O trybunale, w którym nie ma rozwodów, papieskiej reformie dotyczącej procesów małżeńskich i roli naszej diecezji w tym wszystkim z ks. kan. Tadeuszem Kozłowskim, oficjałem Sądu Biskupiego Płockiego, rozmawia ks. Włodzimierz Piętka.
Ks. Włodzimierz Piętka: Proszę powiedzieć, kto przychodzi do sądu biskupiego?
Ks. Tadeusz Kozłowski: Przede wszystkim ci, których małżeństwo się rozpadło. Najczęściej są to osoby już po orzeczonych rozwodach. Przychodzą ci, którzy mają wewnętrzne przekonanie, że ich małżeństwo mogło być zawarte nieważnie. Kierują się w tym pewną wiedzą i jakąś wewnętrzną rozterką sumienia, bo w nowej sytuacji, w jakiej się znaleźli, ich życie religijne i związek z Kościołem zostały ograniczone. Wchodząc bowiem w nowe związki, nie mogą już przystępować do sakramentów.
Powszechnie mówi się o kryzysie małżeństwa i rodziny oraz o fali rozpadających się związków małżeńskich. Z pewnością ma to przełożenie na rosnącą liczbę nowych spraw wpływających do sądu biskupiego...
Oczywiście, że tak. Tych spraw jest coraz więcej. W kończącym się roku przyjęliśmy ponad 80 nowych skarg powodowych. Z drugiej jednak strony, w tej sytuacji odczytujemy pewien pozytywny sygnał. Ci, którzy się do nas zgłaszają, mają jakiś niepokój i wrażliwość sumienia. To dobry znak przy ich całej skomplikowanej sytuacji życiowej. Nie byłoby tylu procesów w sądach kościelnych, gdyby nie duchowa potrzeba serca tych, którzy do nas przychodzą. Tej wrażliwości i niepokoju nie ma już wielu katolików na zachodzie Europy. Ich sumienie często już otępiało i nie przejmują się tym, że ich małżeństwo się rozpadło. Papież Franciszek we wprowadzonej reformie zwraca uwagę, że przyśpieszenie procesów kościelnych ma skrócić duchowe rozterki i życie w mrokach sumienia takich osób.
Potocznie ktoś sobie pomyśli, że tu, w sądzie biskupim, przeprowadza się „rozwody kościelne” – tak czasami nazywają to media świeckie. Wyjaśnijmy tę kwestię.
Odpowiedź jest jedna i nie budzi żadnych wątpliwości: nie ma rozwodów w Kościele! W procesach o stwierdzenie nieważności małżeństwa nie może być też mowy o fałszywym miłosierdziu. Orzekanie opiera się na faktach, zeznaniach, świadectwach, aby w ten sposób dowieść prawdy. Proces toczy się o stwierdzenie nieważności małżeństwa, a nie jest procesem rozwodowym! Reforma papieża Franciszka nie jest krokiem w stronę rozwodów w Kościele – trzeba to jasno powiedzieć. A tak to odebrały media. Nigdy nie było i nigdy nie będzie w Kościele myślenia rozwodowego! Zasada nierozerwalności małżeństwa jest nienaruszalna, bo wynika z prawa Bożego. Podstawowa zasada, która towarzyszy każdemu procesowi, to zasada nierozerwalności małżeństwa. Nie oznacza ona jednak, że każde małżeństwo zawarte w Kościele jest ważnie zawarte. Jest domniemanie, że małżeństwo cieszy się przywilejem ważności, dopóki nie udowodni się czegoś innego. Praktycznie widzimy, że wiele osób zgłasza się do nas, gdy ich dziecko przygotowuje się do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej. I wtedy żywią przekonanie, że i oni mogliby przystąpić do sakramentów, że tak im wypada. Ale to nie jest żadna okoliczność. Nie wystarczy samo pragnienie uregulowania spraw małżeńskich czy rozterki duchowe. To coś dodatkowego, ale nie stanowi podstawy prawnej do wszczęcia procesu kościelnego.
Na czym więc polega różnica między procesem w sądzie cywilnym a tym w sądzie kościelnym?
Na tym, że sąd w procesie cywilnym bierze pod uwagę okoliczności, które zaistniały między małżonkami po zawarciu małżeństwa. Tam się nie pyta, czy mamy do czynienia z małżeństwem ważnie zawartym, tylko bierze się pod uwagę rozpad pożycia małżeńskiego z powodu np. różnicy charakterów czy zdrady małżeńskiej. W procesie kościelnym pytamy, czy w sensie prawnym doszło do małżeństwa. Nas interesuje sam moment zawarcia małżeństwa i okoliczności, które go poprzedziły. Małżeństwo czyni zgoda, ale może być ona obarczona istotną wadą. W tym procesie mniej nas interesują okoliczności, które wynikły po zawarciu małżeństwa, o ile nie potwierdzają pewnej niezdolności do zawarcia małżeństwa. Dziś w procesach mniej mówi się np. o przymusie, ale plagą jest niedojrzałość emocjonalna stron, choć z drugiej strony obserwujemy tendencję odwlekania decyzji o zawarciu małżeństwa.
Od 8 grudnia obowiązują zreformowane przepisy, które ułatwiają i przyspieszają procesy o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Na czym polega nowość tej reformy?
Reforma papieża Franciszka skróciła proces o drugi etap, czyli o drugą instancję apelacyjną, jeśli tylko same strony nie skorzystają z prawa do apelacji. Drugą nowością jest proces skrócony przed biskupem. Może on być prowadzony wtedy, gdy obie strony zgodnie składają oświadczenie o nieważności małżeństwa albo jedna ze stron za zgodą drugiej strony. Jednocześnie dostarczają oni dowody niebudzące wątpliwości co do tej domniemanej nieważności. Decyzje o tym, czy taki proces skrócony może być przeprowadzony, podejmuje wikariusz sądowy. Ale znowu przypomnę: proces sądowy może ulegać zmianie, ale nigdy nie może stać w sprzeczności z prawem objawionym i zasadą nierozerwalności węzła małżeńskiego.
Czy papieska reforma nakłada dodatkowy obowiązek na Sąd Biskupi w Płocku?
Tak, polega on na tym, że w przypadku apelacji w procesie skróconym instancją apelacyjną w obrębie metropolii warszawskiej jest Sąd Biskupi Płocki, jako najstarsza diecezja tej metropolii.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Archidiecezja katowicka rozpoczyna obchody 100 lat istnienia.
Po pierwsze: dla chrześcijan drogą do uzdrowienia z przemocy jest oddanie steru Jezusowi. Ale...
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.