Paradyscy klerycy lato spędzają bardzo aktywnie. Przecież nie ma wakacji od formacji.
Czuwają przy ludziach umierających, towarzyszą niepełnosprawnym, formują młodzież, ewangelizują na Przystanku Woodstock i pomagają w parafiach – to tylko kilka form wakacyjnej aktywności paradyskich alumnów. Różnorodne praktyki wakacyjne mają ich jeszcze lepiej przygotować do kapłaństwa i zweryfikować powołanie.
Radość pana Józefa
Na praktykach w Hospicjum św. Kamila w Gorzowie Wlkp. był kl. Radosław Zemsta, który dopiero skończył pierwszy rok formacji seminaryjnej. Podczas pobytu w hospicjum miał okazję nie tylko pomagać, ale przede wszystkim towarzyszyć chorym. – Dzięki tej praktyce poznałem podstawowe zasady opiekowania się chorymi, ale dowiedziałem się głównie, na czym polega towarzyszenie człowiekowi cierpiącemu. Często rozmawiałem z nimi, a także z ich rodzinami. Każda chwila spędzona z człowiekiem cierpiącym jest niezwykle ważna. Wystarczą rozmowa, uśmiech oraz po prostu bycie z nimi – tłumaczy kl. Radosław.
– Starałem się być z chorymi do końca ich ziemskiego życia. Nie było to łatwe. Zdobyłem nowe doświadczenia, które będę mógł na pewno wykorzystać w przyszłości. Najbardziej utkwiła mi w pamięci opieka nad panem Józefem. Niestety, odszedł już do Pana. Towarzyszył mi prawie przez całą praktykę. Wiele można było się od niego nauczyć. Lubił rozmawiać, żartować, nawet wtedy, gdy źle się czuł. W ostatnich godzinach jego życia dużo rozmawialiśmy. Widać było na jego twarzy radość.
W gorzowskim hospicjum wiele cennego doświadczenia zdobył też alumn Mateusz Dziadura. – Jestem wdzięczny Panu Bogu i ludziom za te praktyki, bo dzięki nim mogłem pochylić się nad ludźmi cierpiącymi i przykutymi do łóżek. Zanim rozpoczęły się moje praktyki, bardzo często zadawałem sobie pytanie: „Co ja, młody i zdrowy chłopak, mogę powiedzieć tym, którzy są nieuleczalnie chorzy, i to na raka?”. W hospicjum zrozumiałem, że najważniejsza dla tych ludzi jest obecność. Sam fakt, że ktoś przy nich jest, ktoś interesuje się ich stanem zdrowia, samopoczuciem, jest dla nich najcenniejszy – zauważa Mateusz.
– Chorzy, pomimo ogromu cierpienia, którego doświadczali, nie tracili pogody ducha. Tak naprawdę to oni uczyli mnie, jak przeżywać cierpienie. Pacjentów było niewielu, dlatego mogłem każdemu poświęcić dłuższą chwilę na rozmowę i modlitwę. To właśnie w hospicjum pierwszy raz modliłem się nad umierającym i pierwszy raz karmiłem osobę dorosłą. Dla mnie była to prawdziwa szkoła miłości bliźniego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.
Jako dewizę biskupiego posługiwania przyjął słowa „Ex hominibus, pro hominibus” (Z ludu i dla ludu).