O stawianiu na człowieka, posłudze biskupiej oraz wymianie darów pomiędzy Kościołami katowickim i tarnowskim w 20. rocznicę sakry mówi metropolita katowicki abp Wiktor Skworc.
Te najważniejsze sprawy społeczne dla metropolity katowickiego to...
Dla mnie jest to przede wszystkim sprawa wolnej niedzieli dla rodziny, troska o środowisko naturalne i walka o czyste powietrze. Tu wiele zależy od dobrej współpracy z samorządami. Poza tym jako Kościół musimy szukać sprzymierzeńców w dziele wychowania człowieka i ewangelizacji. Myślę tu przede wszystkim o nauczycielach, szkołach, zwłaszcza tych noszących imiona świętych z Janem Pawłem II na czele. Trzeba jeszcze mocniej rozwinąć duszpasterstwo nauczycieli. Ważne są też rady duszpasterskie. Próbujemy je aktywizować. Bardzo zależy mi również na nadzwyczajnych szafarzach Komunii św. Każda parafia powinna mieć po kilku szafarzy, tak aby w niedzielę nikt z chorych nie pozostawał bez Komunii Świętej. Właśnie tak budujemy wspólnotę: Kościół – komunię. No i trzeba realizować II Synod. Musimy być „wsłuchani w Ducha Świętego”, aby się przygotować na 100-lecie archidiecezji.
Dziś wielu biskupów próbuje budować tę wspólnotę także przez internet. Ksiądz Arcybiskup tego nie robi. Nie używa Facebooka ani nie tweetuje. Dlaczego?
Jest „Gość Niedzielny”. Mamy Radio eM. Jest strona internetowa archidiecezji. To wszystko jest ważne. Ja chcę być przede wszystkim blisko ludzi, diecezjan. Nie można być biskupem zza biurka albo zza monitora. Trzeba działać w terenie: jeździć od parafii do parafii, odwiedzać, wizytować. Nie lekceważyć żadnego zaproszenia. Myślę, że w posłudze biskupiej nie ma skuteczniejszego działania niż spotkania twarzą w twarz. Chodzi o dar bliskości… To najistotniejsze. A co do internetu – na e-maile odpowiadam osobiście.
I naprawdę udaje się Księdzu Arcybiskupowi wszędzie dotrzeć? Bo tych zaproszeń zapewne jest dużo.
W miarę możliwości staram się na każde zaproszenie odpowiedzieć. Jedyną przeszkodą może być pełny kalendarz. Proszę zauważyć, jak rozbudowany jest plan wizytacji. Uważam, że ofiarowany przez biskupa czas, rozmowa, wspólna modlitwa i żywe świadectwo wiary to najlepsza inwestycja.
Bez modlitwy to niemożliwe. Jak modli się metropolita katowicki? Skąd czerpie siłę do działania?
Modli się od rana. Z domu wyniosłem tradycyjne formy pobożności. Na terenie diecezji tarnowskiej, w Nowym Sączu, spotkałem się z kultem Jezusa Przemienionego. Od samego początku bycia biskupem towarzyszy mi w kaplicy Jego ikona. Jest to Jezus, który przemienił się na Górze Tabor. On przemienia też nas. Nieraz do Niego przychodzę i proszę o pomoc, o przemienienie trudnych sytuacji, pomoc w rozwiązaniu problemów i bieżących spraw. Na nowo odkryłem też św. Stanisława, biskupa i męczennika. Na terenie diecezji tarnowskiej leży Szczepanów, miejscowość, w której się urodził. Ta postać mnie nadal inspiruje. Oczywiście, myślę też o kulcie Matki Boskiej Piekarskiej. Do dziś pamiętam, jak z mojej parafii rodzinnej z Bielszowic chodziliśmy pieszo do Piekar. Sił dodaje też świadomość modlitewnego zaplecza: karmelitanki, klaryski i wizytki.
Inspirują też napotkani ludzie… Kto dla Księdza Arcybiskupa jest autorytetem?
Głównie biskupi, którzy mieli swoje korzenie w diecezji katowickiej. Na przykład od biskupa Bednorza nauczyłem się pewnej wrażliwości na sprawy społeczne i bliskości ludzi pracy. Ujmował mnie radykalizmem w sprawach zasadniczych, np. odnośnie do budownictwa sakralnego. Był też wymagający. Ale najpierw wymagał od siebie. Myślę, że to niezmiernie ważna cecha każdego biskupa: wymagać, ale najpierw od siebie. Budowania relacji z drugim człowiekiem mogłem uczyć się od księdza rektora Stanisława Szymeckiego, późniejszego biskupa kieleckiego i białostockiego. Był to człowiek ogromnej kultury słowa i relacji. Oczywiście nie mogę tu nie wspomnieć bp. Czesława Domina, apostoła pracy charytatywnej, Caritas, a nade wszystko Jana Pawła II. To papież mojego życia, którego mogłem powitać jako młody biskup tarnowski w Starym Sączu, gdzie dokonał kanonizacji bł. Kingi.
I podobnie jak Karol Wojtyła kocha Ksiądz Arcybiskup góry?
Tak, to prawda. Kocham góry. Jak tylko jest okazja, wyjeżdżam w Beskid Śląski albo Sądecki. Lubię też Pieniny, Gorce, Beskid Niski. Szlaki w tych górach są mi bardzo bliskie. Chodziłem nimi przez 14 lat. Kiedy wyjazd w góry jest niemożliwy, to maszeruję po Katowicach. Mam taką „kwadratową” trasę: z mojego domu w kierunku Osiedla Ptasiego, potem pod kościół św. Michała i z powrotem przez park Kościuszki do domu. To w sumie 4 km.
To już na koniec: co jest największą bolączką metropolity katowickiego?
Moją największą troską i obawą jest sprawa świętowania niedzieli i niedzielnej Eucharystii. Jak powiedział Jan Paweł II, „Kościół żyje z Eucharystii”. Jako biskupa bardzo mnie bolą wszelkie zaniedbania w tej materii. Zwłaszcza wtedy, gdy widzę, jak lekceważona jest Msza i spada, szczególnie w młodym pokoleniu, liczba uczestników niedzielnej liturgii. Wybudowaliśmy wspaniałe kościoły, pięknie wyposażone wnętrza, a teraz czas na wysiłek budowania… Kościoła żywego.
Takiego Kościoła sobie życzmy. Dziękuję za rozmowę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).