– To dla mnie wiele znaczy, że w mojej sytuacji mogę usiąść przy stole, spotkać się z życzliwością, zaśpiewać kolędę. Wspominam wtedy czas, kiedy miałem dom – mówi pan Ryszard, bezdomny, uczestnik wigilii dla potrzebujących.
Pan Ryszard (imię zmienione) jest po siedemdziesiątce. Miał kiedyś duży dom pod Gdańskiem. – Całkiem nieźle wtedy zarabiałem – mówi. Początkiem nieszczęść była przedwczesna śmierć żony. Kiedy zachorowała na raka, jeździł z nią po szpitalach, doglądał, gotował obiady… Ale swoją walkę z chorobą przegrali.
Przewrócony świat
– To była najboleśniejsza strata, jaką przeżyłem – zwierza się. Zaraz później stracił pracę. Chodził po urzędach, ale nic dla niego nie mieli. Wykonywał więc na czarno proste prace. W końcu doszedł do wniosku, że zrobi najlepiej, gdy wszystko, co ma, przepisze jedynemu synowi, którego chciał uchronić przed kłopotami. Pojechali do notariusza. Zaraz po zapisie syn wyrzucił go z domu. – Na początku myślałem, że to jakiś żart – mówi. Kiedy jednak przekonał się, że syn mówi serio, świat wywrócił się mu do góry nogami. – Myślałem, że będzie wdzięczny. Ten dom to przecież spory majątek. Na czarno zarabiałem niewiele. Chciałem mu jakoś to zrekompensować – stwierdza. – Źle go wychowałem – dodaje po chwili. – Może po prostu byłem dla niego za miękki – mówi, a w oczach pojawiają się łzy.
Od siedmiu lat jego domem jest dworcowa poczekalnia. Łóżkiem – plastikowe krzesełko. Jak na bezdomnego jest czysty. Tylko długi płaszcz zdradza, że jego właściciel czasem śpi na ziemi. Pan Ryszard przyznaje, że przychodzi czasem na organizowane przez Kościół czy miasto wigilie. – Nie jest mi z tym łatwo – mówi. – Ludzie bywają różni. Ci, którzy są bezdomni, także. Ale to, że w mojej sytuacji mogę usiąść przy stole, spotkać się z życzliwością, zaśpiewać kolędę, ma ogromną wartość. Wspominam wtedy czas, kiedy miałem dom. I nie chodzi mi nawet o ten budynek. Czas, kiedy ten dom tworzyliśmy jako rodzina – dzieli się.
Na marginesie
Podczas uroczystej Eucharystii w III niedzielę Adwentu abp Sławoj Leszek Głódź apelował, by w czasie zbliżających się świąt zwrócić szczególną uwagę na bezdomnych, opuszczonych, wydziedziczonych i wyrzuconych na margines życia. Do instytucji, które pamiętają o głodnych i samotnych ludziach nie tylko dwa razy w roku przy okazji świąt, ale codziennie otaczają ich opieką, żywiąc ich przez cały rok, należy Caritas. – Do naszej sopockiej jadłodajni przy al. Niepodległości przychodzi nawet do 400 osób – mówi ks. Janusz Steć, dyrektor gdańskiej Caritas. – Staramy się z nimi pracować i pomagać im w rozwiązywaniu problemów, tak by z jadłodajni korzystać nie musieli – tłumaczy. – Chcemy, aby w czasie spotkań doświadczyli u nas choć trochę domowego ciepła – dodaje.
Dom chleba
– Kilkakrotnie zastanawialiśmy się, ze względu na pojemność jadłodajni, czy nie zorganizować wigilii w innym, większym miejscu – przyznaje ks. Steć. – Ale za każdym razem, gdy temat podejmowaliśmy, dochodziliśmy do tej samej konkluzji: przez cały rok przychodzą tutaj, więc tego szczególnego dnia też niech przyjdą w to miejsce – wyjaśnia. – Jest to dla nich namiastka Domu Chleba. Domu, w którym dostają nie tylko chleb – dodaje. Dyrektor gdańskiej Caritas zauważa, że stworzenie domowej atmosfery w jadłodajni nie jest łatwe. Przychodzi wiele osób, panuje tłok. Ksiądz podkreśla jednak, że pracownicy i wolontariusze zawsze starają się sprostać temu wyzwaniu.
Szalik od mamy
W zeszłym roku podczas wigilii bezdomni i samotni oprócz posiłku i świątecznej wyprawki otrzymali od Caritas prezenty. Były to zrobione na drutach szaliki. – Kiedy arcybiskup wręczał szalik pierwszemu z bezdomnych, mężczyzna z dziwną miną powiedział, że on już kiedyś miał taki szalik – wspomina ks. Steć. – Gdy metropolita zapytał, od kogo go otrzymał, bezdomny odpowiedział już zupełnie innym tonem: „Od mamy” – kontynuuje. – Wspomnienie słowa „mama”, nadało tamtej sytuacji niesamowity wymiar spotkania domowego – wzrusza się ks. dyrektor. Zapytany, czy w tym roku na uczestników wigilii również będą czekały prezenty, odpowiada: – Poza podstawową świąteczną wyprawką żywieniową wszyscy dostaną konfitury własnej roboty, które były wykonane przez podopiecznych Caritas. Rozkład wigilijnych spotkań dla osób samotnych i potrzebujących na terenie archidiecezji gdańskiej zamieścimy na stronie: gdansk.gosc.pl w niedzielę 21 grudnia.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Symbole tego spotkania – krzyż i ikona Maryi – zostaną przekazane koreańskiej młodzieży.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.