Pierwsza wojna światowa była wielką tragedią, której konsekwencje odczuwalne są jeszcze teraz, sto lat od jej wybuchu. Zwrócił na to uwagę watykański sekretarz stanu na trwającym w Rzymie od 15 do 17 października kongresie, zorganizowanym przez Papieski Komitet Nauk Historycznych.
Poświęcony jest on katolikom i Stolicy Apostolskiej podczas pierwszej wojny światowej.
Kard. Pietro Parolin przypomniał, że już w pierwszych dniach konfliktu, 2 sierpnia 1914 r., na kilkanaście dni przed śmiercią, Pius X skierował do wszystkich katolików świata adhortację Dum Europa – ostrzeżenie przed nie dającymi się przewidzieć krwawymi konsekwencjami wojny. Jego następca Benedykt XV od samego początku pontyfikatu apelował o jej powstrzymanie i trwały, sprawiedliwy pokój. Stolica Apostolska nie prowadziła polityki zwykłej neutralności, ale pełnej bezstronności i działania dobroczynnego. Podczas gdy neutralność to wyobcowanie, jeśli nie wprost obojętność względem uczestników konfliktu, bezstronność zakłada równość wszystkich – wyjaśnił kardynał sekretarz stanu. Taką postawę Stolicy Apostolskiej interpretowano błędnie jako brak politycznej odwagi, gdyż Papież nie chciał publicznie potępiać działań żadnej ze stron. Tymczasem zatroszczył się on od razu o los rannych i jeńców wojennych. Akcją pomocy kierował ks. Eugenio Pacelli, przyszły Pius XII.
Kard. Parolin zwrócił też uwagę, że w ocenie roli Kościoła podczas pierwszej wojny światowej nie należy uwzględniać wyłącznie działań Stolicy Apostolskiej, z konieczności ograniczonych. Liczni katolicy, tak duchowni, jak świeccy, dali odważne świadectwo miłosierdzia, niosąc pomoc na polach walki, w szpitalach czy przy opiece nad sierotami.
Nie było ono związane z zastąpieniem wcześniejszych świąt pogańskich, jak często się powtarza.
"Pośród zdziwienia ubogich i śpiewu aniołów niebo otwiera się na ziemi".
Świąteczne oświetlenie, muzyka i choinka zostały po raz kolejny odwołane przez wojnę.
Franciszek zrezygnował z publikacji adhortacji posynodalnej.