Podstawowe prawo mówi: jeżeli coś się może popsuć, to na pewno się zepsuje. Wniosek szczegółowy: nie rób nic na siłę, weź większy młotek, czyli poproś Ducha Świętego o podpowiedź i siłę do działania.
Fragment książki Sylwii Palki: "Co Duch Święty mówi do Kościoła w Polsce" publikujemy za zgodą wydawnictwa Espirit.
Zadajmy najważniejsze pytanie w tej rozmowie: co Duch Święty mówi do Kościoła w Polsce? Trochę ukonkretniając: czy jest tak, że to kwestia pewnego pokolenia biskupów, księży, proboszczów, którzy mają 60–70 lat, kilka lat brakuje im do emerytury?
O. Tomasz Alexiewicz: Spotykam księży, którzy są ode mnie młodsi, a są bardziej uzależnieni od zaistniałych struktur, a papież Franciszek mówi: „Po pierwsze, ubóstwo”. Ja się dopiero teraz uczę ubóstwa, chociaż to dosyć trudne u dominikanów. Jeżeli by się porównywać z innymi, to nie mamy najgorzej, i może dlatego ciągle jesteśmy przywiązani do mnóstwa rzeczy i różnego rodzaju zabezpieczeń. Po drugie: odwaga. Kościół zaczął się poza budynkami, a my w tej chwili często zajmujemy się bardziej konserwacją budynków, co wymaga mnóstwa zaangażowania, czasu, pieniędzy, inicjatywy, tak że już nie mamy czasu na inne rzeczy, na apostolstwo. Jesteśmy tym przytłoczeni.
Tu, w www.esprit.com.pl Sylwia Palka: "Co Duch Święty mówi do Kościoła w Polsce" diecezji szczecińsko-kamieńskiej, wiejskie czy miasteczkowe parafie mają jeden, dwa, trzy, cztery kościoły filialne, w tym jeden na pewno zabytkowy, a w co trzeciej parafii to zabytek – teraz strzelam – XVI-wieczny, który jest w ruinie. Państwo daje pieniądze na odbudowę i konserwację, ale biurokracja (nie tylko polska) jest „cudowna”: śmiem zaryzykować, że nie będzie końca świata, bo biurokraci watykańscy powiedzą Panu Bogu: „Przepraszam, nie skończyliśmy jeszcze swoich sprawozdań i nie uporządkowaliśmy papierków”. Więc ksiądz musi kilka razy w miesiącu dojeżdżać kilkadziesiąt kilometrów w jedną stronę do Szczecina, żeby załatwić „papierki”, dzięki którym będzie miał pieniądze na renowację – oczywiście musi też dołożyć olbrzymie pieniądze do tego, a mnóstwo ich żyje naprawdę bardzo skromnie, żyją w samotności, bez wsparcia ludzi, bo polska wieś poganieje.
Dlaczego poganieje?
Tak to jest, że w Kościele w Polsce jest za dużo księży i my świeckim dajemy za mało współodpowiedzialności za Kościół. W Brazylii na spotkaniu modlitewnym czy na modlitwie o uzdrowienie niekoniecznie ksiądz musi błogosławić, bo mogą to robić też cywile – i prowadzą modlitwy wstawiennicze. Ale tam jest tak mało księży, że zajmują się oni tylko sprawowaniem sakramentów. I ze względu na rzadkość księdza, bardzo się tam ceni błogosławieństwo księżowskie. My w Polsce lekceważymy błogosławieństwo, bo kojarzy się nam, że jest na końcu mszy św., czyli można już iść na świeże powietrze i zapalić papierosa albo przestać już słuchać nudnego, księżowskiego gadania. Albo jest to dla nas jakiś fikcyjny obyczaj, który nie pasuje do naszego życia. Bo co się robi z chrztów, Pierwszych Komunii, bierzmowań, a ślubów w szczególności?
Wróćmy do tego księdza.
I on już nie ma sił ani czasu. Poza tym spotyka się z totalną niewiarą, a na dodatek w młodości jako kleryk spotkał się z odnową charyzmatyczną i później zobaczył nadużycia jakichś chorych liderów, którzy nie przeszli przez proces uzdrowienia wewnętrznego albo chociażby uporządkowania osobowościowego. Narobili mnóstwo bałaganu, porozwalali małżeństwa, jakiś procent ludzi poszedł w sekty, w związku z czym przyszła postawa antykoncepcyjna, czyli lękowa – jeśli coś może wymknąć się spod kontroli, to lepiej pewnych rzeczy nie róbcie. I autentyczne były wypowiedzi, przytaczane w Inter-necie, że u nas na spotkaniu ktoś upadł, więc „stanąłem nad nim – bo to mówi ksiądz – i w imię Jezusa Chrystusa rozkazałem Złemu Duchowi, żeby z niego wyszedł”. Ja pytam: skąd on wiedział, że to był Zły Duch? A może to była zwykła histeria? A może Duch Święty? I to ksiądz mówi, charyzmatyk!
Tak było parę lat temu, daj, Boże, że się zmieniło. A na innym spotkaniu ktoś upadł i dobrze, że był lekarz, bo ta osoba miała zawał serca. Ja nie neguję zawałów serca, ale spoczynek w Duchu Świętym trochę inaczej wygląda – nie jak zawał serca. To ten lęk, który podpowiada: lepiej w takim razie nic nie róbmy. Pamiętam jakąś księżowską rozmowę na temat spoczynków w Duchu Świętym – temat ten traktowany jest jak papierek lakmusowy. Zaczęto mówić o różnych nadużyciach w grupach odnowy. Mówili to ludzie, którzy nie widzieli, nie uczestniczyli w takich modlitwach, tylko ktoś komuś mówił na ten temat. W końcu nie wytrzymałem i powiedziałem: „Słuchajcie, panowie, to może w takim razie, idąc tą logiką, powinniśmy zlikwidować seminaria duchowne?”. Oni zamilkli, zdziwieni. Mówię więc dalej: „Bo produkują pedofilów, złodziei i cudzołożników”. No to się oburzyli. Mówię: „Przepraszam, jakiś procent ich takimi się okazuje. To co? Zlikwidować seminaria?”. Rozmowa się zakończyła. Czemu więc nie zaryzykować i nie postawić na odnowę charyzmatyczną, i uczestniczyć w tym wszystkim od wewnątrz, a nie z pozycji kibica?
Słyszałem o ewangelizacji dla młodzieży na stadionie gdzieś w naszej diecezji. W trakcie modlitwy uwielbienia niektórzy uczestnicy padali. Nie byłem tam, więc nie wiem, jak to wyglądało. Sceptyczni księża katecheci tylko na to czekali. Zaczęli wyciągać telefony komórkowe i szukać pomocy. Z całego powiatu zjechały się karetki pogotowia. W efekcie załogi karetek stwierdzały: „Czemuście nam głowę zawracali? Jesteśmy niepotrzebni, nic się nie stało”. Powodem alarmu był lęk, który może powodować postawę: lepiej nie ryzykujmy. Cytuję autentyczną relację ze spotkania modlitewnego: „W katedrze w Szczecinie modlił się nade mną ksiądz i tak mnie pchał na piersi, że upadłam”. Niektórzy z zadowoleniem komentują: „No tak, nie tylko rąbnięty charyzmatyk, jeszcze przy okazji erotoman”. Atmosferę uspokoił mąż tej kobiety, mówiąc: „Przepraszam, ja byłem obecny przy tej modlitwie. On cię w ogóle nie dotykał”. To w takim razie kto cię pchał? To może jednak Duch Święty? Lęk przed nieznanym – to tkwi w człowieku. Każdy z nas ma takie dwa sprzeczne pragnienia: czegoś nowego, ale też lęk przed nieznanym. Wynika to z doświadczeń naszego życia, że kiedyś dostałem po głowie, więc lepiej teraz nie ryzykować.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.