Do świąt zostało kilka dni. Wystarczy sprężyć się 24 grudnia?
To pytanie usłyszałem podczas niedzielnej homilii. Pewnie dlatego, że na sam jej koniec, jakoś to we mnie zostało. Co przyniesiemy Dzieciątku? Co ja przyniosę?
No właśnie. Na urodziny raczej nie przychodzi się z pustymi rękami. Solenizanta czci się nie tylko dobrymi życzeniami ani tym bardziej dobrym apetytem. Trzeba coś przynieść. Najlepiej coś, co solenizanta ucieszy. Ha.. A cóż ja mogę dać Bogu? Skoro i tak wszystko jest Jego?
Pewnie najbardziej ucieszyłoby Go, gdybyśmy przynieśli mu nasze dobre, chrześcijańskie życie. Miłość bliźniego? Oczywiście. Ale może też to, czym owocuje życie według Ducha: prócz miłości, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Tylko w tym stylu ogłaszanie „chwały Bogu na wysokościach” i „pokoju ludziom dobrej woli” ma sens. I nie brzmi fałszywie. Albo i złowieszczo, jak połączone z mlaskaniem wycie wilków po udanym polowaniu.
Powtórzę: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Czas mamy jaki mamy. Problemów, jak zawsze, nie brakuje. Ale w tym roku doszły jeszcze te polityczne spory, które stawiają nas po trzech stronach barykady. Trzech, bo jednych po jednej, drugich po drugiej, a resztę na trybunie, z której jeśli nie zamknie się oczu i uszu, chcąc nie chcąc trzeba się tej naparzance przyglądać. Najbardziej mi wstyd gdy widzę, że w tym wzajemnym okładaniu się słowami, kopaniu epitetami i opluwaniu pogardą uczestniczą ci, którzy w wigilijny wieczór jakby nigdy nic jako zacni chrześcijanie zasiądą za wigilijnym stołem. A potem, w kościele, z poważnymi minami będą słuchać o Księciu Pokoju i ogłaszać śpiewem, że Bóg się nam rodzi. No fajnie... Tylko brakuje, by w Boże Narodzenie zamiast karpia dalej serwowali nam swoje ociekające jadem kawałki. Świetny dar dla Dzieciątka.
Mocno wydaje mi się, że najwyższy czas na opamiętanie. Do świąt zostało kilka dni. Nie wystarczy sprężyć się 24 grudnia o 15.35, a 25 grudnia o 19.21 znów sobie pofolgować. Jeśli Boży dar narodzin Syna jako człowieka dla człowieka traktujemy na serio, musimy też żyć skąpani w jego blasku. Inaczej bliżej niż do pastuszków czy mędrców będzie nam do bezdusznych właścicieli gospody albo i wiernych racji stanu siepaczy Heroda.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Boże Narodzenie jest również okazją do ponownego uświadomienia sobie „cudu ludzkiej wolności”.
Życzenia bożonarodzeniowe przewodniczącego polskiego episkopatu.
Jałmużnik Papieski pojechał z pomocą na Ukrainę dziewiąty raz od wybuchu wojny.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.