Tomasz Komenda, który przesiedział w więzieniu 18 lat, niesłusznie skazany za gwałt i zabójstwo 15-letniej dziewczyny, powiedział "Superwizjerowi" TVN, że swoje uwolnienie zawdzięcza św. Janowi Pawłowi II.
Komenda przyznał, że nie jest człowiekiem wierzącym. Nie chciał się spotykać z więziennym kapelanem. Miał jednak w celi zdjęcie Jana Pawła II.
- Zacząłem się do niego modlić. Mówiłem: jeśli jesteś święty, masz tę dziewczynę tam, na górze, macie jakiś kontakt… Jeśli masz mnie wziąć na górę, to weź mnie teraz. Jeśli mam wyjść na wolność, to pozwól mi wyjść na wolność. I właśnie po pół roku zapukał do bram więzienia pan Remik – to jest cud że papież mnie wysłuchał. Powiedział, że wyjdę na wolność. Jednym słowem: wysłuchał mnie papież. Obiecałem sobie, że pojadę do Rzymu, na cmentarz papieża i podziękuję mu osobiście - powiedział Tomasz Komenda, dodając, że .zamierza spełnić swą obietnicę w maju, tj. po ostatecznym uniewinnieniu.
Wspomniany przez niego "pan Pemik" to policjant, który znalazł nowe dowody, świadczące na korzyść Tomasza Komendy.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.