Jarmark Dominikański

Z o. Jackiem Krzysztofowiczem, przeorem klasztoru ojców dominikanów w Gdańsku na temat wakacyjnego duszpasterstwa, jarmarcznego gwaru i pukania do drzwi rozmawia Andrzej Urbański.

Reklama

Andrzej Urbański: W czasie Jarmarku Dominikańskiego w Gdańsku jesteście w tyglu wydarzeń. Jednocześnie co roku proponujecie pewne formy duszpasterskie. Czy to wakacyjne duszpasterstwo się sprawdza?

O. Jacek Krzysztofowicz: – Duszpasterstwo to jednak trochę za duże słowo. Nie „upoważniałbym” też wszystkiego na siłę. Wakacje to czas odpoczynku, rekreacji. Czas, kiedy ludzie rzeczywiście chcą odpocząć do ciężkich tematów. Chcą poczuć lżejszy wymiar swojego życia. I sądzę, że należy im na to pozwolić, równocześnie stwarzając przestrzeń, w której ci, którzy chcą, mogą na tyle, na ile chcą zanurzyć się w jakąś głębię. Więc zasadniczo z jednej strony wakacje to nie jest czas na jakieś szczególne duszpasterstwo, bo ludzie chcą się skupiać na zupełnie czymś innym, natomiast równocześnie jest to taki sam czas jak każdy inny, w którym warto tworzyć przestrzeń, którą nazwałbym duchową, do której ludzi warto zapraszać. Tym bardziej, że rzeczywiście zawsze jest jakaś grupa ludzi, którzy mają czas wolny, schodzi z nich zabieganie, napięcie codzienności i coś się w nich otwiera. Powiedziałbym, że próbujemy wyjść jakoś szczególnie właśnie do takich ludzi, ale wychodzimy raczej z delikatnym i subtelnym przekazem.

Przed rozpoczęciem każdych wakacji zawsze słychać z ambon słowa duszpasterzy, by ludzie nie robili sobie wakacji od Pana Boga.
– Jak by to powiedzieć… Mam taką osobistą koncepcję, że Bóg to nie jest obowiązek i ciężar, który mamy dźwigać przez życie, tylko że to jest Siła, która nas niesie. I my staramy się ludziom pomagać w otwieraniu się na tę moc, pomagać im doświadczać tego, jak bardzo duchowość może odgrywać pozytywną rolę, a nie apelować do nich o wypełnianie obowiązku. Taka jest moja wrażliwość religijna i na tym się skupmy.

Czy ta koncepcja jest skuteczniejsza od codziennej pracy?
– A co Pan rozumie przez skuteczniejszość?

Gdy otrzymujecie informację zwrotną od człowieka, który przyszedł wcześniej do was z wieloma trudnymi pytaniami, na przykład o sens życia?
– Jeżeli się w ludziach rozbudza pragnienia, jeśli pomaga się im tymi pragnieniami żyć, wówczas zawsze jest to skuteczniejsze niż apelowanie do ich poczucia obowiązku i winy. Sądzę, że Pan Bóg stoi po stronie naszego szczęścia, a nie po stronie ciężaru w życiu. Tak sobie myślę, że On chce nam pomóc być szczęśliwymi, a nie my jesteśmy po to, by Go uszczęśliwiać.

A co oznacza lekkość wakacyjnego przekazu duszpasterskiego, o którym Ojciec powiedział na początku?
– Oznacza to właśnie nie narzucanie się i nie apelowanie do obowiązku i poczucia winy. To nie znaczy, że ten przekaz jest sam w sobie bardzo lekki, bo na przykład organizujemy wystawę w krypcie pod hasłem „ Nie umiera się na próbę”. To cytat z Jana Pawła II i jest to wystawa o śmierci, przypominająca, że nasze życie ma swój horyzont, że się skończy. Ale zawsze, kiedy mówimy o śmierci, możemy mówić na dwa sposoby. Możemy mówić: „Człowieku, pamiętaj, wszystko co robisz jest marnością”, albo możemy mówić: „Człowieku, zobacz, twoje życie kiedyś się skończy, a więc nie marnuj tego czasu. Żyj tak intensywnie, jak to jest możliwe, i realizuj swoje życie w pełni, bo ono się skończy.” Można mówić negatywnie albo pozytywnie.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7