Nowy wymiar duszpasterstwa rodzin polegałby na zwróceniu uwagi na sprawę małżeństw cywilnych między mężczyznami a kobietami, na małżeństwa tradycyjne i kohabitacje. Abp Gądecki opowiada o Synodzie.
Odnośnie do Tradycji: gdy jeden z dziennikarzy, powołując się na uwagi Księdza Arcybiskupa, spytał ks. kard. Reinharda Marxa o brak nawiązań do nauczania Jana Pawła II w „Relatio post disceptationem”, ten odpowiedział, że nauczanie Kościoła nie jest statycznym zbiorem zdań…
Każdy katolik powinien wiedzieć, co znaczy Tradycja w Kościele katolickim. Najpiękniej i najprościej sformułował to Wincenty z Lerynu, który powiedział, że Tradycja to nieustanny rozwój przy niezmienności istoty. Tradycja jest jak dziecko, które nieustannie się rozwija (każdego dnia jest większe, mądrzejsze, dojrzalsze), lecz nigdy nie zmienia swojej istoty (człowiekiem się urodziło i człowiekiem umiera). Nauczanie Kościoła musi nieustannie rozwijać się i dojrzewać, nie zmieniając nic ze swojej istoty, tzn. nie odchodząc w żaden sposób od treści nauki Chrystusa.
Mówiło się, że Papież Franciszek na synodzie milczy, aby się wypowiedzieć na sam koniec. Co powiedział ojcom synodalnym?
Na koniec Ojciec Święty wygłosił podziękowanie, w którym wspominał o tym, że trzeba z wdzięcznością myśleć o wszystkich, którzy pracowali najwięcej, tzn. o sekretarzu, podsekretarzu, relatorach, sekretarzach specjalnych, przewodniczących, tłumaczach. O tych, którzy przybyli jako audytorzy i delegaci innych wyznań chrześcijańskich. Następnie Papież Franciszek zwrócił uwagę na kolegialność i synodalność, które towarzyszyły temu zgromadzeniu, objawiając się w solidarnej pracy. Sam zresztą na początku zachęcał ojców synodalnych do parresii, czyli do swobodnej wypowiedzi wszystkiego, co ojcowie czują pod tchnieniem Ducha Świętego. Stwierdził, że synod jest w gruncie rzeczy drogą, która przynosi momenty pociechy, rozgoryczenia i dezolacji. Jest on też wystawiony na swego rodzaju pokusy, które nie powinny jednak sprawiać, by uczeń stawał się większy od Mistrza. Wskazywał na właściwe rozeznanie duchów, charakterystyczne dla założyciela jezuitów, św. Ignacego z Loyoli. Mówił też o roli Kościoła, który winien być Kościołem otwartych drzwi, podnosić tych, którzy upadli.
Znalazło to odzwierciedlenie w tych punktach, które mówią o pastoralnym towarzyszeniu parom nieregularnym, o podnoszeniu ich, i pełnym współczuciu dla osób, które zostały porzucone, a teraz dźwigają samotnie wychowanie dzieci, utrzymanie domu. Kościół chce towarzyszyć tym osobom, nie chce nikogo wykluczać, otwiera drzwi i pragnie, aby każdy się w nim odnalazł.
Papież mówił również, że jego zadaniem jest obrona jedności Kościoła, że powinien karmić Lud Boży i podnosić pogubione owieczki. Wspomniał o tym, że jego zadaniem jest miłowanie, wzywanie do miłowania i do nieskończonego miłosierdzia. My wszyscy jesteśmy sługami Kościoła, a on jest Najwyższym Sługą.
Mamy cały rok na dojrzewanie tego, co zostało zasiane na tym synodzie – mamy czas, by to rosło. Zwrócił przy tym uwagę, iż „Relacja”, która zostanie opublikowana („Relatio Synodi”), winna zostać przekazana Konferencjom Episkopatów wszystkich krajów i być przyjęta jako lineamenta do następnego zwyczajnego synodu w roku 2015.
Synod kończy się beatyfikacją Papieża Pawła VI. Czy to jest postać symboliczna w kontekście tego, o czym była mowa na synodzie? Jak skomentować tę uroczystość, szczególną dla Kościoła, podsumowującą prace synodu o rodzinie?
Myślę, że jest to wydarzenie symptomatyczne przynajmniej z dwóch względów. Najpierw z uwagi na pracę, jaką wykonał Paweł VI, począwszy od drugiej sesji soborowej w atmosferze, w której Kościół wydawał się barką rzucaną przez wiatry na wszystkie strony i zdawał się tonąć. Łatwiej było zacząć sobór, aniżeli go dokończyć. On zdawał sobie sprawę z tego, że w takich okolicznościach bardzo łatwo można rozbić jedność Kościoła. On to wszystko wiedział i wykonał tytaniczną pracę jednoczenia.
Synod jest wydarzeniem o mniejszym wymiarze aniżeli sobór. Tam uczestniczyło ponad 2000 ludzi, tutaj w sumie niecałe 300. Łatwiejsze jest prowadzenie synodu, ale w punktach spornych także należy zachować równowagę ducha i nie dać się pociągnąć ekstremizmom. W tym widzę pewną analogię między synodem a pracą wykonaną przez Papieża Pawła VI.
Drugim punktem stycznym jest niewątpliwie „Humanae vitae”. Papież z tego tytułu zniósł wiele przykrości, szczególnie ze strony tych organizacji, które chciały pomniejszyć wzrost demograficzny w krajach Trzeciego Świata. W rezultacie odbiło się to rykoszetem w krajach bogatych i dzisiaj ich stan jest gorszy niż dawniej tzw. krajów Trzeciego Świata.
Dla mnie Papież Paweł VI jest bardzo bliski. Zaczynałem studia w Rzymie, gdy jeszcze żył. Z zapałem słuchałem jego homilii i podziwiałem jego erudycję. Rozum współpracujący z wiarą.
Księże Arcybiskupie, wiemy, że ten synod, synod nadzwyczajny, to dopiero początek drogi. Za rok czeka nas synod zwyczajny. Ksiądz Arcybiskup wraca do Polski, do polskiego Kościoła. Co Kościół w Polsce teraz zrobi z tymi postanowieniami?
Pierwszym krokiem jest przedstawienie tego tekstu Konferencji Episkopatu Polski. Drugim krokiem musi być pochylenie się nad tymi tekstami od strony intelektualnej. Następnie zastanowienie się, jakie postanowienia duszpasterskie winny z tego wynikać. W końcu, jak przenieść je – również przez ogólnopolski program duszpasterski – na wszystkie parafie, stowarzyszenia i ruchy kościelne. Jak zaangażować duchowieństwo, zakony, wiernych świeckich, a w szczególności zdrowe rodziny do towarzyszenia tym, którzy są w trudnej sytuacji.
Ojciec Święty w czasie tej podróży dzwonił, by zapewnić o swojej obecności i modlitwie.
Niech Rok Jubileuszowy będzie czasem łaski, nadziei i przebaczenia.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.