Tyle lat pracy w mediach i ciągle zapominam, że tytuł musi prowokować. Niekoniecznie do myślenia.
Jako żem człowiek ciekawy świata zaglądam niekiedy na strony polecane przez innych. Ponieważ tytuł był intrygujący tym razem również kliknąłem. Prawdopodobnie tak samo zrobiło by wielu naszych czytelników. Bo kto nie zainteresował by się taką reklamą: „Fanów przekraczania granic nie brakuje również w naszym życiu religijnym.” Przeczytałem całkiem słuszny i poprawny wywód, i poczułem się trochę jak na wiejskiej zabawie przed kilkudziesięciu laty. Ojciec, naszych biją… Bo z przytoczonej argumentacji wynikało, że tak na dobrą sprawę jedynymi przekraczającymi granice w życiu religijnym są księża, z reguły mający problemy ze stosowaniem norm liturgicznych. Podzieliłem się swoimi wątpliwościami. „Wyszło uproszczenie w kontekście podtytułu, jaki na TT puściła redakcja.” Moje wątpliwości szybko zostały rozwiane. „Nie obarczałbym winą Redakcji, a raczej zasady TT.”
Rzeczywiście, tyle lat pracy w mediach i ciągle zapominam, że tytuł musi prowokować. Niekoniecznie do myślenia. Ważne, by potencjalny czytelnik zajrzał na stronę, kupił tekst, poświęcił mu odrobinę uwagi. W tak pojętej filozofii mediów ważne jest opakowanie. Zawartość już tak ważna nie jest.
Zbieram te spostrzeżenia na marginesie relacji, jakie pojawiają się w związku z odbywającym się Synodem Biskupów. A ponieważ margines jest dość szeroki, dwie notatki, jakie na nim zostały zapisane.
Dziś przypada rocznica ogłoszenia przez świętego Jana Pawła II encykliki „Fides et ratio” (1998). Jej znajomość u wielu ogranicza się do pierwszego, otwierającego dokument zdania o dwóch skrzydłach, unoszących ducha ludzkiego ku kontemplacji prawdy. Jednak nieco dalej, we wprowadzeniu, znajdujemy myśl kapitalnie obrazującą synodalne dyskusje. „Pośród różnych posług, jakie powinien pełnić (Kościół – przyp. xwl) dla dobra ludzkości, jedna nań nakłada odpowiedzialność całkiem szczególną: jest to diakonia prawdy. Misja ta z jednej strony włącza społeczność wierzących we wspólny wysiłek, jaki podejmuje ludzkość, aby dotrzeć do prawdy, z drugiej zobowiązuje ją, by głosiła innym zdobyta wiedzę, zachowując wszakże świadomość, że każda odkryta prawda jest zawsze tylko etapem ku owej pełnej prawdzie, która zostanie ukazana w ostatecznym objawieniu Bożym” (2).
Wysiłek, o jakim wspomina Jan Paweł to stawianie pytań, ale także poszukiwanie tego, co w rozdziale trzecim encykliki nazwał różnymi obliczami prawdy. Czyli spojrzenie z zewnątrz, od środka, z boku, z takim czy innym oświetleniem, w takim czy innym aspekcie.
Mistrzem w poszukiwaniu różnych twarzy prawdy był Benedykt XVI. Znalazłem przed laty wykład i relację z dyskusji, jakie odbyły się w latach osiemdziesiątych na jednym z południowoamerykańskich uniwersytetów, a dotyczyły powszechności zbawienia. Patrząc na tamto wydarzenie z perspektywy kilkudziesięciu lat można się zastanawiać jak wygłos prefekta Kongregacji Nauki Wiary dziś by relacjonowano i jakie tytuły pojawiły by się w prasie. Już je widzę oczami wyobraźni. „Chrzest nie jest potrzebny” – twierdzi kardynał Ratzinger, i tym podobne. Tymczasem kardynał nic nie twierdził. Jedynie zadawał pytania i – jak na rzetelnego teologa przystało – prezentował wszystkie możliwe odpowiedzi, zaznaczając równocześnie, że „znalezienie właściwej drogi w dżungli hipotez egzegetycznych jest raczej mało prawdopodobne, jeśli nie jest się wyposażonym w odpowiedni tasak pozwalający torować drogę wśród zarośli”.
Myślę, że z podobną sytuacją mamy do czynienia na obecnym etapie Synodu. Padło – właśnie w imię diakonii prawdy – wiele pytań, pojawiły się różne teorie i hipotezy. Teraz nadszedł czas wzięcia do ręki odpowiedniego tasaka, dzięki któremu „nauczymy się rozróżniać drogi prowadzące donikąd” (kard. Ratzinger).
Ufam mądrości Kościoła. Ufam, że nad jego posługą na rzecz diakonii prawdy czuwa Duch Święty. Ufam, że z tej dżungli pytań, czasem skrajnych teorii, różnych propozycji, wyłonią się odpowiedzi uwzględniające z jednej strony „dynamikę rozwoju” (Jan Paweł II), z drugiej zakorzenione głęboko w Bożym objawieniu i całej kościelnej tradycji.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nad sprawami duchowymi nie mamy pełnej kontroli i należy być ostrożnym.
W ramach kampanii w dniach 18-24 listopada br. zaplanowano ok. 300 wydarzeń.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.