Jeden z najbardziej rozpoznawalnych chórów na rynku polskiej muzyki tworzonej przez chrześcijan świętuje swoje 20-lecie i zaprasza wszystkich 18 października na koncert do Szczecina.
Chórowi towarzyszyć będą znakomici soliści: Mietek Szcześniak, Lidia Pospieszalska, Jolanta Szczepaniak, Katarzyna Bogusz (Dikanda), Maciej Ścibor, Iga Kowalska.
Pojawią się również specjalni goście, jak choćby Robert Drężek, gitarzysta Luxtorpedy i Arki Noego, który swoją karierę zaczynał właśnie w Deus Meus, oraz przyjaciele zespołu i chórzyści, którzy przez lata zasilali szeregi chóru.
Koncert odbędzie się 18 października w sobotę o godz. 20.00 w sanktuarium Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy pl. Zwycięstwa w Szczecinie.
Bilety w przedsprzedaży kosztują 25 zł i są do nabycia na stronie: www.bilety.fm (tel 91 886 07 21), w księgarni przy szczecińskim kościele i księgarni Ottonianum.
Dawno, dawno temu, gdy gitarzysta Acid Drinkers Robert Litza Friedrich budził się zlany zimnym potem, bo przyśniło mu się, że jest liderem dziecięcego zespołu i drze się do mikrofonu: „A gu gu”, a biegający z akustycznym pudłem po Wałach Chrobrego Robert Drężek miał piękny sen, że gra przed Slayerem i Metallicą, w parafii dominikanów w Szczecinie zebrała się grupka zapaleńców. Lubili śpiewać, śmiać się i gadać do bladego świtu. Słuchali kazań zakonnika w białym habicie. Gdy ojciec Andrzej Bujnowski rzucił: „A może pojedziecie ze mną na spotkanie muzyków chrześcijan?”, zgodzili się. Spakowali manatki i ruszyli na Spisz. I wtedy się zaczęło…
Deus Meus to zespół, którego początki sięgają 1994 roku. Jest to jeden z pierwszych profesjonalnych zespołów, który tworzy scenę muzyki chrześcijańskiej w Polsce. W swoim dorobku mają pięć płyt z muzyką uwielbienia, w tym kultowe już „Hej Jezu” czy „Mój Jezus”, „Chwała Barankowi”, „Jahwe” czy najnowsze, wydane w 2012 roku „Wniebowianki”. To również znakomity zespół koncertowy. W ciągu 20 lat zagrał blisko 600 koncertów na terenie całego kraju.
Od kilkunastu lat śpiewają o tym samym: „On jest bliżej niż blisko”. Jak to się dzieje, że w zespole po kilkunastu latach płonie ten sam żar i nie widać „zmęczenia materiału”? – Są dwa powody – wyjaśnia o. Bujnowski. – Po pierwsze każda z osób tworzących chór i zespół ma bardzo osobiste doświadczenie życia duchowego. To ludzie, którzy na co dzień modlą się i animują życie we wspólnotach. Po drugie odnawiając zespół, czyli przyjmując nowe osoby, wyszukujemy ludzi, którzy są świadomi swojej wiary. Świetnie śpiewają, ale są też zakorzenieni w Kościele.
Synodalność to sposób bycia i działania, promujący udział wszystkich we wspólnej misji edukacyjnej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Wraz z zakorzenianiem się praktyki synodalności w Kościele w Polsce - nadziei będzie przybywać.