Troje ludzi, trzy historie – jeden wizjoner. Oto jak wczoraj i dziś działa założyciel oazy.
Roman Koszowski /Foto Gość Anna Teister, pochodząca z Katowic żona Wojciecha i mama Jakuba, związana z Centrum Duchowości Ruchu Światło–Życie w Tychach, dawniej moderatorka diecezjalna oazy
Spotkanie męża jest dla mnie takim cudem Pana Boga i jednym z ogromnych uśmiechów w moją stronę. Ks. Franciszka Blachnickiego poznała dzięki oazie. Poprzez wspólnotę zrodziła się jej żywa więź z Chrystusem, nauczyła się służby i odkryła swoje powołanie.
– Ruch Światło–Życie to dla mnie dar poznania Kościoła jako wspólnoty tętniącej życiem i będącej w sercu Pana Boga. Tam poznałam Boga jako Ojca Kościoła, do którego nieustannie mówi.
Oazie zawdzięcza także spotkanie swojego męża. – Na jednych rekolekcjach mówiłam świadectwo o tym, że powoli zgadzam się na to, że zostanę sama. Wojtek był wtedy ze mną w diakonii. Rok później na rekolekcjach w tym samym miejscu byłam już jego narzeczoną. Pamiętam, że rok wcześniej powiedziałam, że Pan Bóg, owszem, bardzo mnie kocha, ale jest dla mnie bardziej jak taki typowy facet, który chcąc udowodnić, że mnie kocha, naprawia mi samochód, idzie na zakupy. Nie pozwala jednak doświadczyć mi swojej ogromnie czułej miłości. I chyba Pan Bóg w tym momencie poczuł się urażony. Dziś jestem bardzo szczęśliwą żoną i mamą. I bardzo jestem za to wdzięczna Panu Bogu.
Na oazie nauczyła się też służby drugiemu człowiekowi. Posługa pokazała jej, jakim zaufaniem obdarzył ją Bóg i jak bardzo chce z nią współpracować. – Kiedy człowiek bierze odpowiedzialność za drugiego, zwłaszcza jeśli jest to odpowiedzialność za jego serce, to sam siebie musi przemienić. Musi dbać o swoją relację z Bogiem. Dzięki oazie zdecydowała się także na podpisanie Krucjaty Wyzwolenia Człowieka. Modlitwa i abstynencja od alkoholu pomogły jej samej uwolnić się od różnych lęków.
Ogromnym darem ruchu są dla niej także rekolekcje wakacyjne. Zarówno te, które przeżyła jako uczestnik, jak i te, które spędziła jako animatorka czy moderatorka. – Te moje własne nie były łatwe, ale z perspektywy czasu widzę, jak dużo mi dały. Mam jednak wrażenie, że jeszcze więcej dostałam na tych, na których posługiwałam. Niesamowite jest widzieć, jak uczestnicy zachwycają się Panem Bogiem, jak zaczynają Go poznawać, jak oddają Mu swoje życie…
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).