O otwarciu serca na Bożą łaskę z ks. Janem Reczkiem, cenionym rekolekcjonistą związanym z Odnową w Duchu Świętym, prowadzącym Msze św. połączone z modlitwą o uzdrowienie rozmawia ks. Ireneusz Okarmus
Gdy jakiś duszpasterz widzi, że w danej rodzinie są problemy, a w małżeństwie nie ma miłości i zrozumienia, czy może powiedzieć wprost: „Potrzeba wam uzdrawiającej mocy Jezusa, idźcie na Mszę z modlitwą o uzdrowienie”? I co, jeśli poskutkuje to zawiedzioną nadzieją, jeśli nie otrzymają od razu łaski, a nawet skończy się to odejściem od Boga?
Kościół nigdy nie jest zakładem usług magicznych! Każdy duszpasterz wie, że potrzeba choćby troszkę dobrej woli, żeby przyjąć pomoc. Dobrze jest w takiej sytuacji rozmawiać z ludźmi, pomóc im zrozumieć, kiedy i jak została postawiona barykada dla łaski płynącej z ich sakramentu. Jeśli mają dobrą wolę i powierzą nowotwór niszczący małżeństwo Jezusowi, to poprzez to szczególne doświadczenie miłości (jakim jest Msza św. z modlitwą o uzdrowienie) mogą odnaleźć moc potrzebną do wzajemnego przebaczenia.
A co powiedzieć ludziom, którzy mówią, że byli na takich Mszach i nie otrzymali łaski, więc się zawiedli?
Ja najczęściej mam styczność z tymi, którzy mówią: „Spotkałem Jezusa”. Cieszę się zwłaszcza, gdy dają świadectwo, że w nowy sposób uczestniczą w każdej Mszy św. Szli zapatrzeni w swój problem, a jednak otwartym sercem przyjęli Boże słowo i zaproszenie do zaufania Zbawicielowi. Doświadczyli Jego obecności i to okazało się dla nich lekarstwem. W przeżyciu radości, jaką daje Jezus – gdzie indziej takiej nie znajdą! – potrafią przyjąć Jego prowadzenie pośród utrapień, które nieraz będą pomniejszone, ale niekoniecznie zabrane.
Więc można powiedzieć, że jeśli ktoś idzie z nastawieniem, że chce spotkać Jezusa, to jest to właściwe podejście, a jak chce uzdrowienia po swojemu, to może nic z tego nie być?
Tak, jak w Ewangelii: ludzie zapatrzeni w swoje myśli i w swoje plany okazywali się nieraz zamknięci na łaskę. Kto potrzebuje Jezusa, ale tak, jak On chce, jest zdolny do przyjęcia przygotowanego daru. Pozwólmy działać Chrystusowi, który zaskakuje człowieka! Dlatego dla nas, duszpasterzy, tak ważne jest, żebyśmy pomagali ludziom spotkać się z Jezusem.
W jaki sposób?
Ogłaszaniem Jego bliskości i miłości. Jak ojciec święty Franciszek. Zanurzeniem siebie i bliźnich w tajemnicy Eucharystii. Posługą rozgrzeszania i błogosławienia im.
Wróćmy do Mszy z modlitwą o uzdrowienie. Ile trwa całe nabożeństwo, czy jest jakiś schemat?
Nabożeństwa, którym przewodniczę, to nigdy nie jest „suchy ryt”. Poprzedza je modlitwa wprowadzająca uczestników w Bożą obecność. Brzmi piękny śpiew uwielbienia; to pomaga wejść sercem w relację z Panem Jezusem. Zawsze głoszę katechezę, w której punktem wyjścia są czytania liturgiczne, ale często Duch Święty prowadzi w dalsze objaśnienia. Sama liturgia Mszy św. trwa ponad godzinę, po niej następują adoracja, uwielbienie, modlitwa prośby. Jeżeli Pan Bóg obdarza wewnętrznym poznaniem łask, długo trwa dziękczynienie. Całość – ok. 2 godz.
Podczas nabożeństw często padają „słowa poznania”. Czym one są?
To charyzmatycznie wzbudzone przez Ducha Świętego wewnętrzne rozumienie prawdy ważnej dla zgromadzonego Kościoła lub dla danego człowieka. Podczas Mszy św. z modlitwą o uzdrowienie rozumienie łaski udzielanej konkretnemu człowiekowi jest ogromnym darem dla Kościoła, bo daje żywe doświadczenie Jezusa działającego pośród nas. Po zakończonym nabożeństwie zawsze proszę, żeby osoby, które zrozumiały w głębi duszy, że do nich odnosi się któreś z wypowiedzianych „słów poznania”, podeszły do stopnia komunijnego i podziękowały Jezusowi. I zawsze kilkadziesiąt osób daje zewnętrzne świadectwo, że to o nich chodziło. Pan, który gromadzi swój lud, utwierdza w nas wiarę. Niektórzy piszą też świadectwa o otrzymanej łasce – piękne historie o Jezusie, który z miłosierdziem wychodzi naprzeciw człowieka.
Każdy może mieć taki dar poznania?
Teoretycznie każdy ochrzczony, ale charyzmat jest zawsze darem Bożym dla pisania historii zbawienia, narzędziem dla ewangelizacji. Nie nagrodą za pobożność ani prezentem, którym ktoś ma się ucieszyć. Objaśniają nam to Dzieje Apostolskie i listy św. Pawła, że Bóg rozdaje zadania i posługuje się ludźmi tak, jak sam chce, dla wzrostu Kościoła. Znam setki, a nawet tysiące osób z grup charyzmatycznych, ale taki dar, niestety, nieczęsto dochodzi do głosu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).