Członkowie bractwa ze swoim sztandarem. W głębi beczka wiwatówka
Członkowie bractwa ze swoim sztandarem. W głębi beczka wiwatówka
ANDRZEJ cAPIGA /FOTO GOŚĆ

Po wsze czasy za flisaków

Andrzej Capiga

GOSC.PL

publikacja 20.11.2015 06:00

Jednym z najważniejszych zadań cechu retmańskiego i sternickiego było wyzwalanie młodych ludzi na retmanów, czyli kapitanów tratew. Kto jednak nie miał retmańskich tradycji, ten musiał złożyć daninę.

Od przednika do retmana

Jednym z najważniejszych zadań cechu retmańskiego i sternickiego było wyzwalanie młodych ludzi na retmanów, czyli kapitanów tratew. Owo wyzwalanie odbywało się wedle ustalonego ceremoniału zwanego „misteryjną”. Przyjęcie w poczet retmanów zależało od woli starszych i złożenia odpowiedniej opłaty. Jej wysokość uzależniona była od tego, czy kandydat wywodził się z rodziny retmańskiej, czyli był „mistrzewicem”, czy też godność tę jego rodzina nabywała po raz pierwszy. Nowo przyjmowany uiszczał napiwek dla braci stołowych na „opłukanie” miejsca oraz trochę wosku na światło przeznaczone na brackie ołtarze i pogrzeby członków cechu. Kto jednak nie miał retmańskich tradycji, ten musiał złożyć podwójną daninę: piwa beczek trzy, wódki do każdej piwa beczki trzy flasz, pieniędzy (złt) cztery, na wosku funtów dwa tynfy dwa.

25 lat temu, gdy reaktywowało się flisackie bractwo, żyli flisacy, którzy pamiętali jeszcze przedwojenne spływy drewna z Ulanowa do Gdańska. Jednym z nich był 88-letni wówczas Władysław Bryła. Miał on zaledwie 16 lat, kiedy w 1920 r. po raz pierwszy ruszył na flis. – Pamiętam, że nie mogłem sobie poradzić z 8-metrową drygawką, za pomocą której należało sterować tratwą. Bardzo trudno było mi także manewrować 5-metrowym szrykiem wykonanym z ciężkiego brzozowego drzewa, który należało często wpuszczać do wody, by zatrzymać tratew. To znowu na rozkaz „wybijaj”, wyciągać go z wody, by tratwy mogły dalej płynąć z nurtem rzeki. Nic dziwnego, że często płynęła mi krew z rąk – opowiada Władysław Bryła.

14-letni Tadeusz Możdżech na pierwszy swój flis poszedł z wujem – tak młodzi chłopcy nazywali dawniej retmanów. Z retmanem Francem Kopyto pan Tadeusz pływał przez 3 lata. Potem zawodu uczył się u Władysława Wróbla. Przeszedł wszystkie stopnie flisackiego wtajemniczenia: od przednika, poprzez podmajstra, na retmanie kończąc. Retmański patent podpisali mu w 1936 r. żydowscy kupcy, którzy docenili jego fachowość. Od tego czasu Tadeusz Możdżech pływał już samodzielnie. Pięć razy do roku pokonywał trasę z Ulanowa do Gdańska. Spławiano głównie sosnę. Podróż trwała prawie miesiąc. W Gdańsku rozpinano tratwy, a drewno sprzedawano kupcom. Zapłata za flis dla retmana była spora. – Za tę kwotę można było wtedy kupić dorodną krowę – wspomina pan Tadeusz.

Flisacy wykorzystywali pobyt w Gdańsku, aby zrobić zakupy. Pan Tadeusz przywoził wódkę „Gold Wasser”, materiały, korale i bursztyny. W 1997 r. Tadeusz Możdzech, w uznaniu dla dużych zasług dla rozwoju ulanowskiego flisactwa, otrzymał medal przyznany mu przez Bractwo Flisackie.

Dwa flisy

– 25 lat temu główny cel, jaki nam przyświecał, to zachować od zapomnienia wspaniałą flisacką tradycję. Chcieliśmy zebrać pamiątki historyczne, dokumenty i fotografie dotyczące zarówno historii miasta, zwanego stolicą polskiego flisactwa, jak i oczywiście samego flisactwa. To, że tego nie zrobiono wcześniej, było wielkim błędem naszych poprzedników – dodaje Zdzisław Nikolas. Obecnie Bractwo Flisackie pw. św. Barbary w Ulanowie liczy około 140 osób. Jego cechmistrzem jest Andrzej Szoja, a cechmistrzem wtórym Kamil Chmielowski. – Zapisać się do bractwa może każdy, kto czuje wodę i chce podtrzymywać flisackie tradycje. Obecnie bractwo organizuje spływy tratwami i galarami, krosy rowerowe, biegi flisaków, Ogólnopolskie Dni Flisactwa, ponadto wyjeżdżamy na zjazdy flisaków, współpracujemy z chórem i kapelą flisacką – wylicza Kamil Chmielowski.

4 grudnia Mszą św. w kościele pw. św. Barbary zainaugurowane zostaną obchody 400-lecia Ulanowa i 25-lecia reaktywacji Bractwa Flisackiego, które potrwają rok i zakończą się uroczystą galą. W Gminnym Centrum Kultury z kolei w części oficjalnej przewidziano naukowe prelekcje, degustację potraw regionalnych, do nabycia będą flisackie kalendarze i albumy. Całość uświetni wystrzał z beczki wiwatówki. Obchodom patronuje marszałek województwa podkarpackiego i starosta niżański, a medialnie „Gość Niedzielny”.

W ciągu roku jubileuszowego zorganizowane zostaną dwa flisy: pierwszy na początku maja 2016 r. z Ulanowa do Zawichostu. To na prośbę ordynariusza sandomierskiego bp. Krzysztofa Nitkiewicza, celem uczczenia 1050. rocznicy chrztu Polski. Drugi natomiast, w lipcu, na trasie Jarosław–Ulanów, z okazji 400-lecia Ulanowa i 25-lecia Bractwa Flisackiego.

Przy pisaniu artykułu korzystałem z archiwalnych materiałów Bractwa Flisackiego pw. św. Barbary w Ulanowie.

Słowniczek flisacki

  • Flisak – osoba zajmująca się rzecznym spławem towarów
  • Galar – dawny, XVIII-wieczny, rzeczny statek wiosłowy
  • Retman – starszy flisak kierujący spływem
  • Drygawka – długie wiosło umieszczone na przedzie lub tyle tratwy służące do jej sterowania
  • Szryk – długie drągi służące do naprowadzania tratwy i odpychania od brzegów
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..