Politycy zamiast twardo stąpać po ziemi karmią się złudzeniami.
Fala krytyki, jaka spotkała Polskę ze strony europejskich polityków już nieco wytraciła swoją siłę. Wyjaśnienia, pojednawcze gesty, stonowanie wypowiedzi polityków opozycji, a i ostatnia decyzja Trybunału Konstytucyjnego, który sprawę wyboru sędziów przez sejm umorzył powinny się przyczynić do mocnego ostudzenia emocji. Tylko tak się zastanawiam... Co takiego się stało, że Europa nagle tak bardzo zainteresowała się stanem polskiej demokracji? Rozumiem, zawirowania wokół Trybunału Konstytucyjnego czy publicznych mediów mogą niepokoić. Ale czy to znaczy, że w Polsce zaraz zagrożona jest demokracja?
W ostatnią niedzielę niemiecki „Bild” opublikował rozmowę z ministrem ds współpracy gospodarczej rozwoju tego kraju, Gerdem Müllerem (nie mylić z tak samo się nazywającym znanym kiedyś piłkarzem). Oprócz pewnie słusznych tez, które przedstawił – np. o tym, że emigracyjne parcie na Europę w najbliższych latach jeszcze się zwiększy – znalazła się tam jednak i taka, która zdaje się wskazywać, że pan minister urwał się z choinki. Chodzi o postulat nowego „planu Marshalla” dla Syrii i Iraku, który – uwaga – miałyby sfinansować głownie kraje, które nie chcą przyjmować uchodźców.
Rozumiem, nie chcecie przyjmować uchodźców, to dajcie pieniądze, żeby chcieli zostać u siebie. Ale czyżby pan minister zapomniał, że w obu tych krajach od lat toczy się wojna? Mamy dać pieniądze na odbudowę, żeby było co bombardować? Albo żeby wesprzeć gospodarkę Państwa Islamskiego? Dopóki trwa tam wojna i to taka, której końca nie widać, plany pomocy gospodarczej to czysta teoria. Tymczasem pan minister już znalazł źródło finansowania. Dziwne?
Nie. Proszę zauważyć, że wszystkie te wspomniane wcześniej nieprzychylne Polsce komentarze też pochodziły w zasadzie od polityków niemieckich. Klasie politycznej tego kraju, w związku z kompletną porażką polityki bezmyślnego przyjmowania emigrantów zaczął palić się grunt pod nogami. Także polityka „multikulti” okazała się niewypałem. Głównie dlatego, że wspierano ją oderwaną od rzeczywistości polityczną poprawnością. Nic dziwnego, że w takiej sytuacji próbuje się ukryć własne błędy obarczając winą innych. Przykleić komuś etykietę ksenofoba i antydemokraty jest przecież tak prosto.
Parę miesięcy temu głośno było o sprawie amerykańskich analityków, którzy skarżyli się, że ich raporty, przeszedłszy przez cenzurę różnych ważniaków, docierają do prezydenta Obamy w formie wypaczającej ich treść, co uniemożliwia mu realną ocenę rzeczywistości, więc i podejmowanie adekwatnych do sytuacji decyzji. Teraz po raz kolejny, tyle że w Europie, obserwujemy podobne zjawisko. Politycy zamiast twardo stąpać po ziemi karmią się złudzeniami.
Fałszywe założenia zawsze skutkują nieprzystającymi do rzeczywistości wnioskami. Dlatego tak ważne jest, by politykę zawsze opierać na prawdzie. Nawet jeśli jest ona z jakiegoś względu niewygodna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.