– Wyruszając w drogę, miałem coś do powiedzenia swojemu tacie, który zmarł, gdy miałem 22 lata. To była moja forma podziękowań. Biegnąc, wracałem do ważnych wydarzeń i naszych rozmów. To dodawało sił – wyznaje Piotr Czyżewski.
Medal dla taty
Rano 23 czerwca grupa biegaczy dotarła do rogatek Rzymu. Stamtąd, eskortowani przez Polizia Roma Capitale, z flagami w ręku, w odświętnych koszulkach z logo sponsorów wbiegli na plac św. Piotra, na którym czekały na nich rodziny i ks. dr Piotr Turek, kapelan Straży Miejskiej. Wzruszeniom nie było końca. Nie było twardziela, który by się nie rozpłakał. Przez łzy, ze ściśniętymi gardłami, wszyscy razem wznieśli głośny okrzyk: „To dla ciebie, tato!”.
– Trudno opisać, co wtedy czuliśmy. Przed bazyliką powitała mnie żona, która jest zawsze na mecie moich biegów. Co jej powiedziałem, nie pamiętam zupełnie. Pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy, to się wyściskaliśmy. Przez całą drogę miałem ją, całą rodzinę i nieżyjącego ojca w sercu. Następnego dnia na placu każdy z nas otrzymał medal. Ja swój po powrocie zaniosłem na grób ojca – mówi wzruszony P. Czyżewski.
O emocjach chętnie opowiadają także Radosław i Paweł. Obaj zgodnie przyznają, że pielgrzymka była dla nich niezwykłym przeżyciem duchowym, a także formą świadectwa. Cel został osiągnięty. Zgodnie z założeniami, biegacze chcieli m.in. uczcić Dzień Ojca, podziękować Bogu za pontyfikat Jana Pawła II, zaprosić mieszkańców różnych państw do udziału w Światowych Dniach Młodzieży, co robili podczas drogi, i przekazać papieżowi zaproszenie do odwiedzin Łodzi, promować swoje miasto oraz ukazać charyzmat szpitalnictwa Zakonu Bonifratrów. Dodatkową intencją była także troska o własną wiarę i integrację środowiska.
– Muszę przyznać, że to była niezwykła pielgrzymka. Jestem pod wielkim wrażeniem ogromnej determinacji i niezwykłego zapału biegaczy. Bez wiary to by się nie udało. Dla ojca każdy powinien mieć w sercu wdzięczność. Przez 27 lat naszym ojcem był Jan Paweł II. On nadał wymiar duchowy temu biegowi. Myślę, że on też pomagał w integracji i tworzeniu wspólnoty – zauważa ks. Turek, bez którego – jak twierdzą uczestnicy pielgrzymki – przedsięwzięcie nie doszłoby do skutku. Kapłan wziął na siebie załatwienie autokaru.
Po dotarciu do Watykanu uczestnicy biegu i obsługa, która po drodze wykonała tytaniczną pracę, uczestniczyli we Mszy św. przy grobie św. Piotra. – Zgodnie z tradycją, biegacze uczestniczą w Eucharystii w strojach, w których biegli, czyli „na śmierdziocha”. Tradycja ta została zapoczątkowana w Częstochowie. Wówczas przeor, słysząc o tym, że chcemy się przebierać, sprzeciwił się temu, mówiąc, że dotarliśmy tam biegiem, a nie w mercedesach, dlatego tak, jak biegliśmy, tak też mamy się modlić – mówi R. Kluska.
Następnego dnia wszyscy uczestniczyli w Mszy św. przy grobie Jana Pawła II, gdzie zostawili plecaki intencji, próśb i podziękowań. Ważnym punktem pielgrzymki była audiencja na placu św. Piotra z papieżem Franciszkiem, po której zostały wręczone medale.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.