Dzięki filmom Michała Króla świat misji i życie prześladowanych chrześcijan poruszają serca.
Niełatwo go zastać w Szczepanowie, gdzie z Czermnej sprowadzili się jego rodzice. Tam się urodził, stamtąd pochodzi jego mama, a tata jest ze Szczepanowa. Michał mieszkał w Czermnej, dopóki nie wyjechał do Krakowa, gdzie zaczął studiować zarządzanie w finansach na Uniwersytecie Ekonomicznym. Pewnego dnia zobaczył w Telewizji Kraków reportaż poświęcony Salezjańskiemu Wolontariatowi Misyjnemu. Dowiedział się, że działają w nim młodzi ludzie, którzy mimo zajęć na studiach mają jeszcze czas na pomaganie misjom. – Pomyślałem, że może i ja spróbuję – opowiada.
Igloo ze styropianu
– Wolontariat nie oznacza, że od razu wyjeżdżasz na misje. Możesz pomagać w Polsce! Ja zacząłem od… księgowości. Mieliśmy na przykład zrobić rozliczenie budowy szkoły w Tanzanii. Wolontariusz Marek akurat stamtąd przyjechał i przywiózł worek faktur, które przez kilka tygodni porządkowałem. Trochę może to śmieszne, ale kręciła mnie ta lektura, na przykład to, ile kosztują cegły gdzieś daleko w Afryce – śmieje się chłopak. Nie myślał, żeby jechać do krajów misyjnych. Zobaczył, że pomoc na miejscu, w Polsce, też daje wiele radości. Tymczasem SWM zaczął budować Park Edukacji Globalnej. Na dwóch hektarach powstała ogromna przestrzenna mapa świata z kontynentami i krajami. Dokoła mapy zbudowano osady z różnych krajów. Jest mongolska jurta, wioska indiańska, domy na palach, z gliny. – Trzeba było tam zbudować igloo… ze styropianu. Wtedy zacząłem pracować w McDonald’s. Do tego studia i wolontariat. Wykonawca igloo nie sprostał zadaniu i się wycofał, więc sam się zgłosiłem. Budowałem igloo ze styropianowych klocków. Wreszcie powstał dom o średnicy 20 metrów, gdzie mogło wejść naraz ze 20 osób. Budowa trwała jakiś miesiąc. W pracy śmiali się ze mnie, bo we włosach wciąż miałem styropian, który trudno było usunąć – opowiada.
Autobus nadziei
Kiedy zbudował igloo, okazało się, że nadaje się także do innych robót. – Pojawił się projekt stworzenia w Ghanie studia filmowego na potrzeby salezjańskich misji w tym regionie Afryki. Zaproponowano mi wyjazd, choć w ogóle nie miałem pojęcia o filmowaniu – mówi Michał. Musiał więc się tego nauczyć. W końcu zdecydował się na wyjazd do Ghany razem z ks. Romanem Sikoniem, pochodzącym z Przyszowej. A pomysł był taki: obaj jadą do Ghany na rok. Budują studio, po czym ks. Roman wraca do Polski, a Michał zostaje na miejscu, uczy Ghańczyków filmowania, by sami dokumentowali życie Kościoła w tym kraju. Michał jest w tym czasie na trzecim roku studiów. Kończy je z tytułem licencjata i wyjeżdża do Ghany. Przez cały rok robi tam filmy dokumentalne o pracy salezjanów w Afryce Zachodniej. Jeździ nie tylko po Ghanie, ale także do Nigerii, Liberii i Sierra Leone.
– Salezjanie pracują tam z dzieciakami, małymi żołnierzami, sierotami, które straciły dzieciństwo i nic nie jest w stanie im go przywrócić. Za dużo widziały. Dla mnie wszystko było nowe, skupiałem się na sprzęcie, żeby dobrze sfilmować scenę. Ale nie zapomnę salezjańskiego autobusu w Sierra Leone, który każdej nocy jechał do miasta. Zatrzymywał się na ulicy, wolontariusze przygotowywali plac zabaw, namiot. Dzieciaki mieszkające na ulicy schodziły się, żeby się pobawić, coś zjeść. Miały też lekcje. Chłopcy, którzy przychodzili, po nabraniu zaufania do animatorów mogli trafić do salezjańskiego ośrodka wychowawczego. W tym czasie wolontariusze szukali ich rodzin. Co roku udawało się je odnaleźć dla 100 chłopców. Niesamowite! – opowiada Michał. W Ghanie został jeszcze dodatkowe 10 miesięcy. W sumie był tam prawie dwa lata. Przez cały ten czas uczył miejscowych filmowania.
Na śmietnisku
Zaproponowano mu nawet pracę w Ghanie, ale wrócił do Polski z myślą, że sam jeszcze musi doskonalić warsztat filmowca. Dostał pracę w salezjańskim studiu filmowym. Zaczął pracować z reżyserem z krakowskiej telewizji. – To było w 2012 roku. Maćkowi, reżyserowi, wpadł w ręce raport o sytuacji chrześcijan na świecie. Skoro mamy studio filmowe, jesteśmy chrześcijanami, to może zrobimy o tym filmy? Materiałów było jeszcze niewiele. Salezjanie zgodzili się na nasz pomysł. Skontaktowaliśmy się ze stowarzyszeniem Pomoc Kościołowi w Potrzebie i pierwszy film zrobiliśmy z nim o sytuacji Koptów w Egipcie. Akurat w północnej Afryce trwała arabska wiosna. Pojechaliśmy m.in. do Kairu. Koptowie zwożą tam śmieci z całego miasta na śmietnisko Mokatam. Smród, brud, szczury. I świnie, które Koptowie hodowali na resztkach jedzenia.
Niedaleko śmietniska powstał jednak przepiękny monastyr. Został wykuty w skale. Jaskinia może pomieścić 2 tysiące osób. Obok zbudowano potężny amfiteatr. Żeby tam dojść, trzeba najpierw przejść przez całe śmietnisko. W czasie prześladowań Koptowie chronili się m.in. na śmietnisku i w monastyrze. Na skalnej ścianie powstają ogromne rzeźby, które wykonuje Mariusz Dybik z Olkusza. Wielkie, monumentalne sceny biblijne… Egipt to mnóstwo spotkań z Koptami; historie mrożące krew w żyłach, o ludziach idących na Pasterkę, atakowanych przez terrorystów, o tych, którzy stracili swoich bliskich – opowiada Michał.
Ile waży moja wiara?
W 2013 roku pojawia się coraz więcej informacji o islamskich terrorystach w Syrii. Jeszcze nie mówi się o Państwie Islamskim, ale świadectwa, które docierają do Europy, są porażające. – Z drugiej strony pokazują ludzi wielkiej wiary, którzy nie wyrzekli się jej i ponieśli męczeńską śmierć. Nie mogliśmy pojechać do Syrii, więc udaliśmy się do Libanu, gdzie w obozach przebywali uciekinierzy z tamtego kraju. W międzyczasie Maćkowi wpada w ręce historia oskarżonej o bluźnierstwo Asii Bibi. Udało się pojechać do Pakistanu. Nie spotkaliśmy się z Asią Bibi, ale rozmawialiśmy z jej mężem, córkami. Pojechaliśmy do wioski, gdzie mieszkała i gdzie to wszystko się wydarzyło. Były rozmowy z kobietami, które ją oskarżyły, z imamem. To był trudny film, bo trzeba było być bardzo delikatnym i dyplomatycznym. Zobaczyłem, jak ważna dla Asii jest wiara. Czy dla mnie jest tak samo istotna? – zastanawia się Michał.
O sytuacji chrześcijan w Pakistanie powstały jeszcze inne filmy; ekipa dotarła też do Indii, gdzie także kręcono materiały o życiu tamtejszych chrześcijan. Kolejne obrazy powstały na pograniczu turecko-syryjskim, gdzie filmowcy odwiedzili obozy dla uchodźców m.in. z Mosulu. – Jednej nocy 100 tysięcy chrześcijan musiało opuścić swoje domy! Rozmawialiśmy w więzieniu z bojownikami ISIS. Były spotkania z biskupami z Mosulu. Dramatyczne historie ludzi, którzy mogli zmienić wiarę i ocalić życie, ale się jej nie wyrzekli – opowiada Michał.
Krzyżyk z pocisku
Autorów filmu o Asii, w tym Michała, zaproszono do Nowego Jorku. Pokazy ich filmów odbyły się także w Rzymie, Madrycie, w wielu miejscach w Polsce. Z obrazem o Asii Bibi zostali zaproszeni na festiwal filmowy do Birmy. Potem całą uwagę Michała przykuły Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Filmowcy zaczęli tworzyć telewizję ŚDM Kraków 2016. Praca zajęła dwa lata. Powstawały reportaże, filmy, krótkie wideoświadectwa. Michał miał jednak czas, żeby się ożenić. – To było rok temu – śmieje się. Powstało także marzenie, by zrealizować płytę z Darkiem Malejonkiem o sytuacji prześladowanych chrześcijan. Darek się zgodził. Trwała wojna w Syrii, dramatyczne wiadomości docierały do nas z Aleppo. Mimo to postanowili tam pojechać, okrężną drogą przez Liban. Dotarli do ośrodka salezjańskiego w Damaszku. Udało się w końcu dojechać do Aleppo. Salezjanie mają tam swoje centrum, 2 km od dzielnic, na które spadały bomby.
– Od huku wybuchów drżała mi ręka na kamerze, gdy kręciłem materiał. Salezjanie mieli w Aleppo swój autobus, którym wyjeżdżali do miasta, żeby zaopiekować się dzieciakami, zapewnić im zabawę, katechezę, modlitwę. W mieście spotkaliśmy Ritę, znaną z ŚDM w Krakowie, która dała niezwykłe świadectwo. Młodzi mówili nam, że najważniejsza jest modlitwa za nich. Miliony dolarów nie zatrzymają bomb. W Aleppo przekonałem się, że same pieniądze na misje nie wystarczą. Najważniejsze, co możemy ofiarować misjom, prześladowanym chrześcijanom, to modlitwa! – podkreśla. Do płyty pod tytułem „Nieśmiertelni” został dołączony metalowy krzyżyk, odlany z fragmentu pocisku, który zniszczył chrześcijańską szkołę. Z większej części pocisku powstał metalowy krzyż wykuty przez brata ks. Romana, Leszka, który jest mistrzem kowalstwa w Anglii, a pochodzi z Przyszowej.
Do Panamy
– My żyjemy w pokoju, nikt nam nie przeszkadza wierzyć. Nie doceniamy tego, a gdzie indziej ludzie nie wiedzą, czy wrócą z kościoła do domu. Mimo to idą! A ja czasem idę, bo tak trzeba, bo rodzice, tradycja. Czy o to chodzi? W naszym Kościele dzieje się bardzo wiele! Ale czasem nie zdajemy sobie sprawy, że także świeccy tworzą Kościół. Mamy takie myślenie, że jak czegoś ksiądz nie wymyśli, to nic się nie będzie działo. Ta słaba mobilizacja świeckich nie jest winą księży. Problem jest bardziej złożony. Narzekasz na Kościół, ale co sam zaproponowałeś? Może napotkasz opór, może nie, ale zejdź z kanapy, skrzyknij grupę podobnie myślących. Włącz się! – mówi filmowiec.
Co przed Michałem? Czas na nowy projekt. To Rejs Niepodległości „Darem Młodzieży” dookoła świata. Z postojem w Panamie na Światowych Dniach Młodzieży. SWM jest współorganizatorem rejsu. Młodzi, którzy wygrają konkurs na udział w rejsie, zawiozą z Krakowa Iskrę Miłosierdzia – lampion z wizerunkami Jezusa Miłosiernego, św. Faustyny i Jana Pawła II. A Michał będzie to wszystko filmował…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).