Język Internetu i język świadków. Świat bogacza i świat Łazarza. Jak iść razem?
Papieski Twitter od wczoraj ma 33 miliony obserwujących. Taką informację zamieszczono dziś na związanym ze Stolicą Apostolską blogu Il Sismografo. Przy okazji dowiedzieliśmy się jaka jest dynamika wzrostu. Ostatni milion przybył w ciągu osiemdziesięciu siedmiu dni, podczas gdy poprzedni potrzebował dzień więcej. To dobry moment, by zastanowić się skąd bierze się ta popularność.
Przyczyny są prawdopodobnie dwie. Na pierwszą od dłuższego już czasu wskazuje ojciec Antonio Spadaro. Jest nim autentyczność przekazu. Pozując do selfie Franciszek nie komunikuje się ze smartfonem. Komunikuje się z człowiekiem. Homilii nie mówi do tłumu. Mówi do konkretnego człowieka. Jego przekaz jest spersonalizowany.
Drugą jest język. Niezwykle prosty, zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy. Dla kogoś, kto niekoniecznie zgłębiał świętego Tomasza z Akwinu czy Jana od Krzyża. Dla człowieka, który być może nigdy nie miał w ręku Pisma świętego. A takich przybywa. Również w Polsce. Dla nich papieski przekaz jest Biblią w stu czterdziestu znakach.
Zatrzymajmy się nad kwestią języka. Zajmujący się analizą mediów społecznościowych już dawno zauważyli, że Internet to kilka różnych światów. Tak zwana „katosfera” jest jednych z nich. W innym są politycy, w jeszcze innym młodzi. Obok, poza, trudno powiedzieć co jest marginesem, co głównym nurtem. Czasem te światy spotykają się ze sobą. Najczęściej strzelając do siebie zza okopów. Argumenty w tej wojnie stare, znane od lat. Czas postawić pytanie jak iść razem.
Kościół zdaje sobie sprawę z nienormalności sytuacja. Papieski Twitter jest próba (chyba udaną) wyjścia naprzeciw. I nie jest jedyną inicjatywą. Warto zwrócić uwagę na inne. W przyszłym tygodniu czekają nas dwa ważne z punktu widzenia komunikowania się „z peryferiami” (choć dla wielu peryferie to właśnie Kościół) wydarzenia. W Barcelonie wielkie, ogólnoeuropejskie forum młodych – „Szedł z nimi”. Zaś w Rzymie, w tym samym niemalże czasie, Międzynarodowy Festiwal Twórczości zainspirowany pytaniem: „jaki Kościół za dwadzieścia lat”. Na Lateran zjadą politycy, przedstawiciele różnych wspólnot i mediów. Problem języka, jakim mówi Kościół tam również zostanie podjęty.
Ale język Kościoła to nie tylko wypowiedzi w mediach. Językiem Kościoła jest jego codzienność, jego świadectwo. Tu wraca po raz kolejny, już na naszym polskim – i nie tylko – podwórku, temat korytarzy humanitarnych. Trzy ostatnie informacje na ten temat były dość optymistyczne. Czwarta już nie. Do pierwszych należy podpisanie przez Francję deklaracji otwarcia takiego korytarza, zaawansowane rozmowy na ten temat w Hiszpanii i wypowiedź prezesa Jarosława Kaczyńskiego dla Rzeczpospolitej. Niestety, dzisiejszy komentarz rzecznika prasowego rządu i puszczone w obieg mediów społecznościowych informacje wskazują, że deklaracja to raz, a praktyka dwa. Szkoda.
W tym samym czasie, gdy u nas toczy się błędne koło dyskusji o korytarzach, we Włoszech zasiedli przy jednym stole premier Paulo Gentilioni i sekretarz generalny Konferencji Episkopatu – bp Nunzio Galantino. Owocem spotkania jest zielone światło dla pomocy Afryce. Znający problemy tamtego regionu doskonale wiedzą o czym piszę. Jemen, Republika Środkowej Afryki, Południowy Sudan, Somalia, Nigeria. Kolejne regiony objęte katastrofą humanitarną. Pisząc ten komentarz znalazłem informację włoskiej agencji SIR w której Michel Rey, sekretarz generalny Caritas Internationalis, ostrzega przed największą od 1945 roku katastrofa humanitarną. Tu już 20 milionów ludzi pozbawionych żywności.
Na początku Wielkiego Postu, dla tej samej agencji SIR, kaznodzieja papieski ojciec Raniero Cantalamessa, mówił o broniącym swojego bogactwa i należącym nie do świata Łazarza, ale do świata bogacza „wielkim Starym”. Na koniec stwierdził z całą mocą, że dziś „Łazarz już nie jest osobą, ale kontynentem, jeśli nawet nie półkulą”.
Jeżeli chcemy pozostać w chrześcijańskiej stratosferze musimy nieustannie, nie tylko dziś, stawiać sobie pytanie o to do którego z dwóch wyżej wymienionych światów chcemy należeć. Bez uczciwej odpowiedzi będziemy mieli chrześcijańskie partie, chrześcijańską politykę, chrześcijańskie media… Wszystko chrześcijańskie. Z wyjątkiem języka, jakim chrześcijanie mówią wiarygodnie. Języka świadectwa.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.