Jechali dookoła Polski przez prawie miesiąc. Pokonali ponad 2200 km. Po co? By przekonać niepewnych, że poczęte dzieci mają prawo się urodzić.
Zrozumienie
Dominika Cinner z Łęcznej – Do uczestnictwa w rajdzie namówiła mnie koleżanka. Zapytała mnie, czy chcę w tym uczestniczyć. Pomyślałam o tych kilkuset kilometrach, ale stwierdziłam, że warto spróbować. Teraz, kiedy pokonaliśmy całą trasę, widzę że faktycznie było warto, głównie ze względu na ludzi, których spotkaliśmy. W pamięci utkwił mi mężczyzna, któremu wręczyłam w Częstochowie materiały o ochronie życia. Przyjął je z autentycznym zdumieniem i zainteresowaniem. Rozmów z ludźmi na temat aborcji było wiele. Pytaliśmy ich, co myślą na ten temat. Spotkaliśmy się ze wszystkimi poglądami – od całkowitego zamknięcia na jakiekolwiek argumenty do pełnego poparcia dla ochrony życia. Na pewno zapamiętam ten rajd na długo. Sama nauczyłam się wartości życia. Najmocniej dotarło to do mnie na samym końcu, kiedy stanęliśmy pod świdnicką katedrą i zobaczyłam wystawę poświęconą aborcji. Uświadomiłam sobie, po co tu jechałam. Wtedy zobaczyłam, że ten trud, wysiłek, łzy nie poszły na marne. Jestem z siebie dumna.
Trzeba o tym mówić
Paweł Szalak z Lublina – Pierwszy raz byłem na Rajdzie dla Życia w ubiegłym roku. Widziałem wtedy na twarzach wielu osób uśmiech wynikający z tego, że młodzi ludzie robią coś takiego. Pomyślałem, że o ochronie życia trzeba nadal mówić, więc pojechałem i tym razem. Spotykaliśmy bardzo różnych ludzi. Rozmawialiśmy z parą homoseksualistów, z lekarzem, który dokonywał aborcji, i z ludźmi, którzy popierali nasze poglądy. Generalnie większość spotkanych osób była przeciw aborcji, ale mówiły, że ostateczna decyzja o jej przeprowadzeniu powinna należeć do kobiety; że nie powinno tego regulować prawo. Ludzie wymyślali wiele argumentów za aborcją, np. w przypadku gwałtu: złe wspomnienia, samotne wychowywanie, trudna sytuacja materialna. Pokazywaliśmy, że jest na to proste rozwiązanie. Można dziecko oddać do adopcji, na którą z kolei czeka bardzo wielu rodziców. To zwykle zamykało dyskusję.
Moc w słabości
Róża Jasionowska z Centrum Duszpasterstwa Młodzieży w Lublinie – Dołączyłam do rajdu w połowie drogi. Pierwszy dzień był wspaniały, bo jechaliśmy do Częstochowy, do Matki Bożej. Już następnego dnia zmogła mnie jakaś choroba. Miałam gorączkę i nie byłam w stanie jechać. To było dla mnie ważne doświadczenie, bo wydawało mi się, że dobrze radzę sobie ze wszystkim i taki rajd nie będzie żadnym problemem. Okazało się, że przerzutki mam tylko dwie, a to za mało. A po drugie wcale nie jestem taka mocna. Dotknęło mnie to jeszcze bardziej, kiedy w porannym czytaniu padły słowa „Moc w słabości się doskonali”. Spodobała mi się wspólnota tych, z którymi jechałam, oraz to, jak przyjmowali nas ludzie, u których nocowaliśmy. To był pielgrzymkowy klimat. Sama początkowo myślałam o trasie jedynie jako o rajdzie. Widząc jednak gościnność ludzi, którzy spotykali nas po drodze, którzy wiedzieli, w jakiej intencji jedziemy, i podchodzili do tego z wielkim szacunkiem, zmieniłam swoje nastawienie. Myśl o tym, że jadę dla kogoś, zaczęła dodawać mi sił. Kiedy przyszły trudne górskie etapy i było ciężko, była też myśl, że jeżeli coś jest ważne, to zdobycie tego musi kosztować. Cieszę się, bo dzięki tej wyprawie po raz pierwszy poznałam zachodnią część Polski, która okazała się równie piękna, a zarazem zupełnie inna od naszej.
Poruszone serca
Agata Pilip, studentka inżynierii produkcji na Politechnice Lubelskiej, pracuje w wolontariacie „Odzyskać młodość” – Bałam się bardzo tych prawie 600 kilometrów. Przyjechałam na rowerze, który 13 lat temu dostałam na Pierwszą Komunię. Teraz bardzo się cieszę, że się udało. Poruszyły mnie rozmowy z ludźmi. Każdego dnia wieczorem w miejscowości, do której przyjeżdżaliśmy, szliśmy rozdawać gazetkę „Dobra Nowina”, z wyjaśnieniem, czym jest aborcja. Wielu deklarowało, że jest przeciwko aborcji, ale dopuszczało ją w pierwszej fazie ciąży. Dziwili się, kiedy tłumaczyliśmy, że jest to takie samo zabójstwo człowieka, niezależnie od tego, czy ma dwa tygodnie, czy dwa miesiące. Niektórzy byli poruszeni, bo wcześniej o tym tak nie myśleli. Inni tłumaczyli, że niektóre okoliczności, np. gwałt, usprawiedliwiają dokonanie aborcji. Pytaliśmy więc, dlaczego akurat niewinne dziecko ma ponieść karę śmierci za nie swoje winy. To dawało im do myślenia. Myślę, że dzięki temu rajdowi trochę nauczyłam się pokonywać swoje słabości. W razie trudności zawsze była możliwość odłożenia roweru i pojechania samochodem. Ale motywowaliśmy się nawzajem do podjęcia wysiłku i wytrwałam do końca.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Kalendarium najważniejszych wydarzeń 2024 roku w Stolicy Apostolskiej i w Watykanie.
„Jesteśmy z was dumni, ponieważ pozostaliście tymi, kim jesteście: chrześcijanami z Jezusem” .
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.