Kapłańska tożsamość na cywilizacyjnym zakręcie?

Z o. Józefem Augustynem SJ o kapłańskiej tożsamości i jej kryzysie rozmawia Tomasz Królak (KAI).

Księża są, po prostu, dziećmi swojego czasu i absorbują wiele z tego, co podpowiada masowa kultura z jej ubóstwianiem posiadania i schlebianiem zmysłowym.

– Myślę, że to jest bardzo ważny wątek w poszukiwaniu przyczyn odejść z kapłaństwa.

Gorzej, kiedy formalnie pozostaje w kapłaństwie, ale de facto nim nie jest poprzez styl życia i sposób myślenia.

– Księdzem jest i jego posługa jest ważna, ale – jak mówimy – niegodziwa. Każde odejście ma swoją historię. Niektóre z nich są uczciwe, powiedziałbym honorowe. Człowiek zrobił poważny błąd i bierze za niego odpowiedzialność: publicznie przeprasza Boga (publicznie przecież przyrzekał Mu wierność), kolegów, biskupa, wiernych i pokornie odchodzi. To trzeba uszanować. Ale i ta sytuacja jest bardzo bolesna dla wszystkich.

Skandaliczne natomiast jest „tkwienie” w kapłaństwie pomimo myślenia i zachowań sprzecznych z jego istotą?

– Najtrudniejsza jest demoralizacja księdza. To ona jest zasadniczym źródłem nadużyć seksualnych wobec małoletnich i innych skandalicznych zachowań. One ukazują, do jakiego stopnia zepsucia dochodzi nieraz ksiądz prowadzący latami podwójną grę.

Zapytam nieco prowokacyjnie: czy nie można by traktować odejść z kapłaństwa jako czegoś zwyczajnego. Czy ksiądz nie ma prawa po prostu zrezygnować, gdy poczuje się zmęczony, znużony swoją pracą i życiem?

– W moim odczuciu nie jest to aż tak rzadki sposób myślenia w pewnych rezygnacjach z kapłaństwa. Kapłaństwo ma charakter oblubieńczej relacji z Jezusem i dlatego jest dozgonne. Tak było traktowane od czasów Apostolskich, i nie mamy prawa tego zmieniać. Naszą wiernością mamy umacniać wierność braci. Ludzie czują się zdradzeni, gdy ich ksiądz odchodzi z kapłaństwa.

Wydaje się, że dziś młodzi mężczyźni decydujący się na stan kapłański stoją przed trudniejszym wyzwaniem aniżeli ich rówieśnicy 30-40 lat temu, bo chyba bardziej niż tamci muszą iść pod prąd mentalności świata.

– Kilkadziesiąt lat temu był jasno określony wysoki etos księdza i dlatego było łatwiej. Człowiek kuszony był zawsze. Nie umiem ocenić, na ile etos ten był powszechny. Ale biorąc pod uwagę, jak heroicznie zachowywali się księża w czasie okupacji hitlerowskiej, sowieckiej, moglibyśmy powiedzieć, że był bardzo częsty. Lustracja księży zrobiona tuż po śmierci Jana Pawła II niedbale, z podtekstami ideologicznymi i politycznymi, była krzywdząca wobec tego pokolenia duchownych. Wielu księży skrzywdzono. Najpierw należało rozprawić się z oprawcami, a nie ofiarami.

Jako żywo mam przed oczami mojego proboszcza z dzieciństwa, ks. Jana Ślęzaka, był kapelanem AK, należał do WIN, pomagał ubogim, dobry i święty człowiek, bez reszty oddany ludziom. Dzisiaj jest patronem miejscowej szkoły. Ostatnio Homo Dei opublikowało jego „Notatki rekolekcyjne” – świadectwo jego wielkości już w seminarium. Takich było bardzo wielu.

A etos księży współczesnych?

– Wobec tego pytania jestem bezradny. Mogę jedynie sobie samemu zrobić rachunek sumienia, na ile jestem dobrym księdzem. W rekolekcjach dla alumnów zachęcam ich, aby mieli otwarte oczy i widzieli wszystko, i by rozeznawali: jakimi chcą być księżmi. Jan Bosko – wychowany bez ojca – wspominał jak to w dzieciństwie kłaniał się nisko swojemu proboszczowi, ale ten go lekceważył. W chłopięcym rozczarowaniu mówił sobie, że gdy zostanie księdzem, będzie inny. I był inny. Był ojcem dla tysięcy zagubionych chłopców.

Gdy chodzi o tożsamość kapłańską jesteśmy – jak się zdaje – na cywilizacyjnym zakręcie. Nie mamy dość dystansu, aby ocenić całość. Papież Franciszek często mówi do nas i o nas rzeczy bardzo trudne. Wypomina nam brak miłosierdzia wobec ludzi, formalizm, chciwość na pieniądze, podwójne życie. Wielu z nas czuje się dotkniętych do żywego.

Słyszałem kiedyś opinię pewnego biznesmena, który solidaryzując się z urażonymi księżmi mówił: „Nie chciałbym pracować w korporacji, w której szef mówiłby o swoich pracownikach tak, jak Papież o was, księżach”. Rzecz w tym, że nie jesteśmy korporacją i nie jesteśmy najęci za pieniądze przez przedstawiciela korporacji. Każdy zgłosił się do seminarium sam i prosił o przyjęcie. Pan Jezus chwalił skruszoną cudzołożnicę i rzymskiego poganina, ale nie chwalił Piotra. Był wobec niego wymagający, a wobec jego słabości niecierpliwy. „Zejdź mi z oczu, szatanie” – to nie brzmi jak komplement. Ale Piotr kochał Jezusa wbrew swoim słabościom.

Trzeba nam reflektować poważnie nad tym, dlaczego Franciszek wypowiada się tak krytycznie i dlaczego my tak reagujemy. Jedno i drugie pytanie jest fundamentalne. Jeżeli tę krytykę odrzucamy, mówimy: „on nas nie lubi”, tracimy okazję, aby skonfrontować naszą postawą z tym, czego wymaga od nas Kościół. Jeżeli przyjmowaliśmy słowa Jana Pawła II, dlaczego kwestionujemy zachęty do nawrócenia obecnego Papieża?

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
31 1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11