Choć żyją w ukryciu, są jak najbardziej z tego świata i dla niego. W roku jubileuszu zakonu siostry klaryski od Wieczystej Adoracji zapraszają, by zajrzeć za furtę słupskiego klasztoru. Nakręciły też film i wydały album. A to nie koniec jubileuszowych niespodzianek.
Spielberg w habicie
Tej zimy klaryski wypatrywały śniegu bardzo niecierpliwie. Sanki? Narty? Nic z tych rzeczy! Śnieg potrzebny był do nakręcenia jednej sceny. Film stworzony przez siostry opowiada o najważniejszych wydarzeniach z historii tego zakonu. Otwiera go kluczowa opowieść o zgubionej w śniegu Hostii i obietnicy, którą złożył Bogu o. Bonawentura: jeśli odnajdzie Pana Jezusa, będzie ze wszystkich sił szerzyć kult Eucharystii. Planem zdjęciowym był kościół św. Ottona i klasztor, historyczne stroje siostry pożyczyły z teatru. Udało się nawet namówić do filmowego debiutu kapelana, ks. Józefa Kwiecińskiego. Głosu o. Bonawenturze użyczył zaś ks. Piotr Flis. – Film to za dużo powiedziane. Raczej prezentacja multimedialna przeplatana filmowymi scenami – mówi skromnie s. Koleta, scenarzystka, reżyser i operator kamery w jednej osobie. – Ja nawet nie miałam pojęcia, jak obsługiwać program do obrabiania materiału, który nagrałyśmy! Ale Pan Jezus, jak daje natchnienie, to daje i możliwości. A potem to prosić trzeba św. Michała Archanioła i wszystkie chóry anielskie, żeby pomagały w realizacji pomysłu. No i miałam fenomenalnych aktorów, którzy nie tylko podporządkowywali się reżyserskiej wizji, ale sami podpowiadali, jak można jeszcze lepiej zagrać każdą scenę – dodaje z uśmiechem.
Film skupia się na trzech najważniejszych dla zakonu postaciach: o. Bonawenturze i Matce Marii od św. Klary oraz Matce Marii od Krzyża Morawskiej, która sprowadziła klaryski do Polski. – To niezwykła osoba i warto, żeby mieszkańcy diecezji więcej się o niej dowiedzieli. Tym bardziej że trwa przecież jej proces beatyfikacyjny i czekamy na wyniesienie jej na ołtarze – mówi s. Teresa. Siostra Barbara, której przypadła ta rola, za długo rozmawiać nie może. Śpieszy się na adorację. – Nie prosiłam żadnej z sióstr o zastępstwo, a Pan Jezus nie może zostać sam – tłumaczy z uśmiechem i znika z rozmównicy. O filmie opowiadają s. Teresa, s. Alberta i s. Patrycja. – Grałyśmy zaszczytne role statystek – śmieją się mniszki i przyznają, że filmowa przygoda sprawiła im mnóstwo radości. – W jednej scenie s. Maria Morawska i s. Marianna Łada mają zastukać do furty klasztoru w Troyes. Ale zamiast stukać… sięgają do elektrycznego dzwonka! Tę scenę trzeba było powtórzyć – opowiadają o nieuchronnych na planie wpadkach.
Rok otwartego nieba
Album i film to niejedyne atrakcje zaplanowane z okazji jubileuszu. Pod koniec lutego zaprezentowany zostanie tomik wierszy czterech klarysek. Do 12 z nich s. Weronika napisała muzykę. Utwory te znalazły się na płycie, którą siostry nagrały razem ze słupskimi filharmonikami. Są na niej także recytowane wiersze. Płyta będzie dołączona do tomiku. Po świętach zaś po słupskich kościołach wędrować będzie wystawa opowiadająca o życiu mniszek. – Od marca wracamy też do adoracji nocnych. W trzeci piątek miesiąca poprowadzą ją rektor i klerycy seminarium duchownego. Co miesiąc będzie prowadzić ją inna grupa. W drugi czwartek miesiąca po Mszy św. wieczornej mamy krótkie nabożeństwa dziękczynne za dar zakonu, za te 160 lat, za każdą siostrę. Przy okazji przybliżać będziemy duchowość naszych założycieli – zapowiada s. Koleta. Same też będą z niej czerpać jeszcze mocniej niż dotychczas.
– My też musimy odświeżać sobie to, co stoi u podstaw naszego zakonu. Żeby mógł się rozwijać, musi wracać do źródeł, stamtąd musimy czerpać siłę do życia naszym charyzmatem – dodaje s. Koleta. Tym charyzmatem jest dziękczynienie. – Tyle otrzymujemy od Boga, a tak rzadko potrafimy Mu za to dziękować. Dlatego stając przed Jezusem, przede wszystkim dziękujemy, także za tych, którzy tego nie robią – przyznaje s. Teresa. Ale czas jubileuszu to także szczególny czas łaski. – Możemy w jego trakcie wiele wyprosić, bo, jak mówimy, wtedy niebo jest otwarte. Więc nie dajemy spokoju Panu Bogu i naszym założycielom, szczególnie Matce Marii od Krzyża Morawskiej – dodaje zakonnica i zaprasza do włączenia się w to świętowanie.
Klaryski od Wieczystej Adoracji
Zakon franciszkanek Najświętszego Sakramentu, jak pierwotnie brzmiała nazwa, został założony w XIX w. przez o. Bonawenturę Heurlaut OFMCap i Józefinę Bouillevaux. Najpierw z inicjatywy ks. Heurlaut powstała wspólnota sióstr od Niepokalanego Poczęcia NMP, których celem była praca pedagogiczna z młodzieżą. Po kilku latach, gdy kapłan wdział habit kapucynów, wspólnota przeniosła się do Paryża i tam też 15 grudnia 1854 roku Józefina, wraz z trzema pierwszymi towarzyszkami, przywdziała habit i przyjęła imię s. Maria od św. Klary, zostając przełożoną nowej wspólnoty. Franciszkanki Najświętszego Sakramentu obrały kontemplacyjny rodzaj życia, a głównym celem uczyniły adorację Najświętszego Sakramentu w duchu dziękczynienia. Do Polski trafiły dzięki s. Marii od Krzyża Morawskiej, która w 1870 r. uzyskała zgodę Piusa IX na założenie nowej fundacji w Wielkim Księstwie Poznańskim. Z powodu kulturkampfu na terenie Prus siostry udały się do Lwowa, gdzie zbudowały kościół i klasztor. Wieczysta adoracja trwała w nim aż do 1946 roku. Dzisiaj w Polsce istnieje 8 klasztorów klarysek od Wieczystej Adoracji. Klasztor słupski jest fundacją sióstr z Kęt, w dziękczynieniu za ocalenie klasztoru z wojennej pożogi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.