Bólem… mocni

W świecie „zdrowych i pięknych” tylko najwięksi mogą sobie pozwolić na słabość, kalectwo, cierpienie. I wygrać.

Reklama

Elżbieta WiaterMocni krzyżem. Święci, na których możemy się oprzeć w chorobie i niepełnosprawnościeSPeKraków 2017ss. 192   Elżbieta WiaterMocni krzyżem. Święci, na których możemy się oprzeć w chorobie i niepełnosprawnościeSPeKraków 2017ss. 192
Jesteś młody, atrakcyjny i sprawny. Świat stoi przed tobą otworem, możesz wszystko. Król i królowa życia, pracy, zadań do wykonania. Stop. Bywa i tak, że przychodzi ból, choroba, niepełnosprawność, cierpienie. Z dnia na dzień, dosłownie z godziny na godzinę. I trwa. Co wtedy? Czy można „nadal żyć”, rozwijać się, pomagać innym? To heroizm – ktoś powie. Pewnie ma rację. Ale jednocześnie – jaka… normalność. Dwanaście historii opisanych przez Elżbietę Wiater w książce „Mocni krzyżem” stanowi świadectwo, że niepełnosprawność i choroba nie zawsze oznaczają koniec świata. A czasem bywają początkiem.

Błogosławiona karlica

Fragment modlitwy za wstawiennictwem bł. Małgorzaty z Città di Castello brzmi tak: „Ojcze, przez wstawiennictwo Błogosławionej udziel nam łaski stawania w obronie wykluczonych i przyjmowania tych, którzy są odrzuceni. A kiedy to krótkie życie się skończy, spraw, byśmy my, którzy przyjęliśmy wszystkich naszych braci i siostry, zastali przyjęci przez Ciebie do życia wiecznego”. To modlitwa ważna, szczególnie we współczesnym świecie, gdy z trudem akceptujemy fizyczną brzydotę, niepełnosprawność, wszelkie dysfunkcje. Z tego powodu masowo, jeszcze przed narodzeniem, giną dzieci upośledzone. Są odrzucane przez całe społeczeństwa, ale też – co może dramatyczniejsze – przez własnych rodziców.

– Błogosławiona Małgorzata z Città di Castello również została odrzucona przez matkę i ojca. Urodziła się z karłowatością, była też niewidoma. Z biegiem lat do jej niepełnosprawności doszedł garb – mówi Elżbieta Wiater. – Rodzice najpierw wyparli się dziecka, podrzucając je obcym ludziom do opieki, następnie – gdy nie udało się na Panu Bogu niejako „wymusić” uzdrowienia córki, porzucili ją całkowicie. Niewidomą i kaleką, wśród obcych ludzi, w niebezpiecznym środowisku. Dziewczyna mimo to zjednywała ludzi, szybko się uczyła, możliwie wszechstronnie poznawała świat.

Po wyrzuceniu z klasztoru Małgorzata tułała się po ulicach, by pod koniec życia trafić do bogatego domu, w którym wiodła spokojne życie, modląc się, udzielając porad duchowych, opiekując się zagrożonymi w wierze. Za jej przyczyną, jeszcze podczas życia, wydarzały się cuda. Po śmierci przy jej ciele została uzdrowiona ciężko chora, niepełnosprawna dziewczynka. – Małgorzata, mimo kalectwa i upokorzeń, zjednywała ludzi, głosiła Chrystusa i umarła w świętości – dodaje Elżbieta Wiater. – Czy jako osoba zdrowa byłaby równie mądrym, dobrym człowiekiem?

Dlaczego o chorych?

Czy jest sens pisać o chorych świętych? – Jest sens, a nawet potrzeba. Myślę, że współczesnemu człowiekowi łatwiej utożsamić się z kimś, kto jest chory, niż z kimś, kto ma na przykład doświadczenia mistyczne albo zamęcza się ascezą. Cierpienie prędzej czy później jest doświadczeniem nas wszystkich. Więc dobrze wiedzieć, jak inni sobie z nim radzili – mówi Elżbieta Wiater.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama