą poprawę sytuacji, a w związku z tym poczucie obowiązku dzielenia się z innymi. Nie było jednak łatwo organizować wszystkiego od początku - mówi Janina Ochojska.
Takie patrzenie na pomoc pozwala nam patrzeć na fundację jako służbę - mówi Janina Ochojska. Pomagamy pomagać. Z naszej działalności płynie więc wiele korzyści. Pomoc ma wiele aspektów i sensów. Chodzi tu także o receptę na osobiste szczęście. - Myśleć o innych - mówi Janina Ochojska - to jest moja recepta. Mam świadomość, że niektórzy postrzegają naszą pracę jako romantyczne poświęcenie innym. A w praktyce mamy do czynienia z mnóstwem trudnych decyzji, spraw, koniecznością podpisania umów. Na co dzień jest to trudna praca. Niektóre decyzje trzeba podejmować bardzo szybko. Trzeba wyrobić w sobie umiejętność odepchnięcia myśli o tych, którym nie uda się pomóc. Nie zawsze pomoc jest możliwa. Więc jeśli się o tym myśli, człowiek może zacząć wątpić. Tymczasem chodzi o to, by zrobić przynajmniej tyle, ile się da. Ważne, by myśleć o tym, co człowiek może zrobić. Powiększają się obszary, na których trzeba działać. To recepta na życie. Możliwości są ogromne. Jak człowiek za bardzo skupia się na sobie, to widzi tylko siebie i zawsze będzie niespełniony i nieszczęśliwy.
Członkowie fundacji odróżniają ubóstwo od biedy, która jest wynikiem jakiejś niesprawiedliwości. Można być szczęśliwym, będąc ubogim, ale inna sprawa z biedą - szczególnie tą zawinioną przez innych. Jeśli człowiek nie może swojej rodzinie zapewnić minimum do życia - to jest to upokarzające, a ponadto degeneruje i psuje.
W Afganistanie widziałam ubogich - wspomina pani Janka. Jest im trudniej, ale oni nie mają świadomości swojej sytuacji. Tam każdy pracuje. Ludzie mają jakieś małe warsztaty, przewożą towary, próbują sobie radzić. Oni są biedni, ale mają co jeść, mają w co się ubrać. Różnica pomiędzy biedą i ubóstwem przebiega według różnych kryteriów. Być może Afgańczyk naszą biedę uznałby za luksus - ale takie porównania nie są dobre. Każda kultura narzuca pewne obyczaje. W Polsce zawsze będą ludzie ubodzy. Chodzi o to, by nie było upokarzającej biedy, szczególnie takiej, która prowadzi do patologii.
Pani Janina zawsze czeka na częste pytanie dziennikarzy: po co pomagać innym, skoro w Polsce jest tyle biedy? - To pytanie egoistów - odpowiada. Nasza organizacja pomaga ofiarom wojen, kataklizmów i biedy strukturalnej. Nie dzielimy pomocy na polską i zagraniczną. To pytanie wynika także z niewiedzy, gdy chodzi o mechanizm działania fundacji. Ludzie przesyłają swoje środki z bardzo konkretnym przeznaczeniem. Każdy ma jakąś intencję, i naszym obowiązkiem jest przekazywanie tych środków zgodnie z pragnieniem ofiarodawców. Jeśli ktoś przysyła na Czeczenię, to nie można za te środki żywić polskich dzieci.
Osobiście nie chciałabym żyć w kraju egoistów - mówi. Sami chętnie przyjmowaliśmy środki z Zachodu, kiedy nasza sytuacja ekonomiczna była trudna, dlaczego teraz mielibyśmy innym nie pomagać? Jeśli człowiek myśli o sobie, a nie o innych - to naprawdę nie znajdzie sobie miejsca. Zawsze będzie egoistą i gdy nagle będzie w potrzebie - to nikt mu nie pomoże. Ja nikomu nie zabieram pieniędzy z kieszeni. Ludzie sami przysyłają, wiedząc, że w ten sposób chcę pomóc w Czeczenii czy tam, gdzie ludzie czują, że chcą i powinni pomóc oraz taką wyrażają wolę. Pomagamy tylko tyle, ile ludzie są chętni dać.
Fundacja woli sama dostarczać towary, żeby w ogromnych pulach nie znikła ta konkretna pomoc. Po powodzi w Mozambiku wiedzieliśmy, że sytuacja była tragiczna. Zgłosili się uchodźcy, zorganizowano koncert i zebrano 2000 dolarów. Wolontariusze kupili łódkę, liny i piece w wioskach zniszczonych przez powódź. Niby mała rzecz, ale zrobiła wrażenie. Ta niewielka suma urosła do wielkiej rangi. Ludzie dowiedzieli się, że gdzieś jest Polska. Zrodziła się pamięć o naszej ludzkiej solidarności. Zyskaliśmy przyjazne uczucia - można powiedzieć - niewielkim wysiłkiem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Opisuje swoje „duchowe poszukiwania” w wywiadzie dla„Der Sonntag”.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.