– Bóg dopuścił na nas to prześladowanie, bo chciał nas obudzić - mówił Georges Dakkak na Górze Świętej Anny.
Tegoroczny gość rekolekcji „Jezus żyje!” mówił rzeczy niewygodne, a gdyby potraktować je konsekwentnie do końca – wstrząsające. A już na pewno: nieco zaburzające obraz tego, co słyszymy i czytamy o Syrii, uchodźcach, migrantach.
Jezus mnie nie obchodził
Georges Dakkak urodził się w chrześcijańskiej rodzinie w Aleppo, potem mieszkał w Damaszku. Od trzech lat żyje w Niemczech, jego siostra w Libanie, niepełnosprawny brat uzyskał pomoc w Kanadzie, a mama mieszka w Damaszku. Ojciec nie żyje od 10 lat. Kiedy Georges miał 9 lat, jego ojciec zachorował na stwardnienie rozsiane i wtedy dla chłopaka rozpoczął się trudny okres życia. Najpierw musiał zarabiać na rodzinę, pracując po kilkanaście godzin dziennie w dni wolne od nauki i wakacje. A po skończeniu dziewiątej klasy praca dla rodziny zajmowała już cały czas i Georges musiał zrezygnować z nauki.
– Pracowałem po 14 godzin, w piwnicy, bez światła słonecznego. Czułem, że moje życie nastolatka już jest zmarnowane. To złamało moją relację z Chrystusem – przyznawał. Jest utalentowany muzycznie, grywał w świątyni, a nawet kierował chórem kościelnym. – Co niedzielę grałem w świątyni, w miejscu, które niewiele mnie obchodziło. Nie zastanawiałem się, co Jezus chce mi powiedzieć – mówił Georges Dakkak. Dopiero poznana na obozie chrześcijańskiej młodzieży dziewczyna rozbudziła w nim zainteresowanie wiarą. Zaprosiła go do kościoła, do którego przychodzili również chrześcijanie nawróceni z islamu.
– Był tam na przykład człowiek, na którego wydano wyrok śmierci za przejście na chrześcijaństwo. A jednak nie poddał się, nie zaparł się Chrystusa. Z ust nawróconych muzułmanów usłyszałem słowa, które mną wstrząsnęły – opowiadał Syryjczyk. Wtedy zaczął mówić do Jezusa, zadawać pytania. Samotne godziny spędzał na modlitwie w kościele. Pewnej nocy przez trzy godziny klęczał pod krzyżem.
– Płakałem i pokutowałem, wypowiedziałem cały ból swojego życia. To był przełom. Czułem się odrodzony. Od tego czasu świadczę o Chrystusie w Syrii, w Libanie, a od trzech lat w Niemczech – mówił. Na Górze Świętej Anny gościł dzięki Open Doors – światowej organizacji działającej na rzecz prześladowanych chrześcijan.
Jezus w Ludwigsburgu przyciąga muzułmanów
W Niemczech Georges Dakkak jest jednym z liderów chrześcijańskiej, arabskojęzycznej wspólnoty „Jezus jest światłem świata”. – Kierujemy swoją działalność do chrześcijan mówiących po arabsku. Prowadzimy również kampanię siania dobrego słowa do muzułmanów. Jeździmy po całym kraju i głosimy Chrystusa w języku arabskim. Są w Niemczech też inne wspólnoty, które to robią. I wielu z tych muzułmanów, którzy do nas przychodzą, nawraca się. Dokładnie tak jak św. Paweł. Wcześniej prześladowali chrześcijan w Syrii, a teraz stają się naszymi braćmi. To naprawdę cieszy serce! – mówi Georges Dakkak.
I dodaje coś, co się rzadko słyszy: – Myślę, że właśnie dlatego Pan Bóg przysłał ich do Europy: żeby tu mogli odnaleźć Chrystusa.
Boję się o Kościół w Europie
O samej wojnie Dakkak wiele nie mówił. – Od 6 lat żarna wojny mielą nasz kraj. Żyjemy w atmosferze przerażenia i trwogi. W każdej chwili jesteśmy zagrożeni przez Państwo Islamskie i inne grupy terrorystyczne. Uciekałem z Syrii w przerażeniu – mówił, oszczędzając szczegółów. Na marginesie rzucił: „Próbowano mnie porwać”. Nie rozwodził się nad dramatem swojej rodziny rozrzuconej na trzech kontynentach.
– Czy jest szansa, że się kiedyś jeszcze spotkamy? Nie wiem. Ale taka jest codzienność wielu syryjskich rodzin – zauważał.
Najbardziej dramatycznie (czy kontrowersyjnie?) – zabrzmiały inne słowa. – To nasza, chrześcijańska letniość, nasze uśpienie, podziały i niezgoda między Kościołami sprowadziły terrorystów do Syrii. Bóg chciał nas w ten sposób obudzić. Jeśli nie dało się po dobroci, to dopuścił nieszczęście, prześladowanie… – mówił Georges Dakkak. – Widzę, że wielu uchodźców w Niemczech decyduje się na żywą wiarę w Chrystusa. To samo dzieje się w Syrii. W morzu zniszczenia i popiołów zaczynamy naprawdę czuć się chrześcijanami.
Pan Jezus powiedział w Ewangelii: „Ucisk przyjdzie na was”. Ale możemy przezwyciężyć go w Nim, wierząc w Niego. Jeśli nie ma ucisku w życiu chrześcijan, to trzeba się poważnie zastanowić, czy jesteśmy żywym Kościołem. Bardzo podoba mi się w Niemczech, ale wydaje mi się, że wasze Kościoły w Europie są letnie, uśpione. Boję się o Kościół w Europie, o to, co może przyjść. Nie czekajcie, aż przyjdzie prześladowanie, aby was obudzić! – apelował Georges Dakkak, wzywając uczestników rekolekcji do żywej, osobistej wiary w Chrystusa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.