Dobra Matka Czarnuszka

Kanonizował ją Jan Paweł II, Benedykt XVI przywołał w encyklice „Spe Salvi”, a rok temu Franciszek ogłosił jej liturgiczne wspomnienie, 8 lutego, Międzynarodowym Dniem Modlitwy i Refleksji nt. Walki z Handlem Ludźmi. Józefina Bakhita, była niewolnica, a dziś „siostra uniwersalna”, inspiruje.


Reklama

Ufna i prosta, choć doświadczyła piekła. „Oddałam wszystko memu Panu: On się mną zaopiekuje” – wyznała po latach. Historia jej życia to jakby duchowa paralela opowieści o Kopciuszku – lata poniżeń i wykorzystywania, a potem „królewskie wybranie”. Tyle że tu cierpienie było prawdziwe. „Mogę rzeczywiście powiedzieć, że to, iż nie umarłam, jest cudem sprawionym przez Pana, który przeznaczył mnie do większych rzeczy” – zapisze we wspomnieniach.

Pochodziła z szanowanej sudańskiej rodziny, którą straciła jako 7-letnia dziewczynka porwana przez arabskich handlarzy niewolników. W szoku zapomina własnego imienia. Handlarze cynicznie nadają jej imię Bakhita, czyli szczęściara. Przez kolejne lata chłostana, zmuszana do pracy, doznaje różnych upokorzeń. W 1882 r. w Chartumie nastolatkę wykupuje włoski konsul Callisto Legnani. Zabiera ją do Włoch.

Bakhita zostaje opiekunką córki państwa Legnanich. Na czas wyjazdów powierzają ją opiece weneckich kanosjanek. Wtedy w jej życiu następuje przełom. U sióstr młoda Sudanka zaczyna pytać o Boga, którego od dziecka „odczuwała w sercu, nie wiedząc, kim On jest”. Po kilku miesiącach katechumenatu 9 stycznia 1890 r. przyjmuje sakramenty oraz imię: Józefina. O swoim chrzcie powie: „Przyjęłam chrzest święty z radością tak wielką, jaką tylko aniołowie mogliby opisać”. Wiele razy siostry widzą, jak całuje chrzcielnicę, mówiąc: „Tutaj stałam się córką Boga!”.
 6 lat później składa śluby zakonne.


Piękna bestia


87-letnia siostra Antonietta Feraresso, która poznała Bakhitę jako nowicjuszka, w zbiorze wywiadów jej poświęconych wspomina: „Poproszono mnie, abym ją oprowadziła po Wenecji. Powiedziała mi wtedy: »Chodź mi towarzyszyć, będę pokazywać piękną bestię«. Zmieszałam się tym, co powiedziała o sobie”. 
– Bakhita, mówiąc o swej strasznej historii, często używała tego określenia. Prawdopodobnie czując się obiektem ciekawości, na nowo przeżywała upokorzenia, jakich doznała na targu niewolnikami – tłumaczy s. Gabriela Szynol, kanosjanka z Krakowa.

Dalej siostra Antonietta Feraresso wspomina: „Odważyłam się zapytać, czy pokaże mi ślady tatuaży. Odpowiedziała: »Wstydzę się, ale chętnie pokażę«. Odpinając szalik, otwarła zapinkę i pokazała mi kilka blizn. Następnie szybko się zapięła, nie chcąc pokazywać więcej. Zrozumiałam, jak wiele wycierpiała. Powiedziała mi także: »Wiesz, że dzieci kiedy mnie widzą, oddalają się, bo myślą, że jestem z czekolady? A ja jestem ludzka, jak wszystkie inne kobiety«”. 


«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11

Reklama