Niewysoki, uśmiechnięty, o twarzy grzecznego chłopca – Rosario Livatino doskonale nadawał się na świętego z obrazka. Zupełnie nie wyglądał na prokuratora walczącego z sycylijską mafią.
Rosario Livatino zginął, gdy jak co dzień jechał swoim fordem fiestą do sądu w Agrigento, gdzie pracował. Był sam. Na drodze biegnącej między polami jego samochód zaczęły ścigać dwa inne pojazdy – motocykl i auto osobowe. Napastnicy ostrzelali pojazd ofiary. Livatino porzucił go i próbował uciec przez pola. Napastnicy trafili go sześciokrotnie. Ostatni strzał był podpisem mafii. Oddano go ze strzelby, ulubionej broni sycylijskich gangsterów.
Specjalista od konfiskaty
Urodził się w 1952 r. w Canicattì na Sycylii. Nie miał rodzeństwa. Jego ojciec był adwokatem. Rosario był dość nieśmiały, za to świetnie się uczył. Znajomi zapamiętali, że nieraz pomagał im w nauce. Podobnie jak ojciec, poszedł na studia prawnicze. Ukończył je z wyróżnieniem w 1975 r., a zaraz potem uzyskał dyplom z nauk politycznych. W 1978 r. rozpoczął pracę w wymiarze sprawiedliwości w Agrigento. Został zastępcą prokuratora i pełnił swoją funkcję przez ponad 10 lat.
Kształcił się w czasie, który we Włoszech nazywano wiekiem ołowiu. Lewicowe Czerwone Brygady dokonywały zamachów, z których najsłynniejszym było porwanie i zamordowanie w 1978 r. byłego premiera Aldo Moro. „Jedyne, co mnie naprawdę przejęło, to tragedia człowieka” – zapisał wtedy młody Livatino.
Rozwijała się także sycylijska mafia. Grupy działające dotychczas na wsi przenosiły się do miast. W 1976 r. śledczy zdobyli nagrania pokazujące związki między klanami z Agrigento oraz tymi z USA i Kanady. Przez kilka lat nikt nie zrobił praktycznego użytku z tej wiedzy. Nie oznacza to, że ze zorganizowaną przestępczością nie walczono. Od 1962 r. w parlamencie istniała komisja antymafijna, która powoli opracowywała przepisy uderzające w działalność gangsterów. Nie brakowało też sędziów i prokuratorów, którzy dokładali starań, by dopaść członków zorganizowanej przestępczości. Wielu z nich zapłaciło za to najwyższą cenę. W 1969 r. zginął sędzia Agostino Pianta, w 1971 r. – Pietro Scaglione, a w ciągu następnych 20 lat przynajmniej 10 kolejnych.
Rosario Livatino wyróżniał się zdolnościami, dlatego powierzano mu najbardziej skomplikowane sprawy dotyczące związków mafii z biznesem. On sam uważał, że najskuteczniejsza jest prewencja. Dlatego korzystał z wprowadzonego w 1982 r. prawa dotyczącego konfiskaty mienia. Pozwala ono odebrać człowiekowi majątek, który pochodzi z przestępstwa albo niejasnego źródła. Obowiązujące do dziś przepisy pozwalały pozbawiać mafiosów środków i motywacji do prowadzenia przestępczej działalności.
Sprawiedliwość i miłosierdzie
Choć pracował w wymiarze sprawiedliwości, miał świadomość, że ludzkie prawo to nie wszystko. „Sprawiedliwość jest konieczna, ale nie jest wystarczająca; powinno nad nią górować prawo miłosierdzia” – notował w swoim dzienniku.
– Był chrześcijaninem wyjątkowym ze względu na głęboką relację z Ewangelią – mówił o nim ks. Giuseppe Livatino (kuzyn kandydata na ołtarze), który zbiera dokumentację potrzebną do procesu beatyfikacyjnego. Na biurku w gabinecie prokuratora Livatino znajdował się krucyfiks oraz Biblia pełna adnotacji świadczących o tym, że właściciel często do niej zaglądał. Livatino zaczynał dzień od modlitwy przed Najświętszym Sakramentem. Chodził wtedy, podobnie jak w niedzielę, do małego kościoła, w którym mógł modlić się nierozpoznany. Współpracował z Akcją Katolicką, choć nigdy nie wstąpił do żadnej organizacji.
Nie lubił publicznych wystąpień, ale wygłosił referat podczas konferencji zorganizowanej w domu sióstr wokacjonistek. Bronił w nim prawa do życia i klauzuli sumienia, krytykując przy tym sztuczne zapłodnienie. W tym samym wystąpieniu podkreślał, że akt prawdziwej sprawiedliwości jest aktem miłości. – Chrystus nigdy nie powiedział, że mamy być przede wszystkim sprawiedliwi, nawet jeśli wiele razy pochwalał cnotę sprawiedliwości. Wyniósł natomiast przykazanie miłości jako obowiązkową normę postępowania – tłumaczył młody prokurator.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).