Przyznaję, męczy mnie to. Od chwili, gdy to dostrzegłem. Deprecjonowanie wartości wydarzenia, jakim był „Różaniec do granic”.
Różne rzeczy się tej inicjatywie zarzuca. Niektórych argumentów aż się nie chce przytaczać, bo wstyd coś takiego powtarzać. Wśród tych łagodniejszych – że to manipulacja, że to ksenofobiczne, antyimigranckie; że nie modlitwa się liczy, ale to, czy człowiek żyje Ewangelią. No cóż...
Chyba po prostu nie rozumiem. Nie rozumiem na czym miałaby polegać tu manipulacja; kto i co miałby na tej akcji zyskać? Nie rozumiem, czemu modlitwa za ojczyznę ma być z automatu modlitwą przeciwko innym. Przecież nie taka była intencja tej inicjatywy i zdecydowana większość uczestników nie tak na to wydarzenie patrzyła. Ja na przykład widzę w nim raczej prośbę o pomoc przed zagrożeniami dla naszego kraju płynącymi zarówno z wewnątrz, jak i z zewnątrz. A wśród tych zagrożeń zewnętrznych niebezpieczeństwa zalania przez islam, w obliczu faktu, że uchodźcy mimo otwartych granic jakoś niespecjalnie się kwapią do przyjazdu do Polski, nie uważam za bardzo istotne. Innych, poważniejszych zagrożeń, niestety nie brakuje.
Nie rozumiem też, dlaczego nagle w oczach krytyków tej inicjatywy modlitwa przestała być dobrym środkiem do nawrócenia. Dotąd sądziłem, że często taka jest właśnie kolejność – najpierw zbliżenie się do Boga, potem przemiana życia. Wymagać jej od człowieka, który się nie modli, to chyba pokładanie nadziei w moralizatorstwie. No i nie rozumiem, dlaczego niby uczestniczący w tej modlitwie mieliby być gorszymi od tych, którzy się w akcję nie włączyli. Przeprowadzono jakieś badania, że to byli więksi od innych grzesznicy? I czemu akurat uczestnicy tego wydarzenia mieliby być gorsi od innych katolików, a np. uczestnicy różnych wielkich obchodów czy pielgrzymek już nie? Przecież to często ci sami ludzie.
Zdaję sobie sprawę z tego, że istnieje coś takiego jak zła modlitwa. Jest nią zwłaszcza modlitwa w złej intencji. Albo modlitwa, która jest tylko fasadą, jest użyciem Boga przeciwko innym dla jakichś własnych interesów. Nie chcę osądzać, ale mam wrażenie, że z tym drugim to się już spotkałem. Ale w „Różańcu do granic” niczego takiego nie dostrzegłem.
Wiem, jestem tylko głupim redaktorzyną i się nie znam. O niebo mądrzejsi ode mnie wiedzą lepiej i mają ku temu swoje (głęboko skrywane) racje. Pocieszam się pamięcią. Pamiętam, że kiedyś już pewni uznani mędrcy użyli podobnego argumentu: „a ten tłum, który nie zna Prawa, niech będzie przeklęty”. Też specjaliści od spraw wiary. Faryzeusze, którzy wbrew temu co mówili ludzie pod żadnym pozorem nie chcieli zobaczyć w Jezusie Mesjasza (J 7,49).
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Ojciec Święty otworzy też Drzwi Święte w Bazylice Watykańskiej i rzymskim więzieniu Rebibbia.
To nie tylko tradycja, ale przede wszystkim znak Bożej nadziei.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).