Mniszki (nie) za murami

Gdy do Żarnowca przybyły pierwsze mniszki, nie przypuszczały, że oblaci będą rekrutowani przez e-mail, a ksieni nie będzie mieszkać w pałacu oraz nosić pastorału.

Reklama

Oblatura

Bo przy opactwie żarnowieckim od wielu lat istnieje oblatura dla świeckich, którzy chcą żyć według charyzmatu św. Benedykta. – Kto czuje się powołany przez Boga do naśladowania Chrystusa według ducha Reguły Świętego Benedykta, zgłasza się do nas – mówi s. Rafaela. – Oblatura jest złożonym Bogu i przyjętym przez Kościół przyrzeczeniem oddania się Bogu w łączności z określonym klasztorem. Nie jest profesją zakonną, nie są to też śluby (publiczne ani prywatne). Oblaci są związani z Zakonem Świętego Benedykta na podobieństwo tercjarzy w nowszych zakonach – tłumaczy żarnowiecka ksieni.

Kandydaci przez rok przygotowują się do przyrzeczeń. Do swojego życia codziennego, do pracy, do rodzinnych domów, na miarę możliwości wprowadzają Regułę św. Benedykta. I pozostają też w łączności – duchowej i materialnej (dni skupienia) – z żarnowieckim opactwem. Bo choć Żarnowiec za murami, to mury otwarte. Dla wszystkich. – Obecnie mamy siedmiu oblatów – kobiet i mężczyzn. A kolejna osoba przygotowuje się do przyrzeczeń – opowiada s. Rafaela. – Co ich do nas sprowadza? Myślę, że sam św. Benedykt – śmieje się siostra. – Chcą żyć we współczesności, wśród codzienności nie zawsze prostej i harmonijnej, prostymi i harmonijnymi regułami, które sprawdzają się od wieków.

Pisanie ikon i gospodarka

– Świetne jest u nas to, że możemy wykorzystywać do pracy nasze zdolności, pasje i talenty – mówi najmłodsza wiekiem s. Scholastyka, która nie tylko prowadzi dom, zakonną kronikę czy... klasztornego Facebooka, ale pisze też ikony. – To moja benedyktyńska praca – mówi pogodnie i pokazuje swoje ikony. – Najczęściej piszę je w czasie przedpołudniowym, do 12.50. Bo wtedy jest modlitwa.

„Każdy otrzymuje własny dar od Boga” – pisał św. Benedykt. I rzeczywiście, o 12.45 rozlega się dźwięk dzwonka. Siostry schodzą do kaplicy. Przepiękny śpiew, monotonny, subtelny. Siostry po jednej stronie klauzury – kraty. Goście – po drugiej. A modlitwa wspólna. Jeszcze chwila: s. Tarsycja, z pietyzmem, na granicę klauzury przynosi stary, przepięknie zdobiony relikwiarz. Można ucałować i pomodlić się do świętych patronów: Benedykta i Scholastyki.

Potem obiad. Skromny, prosty i smaczny. Zupa z warzyw z własnego ogrodu smakuje jednak o niebo lepiej niż z warzywniaka z supermarketu. I placki z dyni. Dyni żarnowieckiej, benedyktyńskiej. Bez chemii. A skoro jesteśmy przy ogrodzie i gospodarce. Niegdyś włości benedyktynek na Żarnowcu były ogromne. Dziś siostry zachowały nieco pól, na których sadzą ziemniaki i sieją zboża. Mają też ogród ze starymi gatunkami jabłoni, grusz i śliw. Są i zwierzęta gospodarskie. Wszystkim zarządza s. Paula. – To moje królestwo – kiwa głową. Energii i radości życia nie tylko można jej pozazdrościć, ale i uczyć się... – Każdy swoje miejsce w życiu ma. Moje miejsce to ta ziemia i ta praca – mówi. Poprawia jeszcze fartuch, welon. I pędzi. Traktorem na pole.

Zresztą gospodarka to miejsce, w którym cała wspólnota pomaga. – To się nazywa pospolite ruszenie. Przy ogórkach, gdy trzeba 100 kg w słoiki powkładać. Albo przy zbiorze jabłek. Albo malin – my wszystko wkładamy w słoiki i mamy swoje. Smaczne i ekologiczne – tłumaczy s. Scholastyka.

Za ogrodzeniem gospodarstwa mniszek stoi murowany, dostojny dom. Niegdyś pałac ksieni. Wówczas... wielkiej pani, której władza była porównywana do władzy biskupa. – Ja to chyba nie potrafiłabym mieszkać w pałacu – obecna ksieni, matka Faustyna, patrzy na budynek sceptycznie. – Może dlatego, że przyzwyczajona jestem do życia wspólnotowego? I je cenię? A może czasy inne...

Niegdyś ksieni na Żarnowcu posługiwała się również pastorałem. Współczesna ksieni w komórce zapisuje numery kolejnych oblatów. A gdy trzeba, zakłada fartuch i z innymi siostrami przebiera ziemniaki na zimę. Dba o swoje opactwo tak jak jej poprzedniczki setki lat temu. – Przed nami ważne zadanie. Ponieważ opactwo niszczeje, a to wielki zabytek, musimy go ratować. Osuszyć mury, zbudować profesjonalne muzeum, by chronić zabytki. Potrzebujemy wkładu własnego, bagatela – ponad miliona złotych... Święty Benedykt i dobrzy ludzie na pewno pomogą.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama