Mokre oczy strażników

– Wyruszając w drogę, miałem coś do powiedzenia swojemu tacie, który zmarł, gdy miałem 22 lata. To była moja forma podziękowań. Biegnąc, wracałem do ważnych wydarzeń i naszych rozmów. To dodawało sił – wyznaje Piotr Czyżewski.

Autobus z sypialnią i pralnią

Pielgrzymkę biegową strażników miejskich do Watykanu rozpoczęła uroczysta Msza św. koncelebrowana w bazylice archikatedralnej w Łodzi. Przewodniczył jej bp Adam Lepa. Po Eucharystii uczestnicy biegu, ich rodziny i przyjaciele o 21.37 złożyli kwiaty i zapalili znicze przy pomniku św. Jana Pawła II. Tam też odmówili litanię do świętego papieża i odśpiewali Apel Jasnogórski. Na komendę Zbigniewa Kulety, komendanta Straży Miejskiej, rozpoczął się bieg uczestników liturgii do parku Wenecja, gdzie św. Faustynie objawiła się Matka Boża. Stamtąd, zgodnie z planem, została już tylko pierwsza zmiana biegaczy. Po 10 km przybitą piątką pałeczkę przejęła druga, potem trzecia i kolejne. Aż do dziesiątej.

W formie sztafety biegacze nieprzerwanie przez 9 dni i nocy pokonali w sumie 1760 kilometrów. Każdy z nich miał w nogach minimum 170 km lub więcej. Rekordzista – Przemek Zakrzewski biegnący po 20, a nawet 30 km – przebiegł ich łącznie 310. Wyznaczona wcześniej trasa biegła przez miasta i wsie, serpentynami w górę i w dół. Przez całą drogę 26 biegaczom, wśród których było 6 strażniczek i 13 strażników, towarzyszyły dwa busy – autobus i samochód-chłodnia „Grocik”. Dodatkowo uczestnikom biegu służyli pomocą także wolontariusze. W sumie całą ekipę, wraz z dwoma kierowcami autobusu, tworzyło 41 osób.

Dla wszystkich salonem, sypialnią, suszarnią, pralnią, także miejscem relaksu, a nawet salą konferencyjną był autobus. – Okazał się naprawdę niezwykłym miejscem, w którym najlepiej było widoczne, jak szybko staliśmy się zgraną i zorganizowaną grupą – przyznaje prezes Szpitala św. Jana Bożego Paweł Raczkowski, , który – poza bieganiem – wcielił się także w rolę kronikarza. Przeglądając jego skrupulatne zapiski, można dowiedzieć się o jednodniowej obecności wśród biegaczy ks. Michała Misiaka, który podczas sztafety spowiadał, a później w autokarze głosił konferencję i rozdawał biegaczom Pismo Święte. Uwadze kronikarza nie uszły także informacje o przebiegu trasy, kontuzjach i chorobach. Pan Paweł skrupulatnie zanotował nie tylko codzienne menu, sposoby regeneracji, rodzaje snu i odgłosy chrapania, ale także nastroje uczestników, a nawet dialogi podczas naprawy autobusu, który podczas drogi złapał awarię. Poza notatkami kronikarz każdego dnia wysyłał krótkie esemesy do braci bonifratrów, którzy wyposażyli pielgrzymkę w potrzebne medykamenty.

Odtwarzając przebieg trasy, nie tylko zaglądamy do garnków i talerzy, ale dowiadujemy się także o policji słowackiej, która eskortowała biegaczy przez swój kraj, o życzliwości przypadkowych osób, panujących temperaturach, Alpach, które okazały się łatwiejsze niż Apeniny, a także o zagubieniu się jednej ze sztafet. – Biegliśmy drogą obok głównej ścieżki, która lekko skręcała przez las. Umówiliśmy się z kierowcami, że spotkamy się za nim. Szybko okazało się, że jesteśmy w malinach, a właściwie jeżynach. Później musieliśmy sforsować jeszcze 2 siatki chroniące przed zwierzętami. Po dotarciu do drogi próbowaliśmy skontaktować się z ekipą. Niestety, bezskutecznie. Z pomocą przyszły żony, do których zatelefonowaliśmy, a one połączyły się z pilotami. Do grupy dostarczyła nas policja. Za karę podczas następnej sztafety biegliśmy z kartkami na szyi, na których napisane były numery telefonów naszych opiekunów – śmieje się pan Paweł, który całe zdarzenie skrupulatnie i ze szczegółami odnotował w dzienniku.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| KOŚCIÓŁ

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Archiwum informacji

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
28 29 30 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 1
2 3 4 5 6 7 8