O szukaniu Boga, cudach św. Charbela, arabskojęzycznej telewizji chrześcijańskiej i sytuacji chrześcijan w Libanie mówi Raymond Nader.
Czy ludzie nie proszą o pokazanie tego odcisku, kiedy opowiada Pan tę historię?
Rzadko. Podczas moich spotkań w Polsce zdarzyło się to tylko raz. Nie chodzi o to, by oddawać cześć człowiekowi, ale Bogu. Czasem ktoś mnie traktuje jako kogoś nadzwyczajnego. To jest niebezpieczne. Nawet św. Charbel nie jest celem samym w sobie. Chodzi o kontakt ze Stwórcą, nie ze stworzeniem. To Jego mamy wielbić i kochać.
Jak to doświadczenie wpłynęło na Pańskie życie?
Zdecydowałem się porzucić pracę w firmie i poświęcić życie Kościołowi i Chrystusowi. Chciałem skoncentrować się na misji. Zaangażowałem się w pracę w chrześcijańskiej telewizji Noursat, która wtedy miała jedną kamerę, jedną antenę i nadawała tylko w Bejrucie. Ponadto stałem się liderem grupy modlitewnej Rodzina św. Charbela. Dziś ta wspólnota liczy kilka tysięcy ludzi i rozwinęła się w coś na kształt III zakonu. Należą do niej księża, mnisi i świeccy. Moje życie było więc dzielone między pracę w telewizji a zaangażowaniem w tę wspólnotę. W 1997 roku papież Jan Paweł II przyleciał do Libanu. Na Mszę św. przyszło milion osób, czyli połowa wszystkich libańskich chrześcijan. Mój kraj był wtedy okupowany przez Syrię. Ja sam byłem w więzieniach 14 razy. Ale po wizycie papieża ludzie pokonali smutek i strach, zaczęły się demonstracje na uniwersytetach, na ulicach miast. Ostatecznie Syria opuściła Liban. Po wizycie Ojca Świętego z kilkoma przyjaciółmi założyliśmy chrześcijańską partię Libańskie Przesłanie, której celem było wprowadzanie w życie przesłania Jana Pawła II dla Libańczyków. Papież podarował nam wtedy adhortację „Nowa nadzieja dla Libanu”. Napisał w niej, że „Liban to coś więcej niż kraj, to jest przesłanie”.
Jak można je streścić?
Papież podkreślił, że Liban jest przesłaniem miłości, wolności, poznania wzajemnego i dialogu. Na Bliskim Wschodzie brakuje dialogu. Działa u nas taka zasada, że jeśli podzielasz moje przekonania, to cię akceptuję. Ale jeśli są różnice, to albo cię przekonam, byś myślał tak jak ja, albo cię zabiję. Nie ma dialogu. Jan Paweł II zachęcił nas do dialogu między chrześcijanami, muzułmanami i żydami.
W Libanie ta mozaika religijna jest bardzo złożona.
Jedna trzecia mieszkańców Libanu to chrześcijanie, jedna trzecia – muzułmanie sunnici i jedna trzecia – muzułmanie szyici. Te grupy dzielą się jeszcze na kilkanaście mniejszych denominacji. Dlatego papież powiedział, że Liban jest laboratorium dialogu. Jeśli Libańczycy różnych religii potrafią się dogadać i żyć razem, to jest to potężne przesłanie dla świata. W Libanie ustalono zasadę, że prezydent jest chrześcijaninem, premier – sunnitą, a szef parlamentu – szyitą. Po wizycie Ojca Świętego tę zasadę wpisano do konstytucji. Ponadto jest ustalona liczba parlamentarzystów określonego wyznania, np. maronici mają 30 posłów, druzowie – 17, sunnici – 25 itd. Liban to bardzo religijny kraj. (uśmiech)
Czy problemem Libanu są dziś uchodźcy, którzy naruszyli te proporcje?
Mamy w tej chwili 2 miliony uchodźców i wszyscy to muzułmanie. Chrześcijanie z Syrii uciekali do Europy. Cały kraj liczy 4 miliony mieszkańców. Więc proszę sobie wyobrazić, że do Polski napływa 20 milionów ludzi. Pracujemy nad tym, żeby uchodźcy wrócili do siebie. Ja angażuję się w pracę nad naszą telewizją, która dziś jest dostępna na wszystkich kontynentach dzięki obecności na satelicie.
Zaczynaliście od jednej kamery, a dziś oglądają Was arabskojęzyczni chrześcijanie na całym świecie. Jak to zrobiliście?
Oczywiście problemem były pieniądze. Odwiedzałem każdą parafię w Libanie, prosząc o deklarację miesięcznych wpłat w wysokości 1, 2, 100 czy 1000 dolarów, zależnie od możliwości. Po kilku miesiącach objęliśmy zasięgiem cały Liban, pozyskaliśmy wielu przyjaciół. Kiedy pojawiła się możliwość nadawania na satelicie, potrzebowałem 1,5 miliona dolarów. Mówiłem o tym jednemu z moich kolegów. On jest biznesmenem. Powiedział mi, że akurat pracuje nad kontraktem z irlandzką firmą. I że ten biznes wart jest 3 miliony dolarów. Jeśli się powiedzie, to da mi połowę. Pojechaliśmy razem do św. Charbela, by się pomodlić. Po dwóch miesiącach przesłał na konto telewizji 1,5 miliona. Takich cudów było więcej.
Czy kierujecie swoje przesłanie tylko do chrześcijan, czy także do wyznawców islamu?
Nie zwracamy się bezpośrednio do muzułmanów. Ale pośrednio – tak. Zwracamy uwagę na pewne wrażliwe kwestie społeczne, takie jak prawa człowieka, godność kobiety itd. W islamie kobieta ma ograniczone prawa. Jeśli w Arabii Saudyjskiej samochód potrąci wielbłąda, to kierowca musi zapłacić właścicielowi 7 tys. riali, a za kobietę potrąconą przez samochód płaci mężowi 2 tysiące. Wielbłąd jest 3,5 razy cenniejszy niż kobieta. Więc zwracamy uwagę na godność człowieka, kobiet, dzieci. To pośrednio porusza muzułmanów, ponieważ zaczynają zastanawiać się nad swoją religią. Pytają, dlaczego muzułmańskie kobiety są traktowane o wiele gorzej niż chrześcijańskie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to podstawowy wymiar Kościoła, dany do kultywowania i rozwijania stylu życia.
Rola Konferencji Episkopatu jest służebna wobec Ewangelii, wspólnoty Kościoła...