Mało kto wie, że stojący w centrum Świętochłowic neogotycki kościół to wotum wdzięczności za cudowne ocalenie życia 43 górników. Ich historia to świetny temat na film – wzruszający i pełen niespodziewanych zwrotów akcji.
Dziękujemy Wam, żonom, wszystkim „Bóg zapłać” za wszystko. A nie zapominajcie o nas, bo my tu wiele cierpieć musimy ze strachu, głodu i zimna. Dzisiaj jest niedziela i jesteśmy wszyscy przy życiu. Teraz jest wielkie nabożeństwo w kościele, a my tutej w takim smutku. Odprawiamy nabożeństwo we dnie i nocy. Odprawiamy je w wielkiem smutku, ze łzami w oczach, bo nam bardzo smutno umierać bez świętych sakramentów.
Zalana kopalnia
List, z którego pochodzą powyższe słowa, datowany na 22 czerwca 1884 r., podpisali uwięzieni pod ziemią górnicy ze świętochłowickiej kopalni „Deutschland” (później „Polska”). Zwitek papieru włożyli do butelki i zakorkowali. Schronili się w zawalisku dwa dni wcześniej, kiedy woda z przepełnionego koryta rzeki Rawy z ogromną siłą wdarła się do wnętrza kopalni, niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Nie wiedzieli, że przyjdzie im czekać na ratunek jeszcze 6 dni. Najważniejsze jednak, że pomoc w końcu nadeszła i wszyscy 43 górnicy zostali uratowani. Ich historia z pewnością zasługuje na miano cudu.
Mało kto wie, że pamiątką tego cudu jest stojący w centrum Świętochłowic neogotycki kościół, obchodzący właśnie 125. rocznicę poświęcenia. To wotum wdzięczności za ocalenie górników. Patronami świątyni są święci Piotr i Paweł, bo to właśnie w przeddzień ich uroczystości ekipa ratownicza dotarła w końcu do uwięzionych, na których władze kopalni postawiły już krzyżyk. Dziś nawet wśród mieszkańców tego śląskiego miasta mało kto zna historię ocalonych górników. W Świętochłowicach nie ma już zresztą czynnej kopalni – po „Polsce” pozostały tylko kopalniane szyby, stanowiące teraz turystyczną atrakcję. – Kiedy podczas kazania czytałem ten list sprzed ponad wieku, wśród byłych górników zauważyłem poruszenie. Jedni chrząkali, inni ukradkiem ocierali łzy – opowiada ks. Grzegorz Borg, proboszcz parafii Świętych Piotra i Pawła, który z okazji jubileuszu, obchodzonego w tę niedzielę, postanowił stworzyć w kościele wystawę. Wśród eksponatów jest też kopia tableau przedstawiającego wszystkich uratowanych górników. – Trzeba koniecznie przypomnieć ludziom tę historię, w końcu niewiele jest kościołów będących wotum wdzięczności za ocalenie życia – podkreśla proboszcz.
Podzielili się chlebem
A historia to rzeczywiście niezwykła i wiele w niej zarówno dramatycznych, jak i wzruszających elementów. Sporo szczegółów poznajemy z relacji Floriana Śpiewaka, który w latach 30. ubiegłego wieku dotarł do żyjących jeszcze wówczas siedmiu uratowanych górników. „Uczucie głodu i zimna dawało się wszystkim we znaki. Wczoraj podzielono się ostatnim kawałkiem chleba, znalezionym przez Józefioka w torbie. Sam dwa dni już nic nie jadł, ale ostatnią okruszyną podzielił się z kolegami. Zrobił tak, bo taki jest obyczaj górników. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego! A nie pominięto nikogo. Na trzydzieści pięć kawałków podzielono skromną kromeczkę” – zapisuje Śpiewak.
Kawałków było 35, a nie 43, bo ośmiu górników schroniło się w innym zawalisku. Oni też ocaleli. Wszystkim pomogła przetrwać źródlana woda, która była w kopalnianych podziemiach i do której musieli podążać w nieprzeniknionych ciemnościach, bo ostatnie światełko zgasło wkrótce po napisaniu listu. Ale i tak głód dokuczał straszliwie – do tego stopnia, że górnicy próbowali kroić i jeść swoje skórzane torby.
Tymczasem na górze, jak notuje Florian Śpiewak, trwało wielkie czuwanie: „W kilkanaście zaledwie minut po katastrofie zebrał się przed szybem »Zimnola« olbrzymi tłum. Przeważały kobiety i dzieci. Deszcz lał strumieniami, poprzemakali już wszyscy, ale o ustąpieniu nikt nie myślał. Co chwilę wynoszono z tłumu mdlejące kobiety, a przejmujące dreszcze wstrząsały całym zbiegowiskiem. Co chwilę dziecięce głosy wywoływały błagalnie imiona ojców i braci. Niejedna matka i staruszka wycierała zapaską łzy, spływające po zmarszczonej twarzy, opłakując stratę ukochanego syna”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).