Matka przeorysza zdecydowanym ruchem odsuwa ciężką, czarną kotarę. – Stare mury, wilgoć i szalejąca gruźlica: witamy u sakramentek na Nowym Mieście! – żartuje na powitanie.
Poszczą w piątki. Częściej w Adwencie i Wielkim Poście. W nocy mają półtoragodzinne dyżury przed Najświętszym Sakramentem. Z internetu starają się korzystać tylko wtedy, gdy jest to konieczne, np. robiąc przelew do banku czy wysyłając e-maila. Porcję informacji znajdują w katolickiej prasie. – Nie tworzymy sztucznych umartwień. Życie jest dostatecznie bogate w różne sytuacje. Bogu milsze jest, gdy ustąpimy komuś, mimo że mamy rację, niż noszenie włosiennicy – wyjaśnia przeorysza.
O życiu klauzurowych mniszek można dowiedzieć się wiele z... internetu. Na stronie zgromadzenia, prócz aktualnych informacji o ważnych wydarzeniach w monastycznej wspólnocie, zdjęć przy pracy, historii warszawskiego zakonu i duchowości, można znaleźć także garść anegdot cyklu „Z zakonnego życia wzięte”. I tak, według monastycznej terminologii, „rap” to „recytacja na jednym tonie, jak psalmodia”, mniszka, która nie może znaleźć odpowiedniej książki z dziedziny duchowości w klasztornej bibliotece, „musi ją sama napisać”, a matka przeorysza podczas wymiany instalacji grzewczej każe siostrom „policzyć u kapelana żeberka”.
– Nie wszystkim się to podoba. Niektórzy uważają, że klasztor powinien być tajemniczy. My jesteśmy bardziej za normalnością niż za tajemniczością. Jesteśmy kobietami z krwi i kości, nie unosimy się pół metra nad ziemią. Lubimy pożartować, ale jak każdemu, czasami i nam puszczają nerwy – wyjaśnia matka Blandyna.
Jak w rodzinie
Ukryte w środku miasta mniszki odkryli świeccy. Przed wojną, przez ponad 200 lat, przy klasztorze funkcjonowało Arcybractwo Najświętszego Sakramentu. Teraz na nowo przyciągają świeckich do klasztoru coczwartkowa liturgia godzin z mniszkami, a także prowadzone u sakramentek przez Papieski Wydział Teologiczny kursy językowe: kościelnej łaciny i biblijnego hebrajskiego i greki oraz biblijne lectio divina Ewangelii niedzielnej, duchowa lektura Pisma Świętego czy biblijne intuicje papieża Franciszka. – Z inicjatywy świeckich w ubiegłym roku uruchomiliśmy także oblaturę benedyktyńską – comiesięczną formację dla osób które chcą żyć naszą duchowością na co dzień – mówi przeorysza.
Przygotowania do przyjęcia oblatury rozpoczęło 10 osób: małżonkowie, osoby samotne i duchowne. Mówią o mniszkach „rodzina” i pomagają przy pracach w kościele, dyżurze adoracyjnym poza klauzurą, załatwią sprawę na mieście czy wizytę u lekarza.
Wśród kandydatów do oblatury jest Katarzyna Majcherek, nauczycielka, mama dwójki dorastających dzieci. W Regule św. Benedykta znalazła wiele wskazówek odnośnie swojego życia. – Ta duchowość przeformatowała mój czas. Staram się uporządkować dzień, przemyśleć go, w zgiełku codziennych zadań znaleźć czas na pracę, odpoczynek i modlitwę. Uczę się każdą czynność odnosić do Boga. Ten rytm jest dla mnie bardzo ważny, współcześnie napiera na nas zgiełk, który mówi: daj mi swój czas – wyjaśnia. I dodaje: poprzez łączność z siostrami znalazłam swoje miejsce w Kościele. To mnie motywuje do pracy nad sobą w moim powołaniu.
Mniszki dzielą się swoją duchowością poprzez publikacje książkowe i internetowe pism założycielki – miłośniczki Eucharystii czy organizację rekolekcji na bazie jej charyzmatu.
O sobie raczej mało mówią. Starają się żyć w ciszy, milczeniu, samotności i... otwartości. – Nasza założycielka wielokrotnie powtarzała, że klasztor musi promieniować na zewnątrz. Cały czas zastanawiamy się, co jeszcze możemy zrobić, by zarażać mieszkańców pasją do Eucharystii i adoracji. Co im powiedzieć, czego sami nie wiedzą? – zastanawia się matka Blandyna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wychowanie seksualne zgodnie z Konstytucją pozostaje w kompetencjach rodziców, a nie państwa”
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.