O tym, czym dziś są oazy, z ks. Michałem Leśniakiem, nowym moderatorem diecezjalnym Służby Liturgicznej i Ruchu Światło–Życie, rozmawia Miłosz Kluba.
Miłosz Kluba: Zaczniemy od małej statystyki. Po święceniach w 2003 roku pracował Ksiądz dotąd w trzech miejscach – Trzemeśni, Krakowie-Czyżynach i sanktuarium św. Jana Pawła II. Ile było w tym czasie rekolekcji oazowych?
Ks. Michał Leśniak: Od 1994 roku – trzy stopnie oazy, potem przerwa na seminarium, po czwartym i piątym roku wyjazd jako kleryk i diakon, a od 2003 roku, już jako prowadzący rekolekcje, co roku jeden turnus wakacyjny. Do tego oazy ewangelizacji, oazy modlitwy. W sumie tych poprowadzonych pewnie ok. 20. Z tego 13 rekolekcji wakacyjnych, 15-dniowych.
Czyli nieco ponad dwie dekady w oazie, choć w różnym charakterze. Jak w tym czasie zmienił się krakowski Ruch Światło–Życie?
Zmieniali się przede wszystkim moderatorzy. Najpierw był ks. prał. Franciszek Chowaniec, potem ks. Jerzy Serwin i ks. Mariusz Susek, teraz ja. Sam Ruch zmienił się pewnie tak, jak świat dookoła – choćby pod względem technicznym. Ja, jadąc z plecakiem na ramionach na swoje pierwsze rekolekcje, jechałem autobusem w nieznane, nie miałem ze sobą telefonu, nie wiedziałem, gdzie jest ośrodek, nie mogłem sobie tego znaleźć w internecie. Teraz jest zupełnie inaczej. Zmienia się też Kościół – i to też widać w oazie. Choćby sama postać papieża. Kiedy po Janie Pawle II przyszedł Benedykt XVI ze swoim nastawieniem liturgicznym, odbiło się to w Ruchu m.in. w ten sposób, że część animatorów, uczestników jest zaangażowana w celebracje Mszy św. w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego [nazywanej popularnie „Mszą trydencką” – przyp. red.]. Teraz jest papież Franciszek, który mocno akcentuje opcję na rzecz ubogich, troskę o drugiego człowieka.
To też przekłada się na życie krakowskiej oazy?
Na razie bardziej widać to w części Domowego Kościoła. To też kwestia finansowych możliwości wspierania ubogich, które są przecież większe w przypadku osób dorosłych. W oazie młodzieżowej widać z kolei poruszenie ewangelizacyjne – a to też wyraźny rys nauczania ojca świętego Franciszka.
Duże wydarzenia ewangelizacyjne, w które angażowały się różne wspólnoty, mieliśmy m.in. w Krakowie. Najpierw „Bliżej, Mocniej, Więcej” i ewangelizacja na stadionie Cracovii, potem forum „Całą Ewangelię – Całe Ciało – Całemu Światu”, niedawne „Jestem! w Hucie”. Kilka miesięcy temu biskupem został ks. Adam Wodarczyk, postulator procesu beatyfikacyjnego ks. Franciszka Blachnickiego. Zbliżają się Światowe Dni Młodzieży w Krakowie. Mamy dobry czas dla oazy?
To jest dobry czas dla Kościoła, a zatem i dla Ruchu, ale nie powiedziałbym, że teraz okoliczności są jakoś szczególnie dobre akurat dla oazy. Kontekst właśnie tych wydarzeń ewangelizacyjnych, a teraz nadchodzących ŚDM pokazuje, że wszystkie ruchy i wspólnoty mogą i powinny się zaangażować, pokazać, że Kościół w Polsce jest żywy. Dużym wyzwaniem jest też – nie tylko dla oazy – zaoferowanie „dalszego ciągu” tym, którzy podczas ŚDM spotkają Jezusa, zbliżą się do Niego, zbliżą się do Kościoła.
A co z czasem przed ŚDM? Jak do tego wydarzenia będą się przygotowywali oazowicze?
Na pewno wielu z nich będzie po prostu w tym wydarzeniu uczestniczyć, wielu przyjmie pielgrzymów w swoich domach. Spora część jest także zaangażowana w prace komitetu organizacyjnego, komitetów parafialnych, wolontariatu. Zawsze podczas wizyt papieskich Ruch był też proszony o posługę liturgiczną. Konkretnym zadaniem, skierowanym właśnie do oazy, jest zadbanie o formację przed Światowymi Dniami Młodzieży i po nich, kiedy po tym przebudzeniu duchowym, które – miejmy nadzieję – nastąpi, będzie potrzeba tworzenia nowych wspólnot. Ktoś te grupy musi formować i o to prosił animatorów Ruchu Światło–Życie ks. Grzegorz Suchodolski, sekretarz generalny komitetu organizacyjnego ŚDM, podczas rozesłania przed wakacyjnymi rekolekcjami.
To będzie najważniejsze wyzwanie dla nowego moderatora?
Na pewno ŚDM są największym wydarzeniem przyszłego roku w archidiecezji i jednym z największych dla ludzi wiary na świecie. Został tylko niespełna rok, więc to zadanie na pewno najpilniejsze. Czy najważniejsze... ŚDM się skończą, być może po nich pozostaną te nowe grupy i to wyzwanie będziemy musieli wspólnie podjąć. Wybiegając bardziej w przyszłość, a kadencja jest czteroletnia, są też inne rzeczy, wewnątrz Ruchu, którymi trzeba się zająć. Myślę choćby o formacji animatorów, o którą trzeba ciągle dbać i którą chciałbym rozwijać, unowocześniać. Chciałbym też, żeby Ruch był coraz bardziej aktywny w parafiach. Nie na zasadzie obowiązku i mówienia w szkole: „Ty musisz iść do oazy”, ale ożywiając taki właśnie charyzmat, charyzmat włączania się w życie większej, lokalnej wspólnoty.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.