Bólem… mocni
Dwanaście historii opisanych przez Elżbietę Wiater w książce „Mocni krzyżem” stanowi świadectwo, że niepełnosprawność i choroba nie zawsze oznaczają koniec świata. A czasem bywają początkiem. Foto Gość

Bólem… mocni

Brak komentarzy: 0

Agata Puścikowska

publikacja 07.07.2017 04:30

W świecie „zdrowych i pięknych” tylko najwięksi mogą sobie pozwolić na słabość, kalectwo, cierpienie. I wygrać.

Utrapieniem wielu pacjentów są obecnie choroby autoimmunologiczne. Niewielu chorych wie, że na stwardnienie rozsiane cierpiała bł. Aniela Salawa. – Choroba dopadła ją znienacka. Była piękną, zadbaną kobietą, kiedy nagle zaczęła się zmagać ze strasznymi skutkami stwardnienia rozsianego – wówczas choroby niemal nieznanej, której nie dawało się leczyć – opowiada Wiater. – Objawami SM są m.in. osłabienie siły mięśni, problemy z mową. Chorzy cierpią z powodu złego działania zwieraczy, odczuwają ból neuropatyczny, który uniemożliwia normalne funkcjonowanie.

Mimo choroby bł. Aniela starała się służyć innym (choć pod koniec życia, z racji niepełnosprawności oraz nowotworu, było to niemożliwe). Swój ból i ogromne męki poświęcała w intencji wolnej Polski. Umarła w wieku 40 lat, doczekawszy odzyskania przez kraj niepodległości.

Czy wszyscy chorzy, którzy cierpią, często przeżywając autentyczne męki każdego dnia, muszą koniecznie naśladować świętych? Czy przeczytanie książki przez chorego lub jego rodzinę ma gwarantować pogodzenie się z losem? – Oczywiście, że nie. Te historie są raczej inspiracją niż środkiem przymusu. Starałam się pokazać, że heroizm w zmaganiu się z cierpieniem i chorobą u świętych był łaską, a także często owocem modlitwy wstawienniczej wspólnot, w których byli – mówi Elżbieta Wiater. – Wiem też z własnego doświadczenia – rekonwalescencji po ciężkim wypadku – że cierpienie zamyka i niesie ze sobą poczucie głębokiego osamotnienia. Gdy powoli powracałam do zdrowia, często przychodziła do mnie fraza Herberta: „Ci, których dotknęło nieszczęście, są zawsze samotni”. Jednak właśnie w czasie doświadczenia takiego stanu – samotności, opuszczenia, również buntu – dobrze spotkać kogoś, nawet za pośrednictwem druku, kto doświadczył czegoś podobnego. Nawet tylko po to, żeby sobie z tym kimś pomilczeć…

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 3 z 3 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..