Według kard. Bo tym właśnie jest wizyta papieża w Birmie.
„Wizyta Papieża Franciszka w Birmie jest dla nas Bożym błogosławieństwem. Będzie to nadzwyczajny czas łaski dla maleńkiej wspólnoty katolików, którzy żyją w kraju o większości buddyjskiej. Jesteśmy pewni, że ten wielki Pasterz pokoju dzięki swojej obecności i modlitwie przyniesie naszemu narodowi nową erę pojednania” – tak swoje nadzieje związane z pielgrzymką Papieża przedstawił tamtejszy kardynał Charles Maung Bo. Zaznaczył, że będzie to historyczne wydarzenie, gdyż po raz pierwszy Następca św. Piotra przybywa do tego azjatyckiego kraju. Mocno podkreślił, iż wizyta ta będzie miała charakter duszpasterski i apostolski, a nie polityczny, jak niektórzy chcieliby ją widzieć.
Mówiąc o katolikach birmański hierarcha zauważył, że jest to maleńka wspólnota – około pół miliona ochrzczonych na ponad 50 milionów mieszkańców. „Kościół broni podstawowych praw wszystkich, włącznie z ludem Rohingya oraz innymi mniejszościami etnicznymi – mówił kard. Bo. – Naszą drogę wyznacza godność każdego człowieka i dobro wszystkich ludów. Jako chrześcijanie, pobudzani duchem współczucia i sprawiedliwości, wezwaliśmy rząd i innych odpowiedzialnych, aby bardziej zajęli się oskarżeniami o czystki etniczne i ludobójstwo. Kościół zabiega o prawa wszystkich ludzi w kraju i nadal będzie upominał się o godność muzułmanów z ludu Rohingya przez przyznanie im obywatelstwa”.
Kard. Charles Maung Bo dodał, że Birma po 60 latach dyktatury wojskowej weszła na drogę demokracji, choć nadal jest szarpana konfliktami z mniejszościami etnicznymi i rozdarta dramatycznym kryzysem związanym z ludem Rohingya.
Piotr Sikora o odzyskaniu tożsamości, którą Kościół przez wieki stracił.