Mistyka jest dla wszystkich

O patrzeniu w oczy Boga i o mistyczce modlącej się za misję Krzyżaków z dr. Wincentym Łaszewskim rozmawia Jakub Jałowiczor.

Reklama

Krzysztof Izdebski-Cruz „Bł. Dorota z Mątowów”, bazylika Mariacka, Gdańsk.   Bazylika Mariacka Gdańsk / Foto: Libiszewski Krzysztof Izdebski-Cruz „Bł. Dorota z Mątowów”, bazylika Mariacka, Gdańsk.
Jakub Jałowiczor: Czym różni się mistyk wschodni od zachodniego?

Wincenty Łaszewski: Na Zachodzie mamy do czynienia z niezwykle trudną próbą logicznego nazwania tego, co jest pozawerbalne. Natomiast na Wschodzie mistycy próbują przekazać to za pomocą obrazów. W Polsce, która stoi pomiędzy Zachodem a Wschodem, dominuje to drugie.

Chodzi o obraz rozumiany dosłownie? Mistyk mówi: widziałem piekło, czyli miejsce…

Nie, broń Boże. Jeśli pan zapyta mistyka: „Co widziałeś?”, on powie: „To tak, jakby…”. Kard. Ratzinger mówił, że tajemnica Boga w objawieniach przechodzi zawsze przez filtr zmysłów. Kiedy Pan Bóg chce przekazać nam jakąś prawdę o sobie, musi umieścić ją w kategoriach, w których rozumujemy. Piekło ukazane dzieciom fatimskim było dokładnie takie, jak wyrażała to ilustracja w ich książeczce do nabożeństwa. Dzięki temu wizjoner, widząc piekło, wie, że to piekło, bo tak je sobie zawsze wyobrażał. Jednak mistyka jest nieprzekazywalna.

Nie da się opowiedzieć innym doświadczenia mistycznego?

Informacja, która do nas dochodzi, jest podwójnie skażona. Po pierwsze – mistyk widzi rzeczywistość, która jest niepoznawalna zmysłowo. Po drugie – to, co jest dla niego tajemnicą, próbuje przełożyć na zwykły, ludzki język. Jeśli przełoży pan wiersz z polskiego na angielski, a potem znowu na polski, to ten wiersz będzie wyglądał zupełnie inaczej niż na początku.

Jakie cechy są potrzebne, żeby być mistykiem?

Pierwszą – to fundament wszystkich cnót chrześcijańskich – jest pokora. Po tym zresztą można poznać prawdziwego mistyka. Także wizjonera, w którego przypadku jednym z warunków uznania prawdziwości jest to, że jego osoba nie zasłania Matki Najświętszej czy tego kogoś, kto przychodzi z nieba. Każdy mistyk mówi: jestem nikim. Jeśli mamy o sobie wciąż wyjątkowo dobre zdanie, to dla Boga nie ma w nas miejsca, nie może On przyjść z tym, co nazywamy spotkaniem w świecie mistycznym. Druga cecha to cierpliwość. Do doświadczenia mistycznego prowadzi wiele schodów. Adepci mistyki mogą zrezygnować w którymś momencie z wędrówki, która – jak się wydaje – trwa w nieskończoność. Jeśli nakładam na swoje poszukiwania Boga własne kryteria i np. chcę, żeby stało się to w ciągu roku albo żeby to było spotkanie w błogostanie, a Pan się objawi jako Bóg cierpienia, to Go nie spotkam.

To oznacza, że nie każdy chrześcijanin może być mistykiem.

Swoją książkę zacząłem od cytatu z niemieckiego teologa Karla Rahnera, który powiedział, że jeśli w XXI w. chrześcijanie nie będą mistykami, to chrześcijaństwo zniknie z mapy świata. Ten racjonalista niemający nic wspólnego z życiem mistycznym miał przeczucie, że w człowieku jest głód takiego doświadczenia Boga. Inaczej człowiek nie jest w pełni chrześcijaninem, wciąż czegoś brak. Absolutnej większości z nas nie stać na wiarę, która przetrzyma każdą próbę. Tymczasem mistyk nawet nie pyta, co przed nim – jaki krzyż i jaka radość. Jego to nie interesuje, on chce być z Bogiem. Nam brakuje takiego doświadczenia, jakie mają mistycy. Prymas Wyszyński zaskoczył kiedyś dziennikarzy, mówiąc: „Ja nie wierzę”. Konsternacja. A on dodał: „Ja wiem”. Miał tak daleko idącą pewność wiary, że wiedział.

On też był mistykiem?

Uważam, że tak. Wiele jego tekstów, głównie maryjnych, pokazuje, że ten człowiek miał wiedzę, której my nie posiadamy. Pamiętam, jak biskupi i teologowie przeciwstawiali się jego wizji, bo była nieracjonalna, nieteologiczna, ale mistyczna. Gdyby wśród tych osób był mistyk, powiedziałby: on ma rację. A im zabrakło tego doświadczenia.

Kardynał Wyszyński miał objawienia?

Dotyka pan najtrudniejszego pytania: tego o definicję mistyki. Ludzie nie odróżniają jej od wizjonerstwa. Nic nie wiem o tym, żeby prymas Wyszyński był wizjonerem. Na swój użytek opisałem trzy różne etapy mistycznego doświadczenia. Pierwszy etap: jako mistyk spotykam się z Bogiem tak blisko, że patrząc w Jego oczy, widzę odbity w nich świat z jego przyszłością i przeszłością. Drugi: spotykam się z Bogiem i to On patrzy na mnie, upodabnia mnie do siebie. Bóg dotyka mnie, upodabniając mnie do swojego ukrzyżowanego Syna. Ja się na to godzę z tą samą trudną radością, z jaką zrobił to Chrystus. Etap trzeci, najrzadszy: patrząc w oczy Boga, widzę Jego głębię. To najtrudniej opisać. Łatwiej wskazać, jaki Bóg nie jest. Na każde pytanie mistyk powiedziałby: „On jest inny”. Siostra Łucja, wizjonerka z Fatimy, w objawieniach w Tui z 1929 r. wyraźnie mówi, że poznała tajemnicę Trójcy Świętej.

To jest możliwe?

To nasze przeznaczenie na wieczność. Każdy z nas – a święci już za życia – będzie miał pełny wgląd w tajemnicę.

Karl Rahner oczekiwał, że zwykły chrześcijanin będzie mistykiem, ale jeśli spojrzymy np. na życiorys Stanisława Papczyńskiego, to zauważymy, że nie jest to zwykły życiorys. Tam aż roi się od znaków rodem z ksiąg prorockich.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama