Wielu ludzi przyjeżdża do Lourdes, bo jest to dla nich symbol pokrzepienia, nawet jeśli są niewierzący.
Zmienia się sposób pielgrzymowania do Lourdes. Zmniejsza się liczba uczestników tradycyjnych pielgrzymek diecezjalnych z Francji i Włoch, które zawsze stanowiły główny trzon ruchu pielgrzymkowego. Coraz więcej jest natomiast pielgrzymek przeznaczonych dla konkretnych kategorii wiernych. Masowo przybywają też niechrześcijanie.
Zdaniem rektora francuskiego sanktuarium na osłabienie pielgrzymek tradycyjnych wpływ miały trzy czynniki: ogólny spadek praktyk religijnych we Francji i Włoszech, kryzys gospodarczy, a także pogorszenie się stanu kolejnictwa. Dziś podróż pociągiem do Lourdes jest droższa, dłuższa i bardziej zawodna niż w przeszłości. Zdarzało się, że transporty z chorymi czekały 24 godziny na bocznicy – przypomina ks. André Cabes.
Podkreśla on, że nie spadła natomiast liczba chorych, którzy przybywają do Lourdes. Stali się oni jednak bardziej niezależni. Nie potrzebują już struktur szpitalnych, mogą nocować w hotelach. Ponadto rozwija się szereg pielgrzymek specjalistycznych – mówi ks. Cabes.
„Klasyczne pielgrzymki odradzają się dzięki nowym formułom przeznaczonym dla rodzin czy ludzi młodych, a także dla innych konkretnych kategorii. Mamy na przykład pielgrzymki dla najuboższych organizowane przy pomocy Caritas (Secours catholique). Są programy dla małżeństw w kryzysie. Ciekawa jest formuła Grup Łazarza, w ramach której przyjeżdżają bezdomni wraz z młodzieżą, która się nimi opiekuje. Rosną też w siłę pielgrzymki krajowe, jak na przykład pielgrzymka brytyjska, która z wielką siłą i radością opanowuje Lourdes tuż po Wielkanocy. Ponadto są pielgrzymki strażaków, motocyklistów, żołnierzy... Wielu ludzi przyjeżdża do Lourdes, bo jest to dla nich symbol pokrzepienia, nawet jeśli są niewierzący. Zdziwienie budzą też tłumy Tamilów i Cejlończyków, którzy przybywają tu ze wszystkich krajów Europy. W dużej mierze są to hinduiści, którzy nie mając na tym kontynencie własnych miejsc pielgrzymkowych jadą do Lourdes, by tu zanurzyć się w wodzie. Wchodzą na Górę Kalwarii jako na miejsce, które zbliża ich do Boga. To jest coś całkiem nowego. Owszem, także w przeszłości byli pojedynczy muzułmanie czy hinduiści, którzy modlili się w Lourdes. Ale teraz ma to charakter masowy, teraz to są tysiące” – powiedział ks. Cabes.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.